Od 1:3 do awansu

Orlando Magic i San Antonio Spurs - finaliści NBA sprzed dwóch i czterech sezonów wymieniani byli w tym roku ponownie w gronie faworytów do mistrzostwa. Przegrali jednak mecze u siebie, nie odebrali przewagi rywalom na wyjeździe i z wynikami 1:3 w meczach stali się kandydatami do niespodzianek in minus tegorocznych playoffs - kolejne mecze grają na wyjeździe. 8 drużyn w historii przegrywając 1:3 awansowało do dalszych rund walki o Mistrzostwo NBA. Czy Magikom i Ostrogom ten wyczyn uda się powtórzyć?

Boston Celtics w 1968 roku

Bostończycy z Billem Russellem i Johnem Havlickiem w składzie spotkali się w finale Wschodniej Konferencji z Philadelphia 76ers. Wygrali pierwszy mecz, ale trzy kolejne stały się łupem najlepszej w sezonie regularnym drużyny pod wodzą Wilta Chamberlaina. Ostatnie trzy spotkania wygrali jednak Celtowie (później wygrali też finał), a mecz kończący rywalizację (100:96) pozbawił zębów najzdrowszych mieszkańców Filadelfii. Mniej zdrowi stracili je już wcześniej - rywalizacja 76ers i Celtics trwała bowiem przez całą dekadę lat 60-tych.

Los Angeles Lakers w 1970 roku

Podobnie jak Celtowie, Lakersi wygrali pierwszy mecz, by kolejne trzy oddać młodziutkiej drużynie Phoenix Suns. Pogoń za rywalem była jednak skuteczna, w żadnym z 3 ostatnich spotkań Lakersi nie pozwalali zbliżyć się przeciwnikom i ostatecznie awansowali do kolejnej rundy. Przegrali dopiero w finale z New York Knicks.

Washington Bullets w 1979 roku

Pociski spotkały się w finale konferencji z San Antonio Spurs. Drużyna z Waszyngtonu była zdecydowanym faworytem, ale już w pierwszym meczu została zaskoczona przez rywali i przegrała mecz na własnym parkiecie. W drugim udał się rewanż, ale na wyjeździe lepsi byli Teksańczycy dwukrotnie. Bullets wytrzymali presję i od stanu 1:3 doprowadzili do wyniku 4:3 a w siódmym meczu wygrali 107-105.

Boston Celtics w 1981 roku

De ja vu - tak jak 13 lat wcześniej, Celci spotkali się w finale Konferencji Wschodniej z Philadelphią 76ers i jak 13 lat temu, bostończycy wygrali serię, choć przegrywali 3:1. Znów zwycięstwo to dało im przepustkę do finału, po którym sięgnęli po mistrzowski tytuł. Bezzębni mieszkańcy Filadelfii tylko kręcili z niedowierzaniem głowami.

Houston Rockets w 1995 roku

Kolejna drużyna, której po wyjściu z opresji wyrosły skrzydła i sięgnęła po mistrzostwo. Houston nie było jednak faworytem przed playoffs - byli szóstą drużyną Zachodu a w półfinale grali z Phoenix Suns (2) prowadzonych przez Charlesa Barkleya. Przegrali mecze na wyjeździe, przegrali mecz numer 4 w Houston i wydawało się, że obrońcy tytułu zakończą w tym momencie swoją przygodę z finałami. Tak się jednak nie stało.

Miami Heat w 1997 roku

Jedna z wielu batalii jakie Miami stoczyło z New York Knicks pod koniec lat 90-tych. Zaczęło się od niespodziewanego zwycięstwa Knicks na wyjeździe. Miami wyrównało, ale w Nowym Jorku gospodarze wykorzystali przewagę parkietu w obu spotkaniach. Przełom nastąpił w 5 meczu, w którym zęby sypały się nie tylko ze zgryzoty. Wykluczony za bójkę na resztę spotkań został P.J. Brown z Heat, natomiast Knicks zostali osłabieni znacznie bardziej. Po jednym meczu odsiadki dostali Patrick Ewing, Allan Houston, Charlie Ward (mecz 6) John Starks,  Larry Johnson (mecz 7). Miami odrobiło straty i awansowało do Finału Konferencji Wschodniej.

Detroit Pistons w 2003 roku

Pistons byli najlepszą drużyną sezonu na Wschodzie i przystępowali do playoffs w bardzo komfortowej sytuacji. Po drugiej stronie Orlando Magic (8) z niesamowitym Tracym McGradym, królem strzelców sezonu. Niespodzianka przyszła już w pierwszym meczu. T-Mac rzucił 43 punkty, co wystarczyło, by pokonać faworyta. Orlando wygrało później jeszcze dwa mecze u siebie. Od tego momentu Tłoki zaczęły jednak pchać swój pojazd do Finałów Konferencji.

Phoenix Suns w 2006 roku

Pretendenci do tytułu, Phoenix Suns spotkali się w pierwszej rundzie playoffs z będącymi w rozsypce po odejściu Shaqa Lakersami. Nash i spółka spodziewali się spacerku, jednak Kobe Bryant wydarł zwycięstwo na wyjeździe, później Lakersi obronili się w Los Angeles i było 3:1. Później jednak ekipa z Arizony włączyła drugi bieg, zrewanżowała się za porażkę 36 lat wcześniej a Jeziorowcy wrócili do debaty o przebudowie zespołu.

Dziś w nocy Orlando zmierzy się w Atlancie z Hawks. Drużyna Dwighta Howarda będzie chciała wyrównać stan rywalizacji. Jutro natomiast San Antonio powalczy o 3:3 w Memphis z Grizzlies.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.