Anatomia futbolowego spisku

Bo dzieją się na tej piłkarskiej murawie rzeczy, o których się filozofom nie śniło. I na tyle dziwne, że spokojnie można na ich podstawie uknuć niejedną teorię spiskową. Oto kilka naszych propozycji, które z pewnością są prawdziwe, bo, zgodnie z logiką tropicieli takich teorii, gdyby nie były, to wszyscy już by o nich dawno mówili. Tymczasem otacza je zmowa milczenia.

Sepp Blatter prezydentem FIFA od zawsze

Czy ktokolwiek z Was pamięta czasy sprzed Szwajcara rządzącego FIFĄ? No właśnie. Z całą pewnością w ogóle nie ma żadne ''sprzed'', a ''Blatter'' czy jakkolwiek by jego nazwisko nie brzmiało kieruje tą zbrodniczą organizacją od zawsze, w celu utrzymania status quo, takiego jak brak powtórek wideo, brak polskiej drużyny w Lidze Mistrzów czy Niemcy na podium każdej dużej imprezy. Zresztą fotograficzne dowody na tę tezę znaleźć można w Bibliotece Kongresu, w której, co wiemy z amerykańskich filmów, można znaleźć dowody na każdy spisek. Są one chronione przy pomocy wrednych, niechętnych do pomocy bibliotekarek oraz tabliczek ''Naprawdę tajne materiały'', ''Przecież mówiliśmy - to są TAJNE materiały'' oraz ''TAJNE! TAJNE MATERIAŁY!''.

Sepp Blatter w przeszłości
Sepp Blatter w przeszłości fot. Z czuba
Sepp Blatter w przeszłości
Sepp Blatter w przeszłości

Angielski brak bramkarza

Paul Robinson
Paul Robinson AP/MARK J. TERRILL

Wyspiarze (ale tylko ci z Anglii) przyzwoitego golkipera nie mieli od lat, co o tyle dziwne, że w ponad 60-milionowym kraju jakiś powinien się znaleźć. Tym bardziej że nawet w ostatniej dekadzie produkowali świetnych obrońców (Terry, Cole, Ferdinand), pomocników (Lampard, Gerrard) czy napastników (Rooney). W bramce ''Trzech Lwów'' pojawiały się z kolei takie osobliwości jak Paul Robinson (to z pewnością nie jest prawdziwe nazwisko, ktoś wykazał się brakiem czujności wymyślając najprostsze pokrewne ''robinsonadzie'' personalia, dobrze że nie nazwano go John Post czy Michael Offside) oraz David James. A ostatnio powołany został nawet świetnie radzący sobie w Rotherham United oraz Plymouth Argyle (sic!) David Stockdale. Komu zależy na tym, by Anglicy niczego nie wygrali?

Leo Messi i Cristiano Ronaldo

Oglądamy Ekstraklasę, więc co nieco o piłce wiemy. Wiemy też to, że nikt nie jest w stanie grać w nią tak dobrze.

To sprawia wrażenie walki dwóch sił, z których jedna w reakcji na stworzenie superfutbolowego cyborga postanowiła zbudować swojego własnego. Niestety nie wiemy, który z tych ''piłkarzy'' jest reprezentantem Światła, a który Ciemności, więc nie mamy także pojęcia, któremu z nich w tej epickiej walce kibicować.

Danny Szetela

Pamiętacie to oburzenie polskich mediów na słowa, że ''takich jak Szetela to mamy setki'' i niepowołanie młodego ''Amerykanina polskiego pochodzenia do kadry''? To nawet nie są już media polskojęzyczne, to są media diabelskojęzyczne, co staje się oczywiste, jeśli poprzestawiamy litery i zauważymy, że Danny Szetela to tak naprawdę Szatan el Deny czyli pomiot piekielny prosto z Meksyku. Kiedy nie udało mu się zrealizować misji destrukcji naszej drużyny narodowej od środka zakończył w 2009 roku karierę i wszelki słuch o nim zaginął.

Reprezentacja Niemiec

Jeszcze gorzej jest z kadrą naszych zachodnich sąsiadów. Nie dość, że nigdy z nią nie wygraliśmy i to nawet w czasach, gdy mieliśmy skład lepszy niż skład chemiczny piwa, to jeszcze przed każdym wielkim turniejem mówi się o tym, że ''tak słabych Niemców jeszcze nigdy nie było'', a oni i tak lądują w półfinale. Nie ma się jednak co dziwić, gdy odkryjemy, że Fussballnationalmannschaft to tak naprawdę ''Schatan Fan Muss Falban Lintol'', gdzie to ostatnie to starobawarskie słowo oznaczające ''nosić z dumą jak mężczyzna i popijać dużą ilością piwa''. W to muszą po prostu być zamieszane siły nieczyste.

FC Barcelona

Kataloński klub już od dawna szukał idealnego trenera. Okazał się nim być Pep Guardiola. Pod jego światłym przewodnictwem Barca zwiększa co roku średni procent posiadania piłki w każdym meczu, dochodząc już powoli do 70. Co się stanie, gdy osiągnie sto? Czy zgodnie ze starokatalońską przepowiednią świat wybuchnie? Czy ktokolwiek będzie w stanie jeszcze posiadać jakąś piłkę? Czy na świecie poza Camp Nou w ogóle będą jeszcze piłki? Czy też będziemy skazani na dominację klubu z Barcelony, hipnotyzującego całą ludzkość wymienianymi w nieskończoność podaniami?

Artjom Rudniew

Paul Robinson
Fot. Ma?gorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

To że pojawia się w polskiej lidze napastnik, strzelający średnio 1,55 bramki na mecz nie jest rzeczą normalną. To że gdy dodamy jego datę urodzenia (1988), numer na koszulce (16) oraz liczbę występów w europejskich pucharach w barwach Lecha (8) wyjdzie nam 2012 czyli data końca świata jest już mocno niepokojące. Rudniew może być zwiastunem Apokalipsy, tym bardziej że w pewnych biblijnych apokryfach jej jeźdźców było tak naprawdę pięciu: Wojna, Zaraza, Głód, Śmierć i Bramki Zdobywane Głową.

Jeśli Wy zauważyliście jakieś podejrzane zjawiska, piszcie do nas koniecznie na adres zczuba@g.pl . Piszcie, dopóki nie jest jeszcze za późno.

Łukasz Miszewski