Połowa to nie jest daleko dla naszych ligowców

Uderzenie wiślaka Siwakowa w meczu z Lechią sprawiło, że kibice przed telewizorami zaczęli sprawdzać, czy aby na pewno oglądają ligę polską. A trafienia z połowy boiska to przecież nad Wisłą nie nowość.

Michaił Siwakow (Wisła Kraków)

Białorusin kropnął fenomenalnie. W pełnym biegu, solidnie podkręcając i pod samiutką poprzeczkę, hej! Paweł Kapsa ilekroć teraz słyszy nad głową świst lecącego samolotu mówi "Siwakow, kryć się!". Gol do obejrzenia TUTAJ.

Marek Citko (Widzew Łódź)

Żeby w ogóle mówić o takich golach trzeba wrócić do klasyków. Marek Citko, szef wszystkich szefów w kwestii tej rangi uderzeń. Jego trafienia powinno się oglądać w Muzeum Narodowym obok wąsów Zbigniewa Bońka i rękawic Janusza Jojki.

Tomasz Hajto (Górnik Zabrze)

Kibice narzekający zwykle na techniczne umiejętności Tomasza Hajty w stosunku do tego gola używają zwykle okrągłej frazy "wyjątek, który potwierdza regułę". I nie zwracają uwagi, że jest ona bez sensu.

Marcin Nowacki (Odra Wodzisław)

Był kiedyś taki zawodnik i strzelał takie bramki. Był, no, był.

Piotr Świerczewski (Korona Kielce)

Czasami te bramki są na tyle ładne, że na wszelki wypadek lepiej ich nie uznać.

Norbert Jędrzejczyk (Znicz Pruszków)

Niższe ligi nie gęsi i swój język mają. Defensor Znicza Pruszków niby chciał wybijać piłkę, ale wyszło jak wyszło.

Daniel Feruga (GKS Tychy)

Gol od 2:50

Nawet, gdy zejdzie się do II ligi piłkarze walą z połowy. I to jak!

Łukasz Szymoniak (KSZO Ostrowiec Świętokrzyski)

Z wolnego też sobie radzą w niższych ligach. Czasem mam wrażenie, że nawet lepiej niż z poruszającą się piłką.

Dostać Kuszczaka

Sorry, musiałem. Kuszczak to przecież duchowy ojciec wszystkich golkiperów dostających takie bramki.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.