- Zamiast Mirana Tepesa, zawodników powinien puszczać z belki komputer, sygnalizując to za pomocą unikalnego dźwięku. Nie musiałby to być identyczny dźwięk, jak w DSJ2, ale jakiś równie charakterystyczny, na przykład taki:
- Komputer startujący zawodników powinien pomijać warunki wietrzne na skoczni, a zawodnik bezwarunkowo skakać zamiast wciskać escape odpuścić. To jedna z najbardziej wątpliwych zasad rządzących skokami - przetrzymywanie zawodnika, by skoczył przy słabym wietrze. Przecież wiatr potrafi powiać nagle, zupełnie nieoczekiwanie. Jak człowiek na 5 sekund przed lotem może przewidzieć, jak i gdzie zawieje? Tego się nie da zrobić. Dlatego odpowiedzialność za wynik i za ciągnięcie losu w tej loterii powinien brać komputer. Byłoby bardziej widowiskowo i nie byłoby niekończących oczekiwań na warunki. Niebezpiecznie? Zatem skocznie wysokiego ryzyka niech mają punkt konstrukcyjny na 40 metrze, zresztą o tym za chwilę...
- Każdy powinien mieć prawo występu w zawodach pod imieniem i nazwiskiem Robert Mateja. Dzisiaj w Pucharze Świata nie mamy żadnego Roberta Matei, co jest strasznie smutne, a skoki tracą w związku z tym brakiem wielu zagorzałych kibiców.
- Byłoby ciekawie, gdyby skocznie zaliczane do Pucharu Świata były bardziej zróżnicowane pod względem rozmiarów i punktu konstrukcyjnego. W DSJ2 każda kolejna skocznia to zupełnie nowe wyzwanie. Myślę, że zawody na skoczni K-50 (Anglia) byłyby wydarzeniem, które oderwałoby Polaków od śledzenia Tańców z Gwiazdami. Zresztą sama skocznia w Anglii byłaby takim wydarzeniem.
- Skoki narciarskie to powinna być dyscyplina, w której Polacy faktycznie mają czym się pochwalić, to znaczy tradycja skakania na najwyższym poziomie, a nie jeden skoczek, który wybił się ponad przeciętność i rządził ku uciesze 40-milionowego narodu. W Deluxe Ski Jump 2 Polacy autentycznie rządzili, o czym można się przekonać wchodząc na oficjalną stronę gry i patrząc na listę rekordzistów na skoczni w Słowenii .
Spiro