Nowa sesja Anny Kurnikowej. Dokładnie tak, nowa sesja Anny Kurnikowej

Gdzieś na przełomie tysiącleci, ktoś nie mający większego pojęcia o tenisie, a śledzący z zaangażowaniem kolorową prasę, mógłby uznać, że Anna Kurnikowa jest najlepszą zawodniczką świata. Mało tego, najlepszą zawodniczką od czasów, gdy w tenisa przestano grać kotami, a zaczęto rakietami. Rosjanka pojawiała się wszędzie, atakowała z każdej strony i tylko na korcie szło jej coraz gorzej. Ostatnimi laty całkowicie zniknęła z radarów ludzkości, ale uwaga - odnalazła się. Przy okazji sesji do rosyjskiego magazynu ''Tatler''.

Kurnikowa w grze mieszanej wygrała dwa Australian Open (1999, 2002), zaliczając jeszcze przy okazji finał Rolanda Garrosa i dwa półfinały Wimbledonu. Jej solowe występy były zdecydowanie mniej udane - największy sukces to Wimbledonowy półfinał kiedy miała lat 16, a oprócz tego ćwierćfinał AO oraz czwarta runda US Open i Rolanda Garrosa. Nie ma się jednak co dziwić, skoro częściej zajmowała się po prostu wyglądaniem niż graniem, a także wymianą znanych partnerów: najpierw zmieniła wybitnego hokeistę Siergieja Fiodorowa na wybitnego hokeistę Pawła Bure, później wybitnego hokeistę Pawła Bure na wybitnego syna swojego ojca Enrique Iglesiasa, który zapewne zawsze bardzo chciał być hokeistą.

Karierę tenisową Kurnikowa zakończyła w roku 2003, dzięki czemu mogła już bez przeszkód poświęcić się wyglądaniu. Zniknęła nam z oczu tak bardzo, że aż przegapiliśmy jej zeszłoroczne trzydzieste urodziny. Spod stosu magazynu o przystojnych hokeistach ''Piękni i szczerbaci'' oraz wydruków tekstów z serwisu Ciacha.net wykopał ją magazyn ''Tatler''. Na części z tych zdjęć Kurnikowa wygląda dokładnie tak, jak nas do tego przyzwyczaiła czyli jak stara, dobra Kurnikowa. Na pozostałych, choć nie chcielibyśmy być niemili, po prostu jak stara Kurnikowa. Choć to zapewne kwestia złego oświetlenia, kiepskiej stylizacji, nieumiejętnie używanego Photoshopa, rosnących cen benzyny, kursu franka oraz oczekiwań, które narosły przez lata. Zresztą, oceńcie sami.

(Kliknij obrazek, żeby przejść do galerii)

ŁM

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.