Polski awans last minute

Wczorajsze cuda na linii Kraków - Londyn sprawiły, że w oczekiwaniu na piłkarską wiosnę człowiek ma ochotę usiąść na kanapie, poczochrać lemura i powspominać inne, załatwiane w ostatniej chwili awanse polskich drużyn w europejskich pucharach.

Aberdeen FC - Legia Warszawa 0:0 i 0:1 (sezon 1990/1991)

Szkoci przyjeżdżając do Warszawy nie mieli jeszcze prawa wiedzieć, że to właśnie jest ta edycja PZP, w której legioniści dotrą aż do półfinału, przegrywając w nim dopiero z Manchesterem United. Gdyby rudowłosi krajanie Williama Wallace'a słyszeli o tym planie wcześniej, to na pewno oszczędziliby sobie nerwów. A tak, aż do 85. minuty rewanżu łudzili się, że uda im się awansować do kolejnej rudny. Wtedy jednak do przypadkowo odbitej piłki dopadł Krzysztof Iwanicki i sprytnym lobem umieścił ją w siatce. Skrót meczu można zobaczyć tutaj. Podobno na bazie tych traumatycznych wspomnień Szkoci z zespołu Franza Ferdinanda nagrali piosenkę "Take me out":

Franciszek Smuda i Tadeusz Gapiński w 1997 roku na stadionie Widzewa Franciszek Smuda i Tadeusz Gapiński w 1997 roku na stadionie Widzewa MALGORZATA KUJAWKA/Agencja Wyborcza.pl

Widzew Łódź - Broendby IF 2:1 i 2:3 (sezon 1996/1997)

Z jednej strony ten dwumecz można wspominać godzinami, a z drugiej pisanie o nim setny raz to jak tłumaczenie kto wygrał bitwę pod Grunwaldem. Żeby nie wyjść więc na nudziarza oddaję głos właściwej osobie. Cymbalistów było wielu, ale żaden przy Zimochu.

Panathinaikos Ateny - Legia Warszawa 4:2 i 0:2 (sezon 1996/1997)

O roku 1996, kto ciebie widział, nazwie ciebie rokiem zawałów. Nie tylko bowiem Widzew sprezentował swoim kibicom mrożący krew w żyłach awans. Śladem łodzian poszła Legia. Żeby było zabawniej wzięła ona srogi rewanż na drużynie, która rok wcześniej wykopała ją z Ligi Mistrzów. Powodów, by odegrać się na Panathinaikosie było więc sporo. Wszechateńskie Koniczynki to jednak nie były pierwsze lepsze borsuki, tylko klasowa drużyna. Udowodniła to w pierwszym spotkaniu, punktując Polaków 4:2. Jednak przy Łazienkowskiej role się odwróciły. Krótko po przerwie do bramki Greków trafił Marcin Mięciel a w ostatniej minucie meczu dającego awans gola strzelił Cezary Kucharski! Najciekawsze momenty tego spotkania można zobaczyć tutaj.

Radosław Michalski jako piłkarz Widzewa Łódź Radosław Michalski jako piłkarz Widzewa Łódź Fot. Małgorzata Kujawka / Agencja Wyborcza.pl

Litex Łowecz - Widzew Łódź 4:1 i 1:4 k. 2:3 (sezon 1999/2000)

Co prawda łodzianie już na kwadrans przed końcem spotkania wyrównali stan dwumeczu, ale fakt, że musieli gonić aż cztery bramki sprawia, że nerwy ich kibiców były poszarpane jak kreacje Michała Szpaka. Jednak wszystko dobre, co się dobrze kończy. Poem panu, tak właśnie jest.

AC Parma - Wisła Kraków 2:1 i 1:4 (sezon 2002/2003)

Wyeliminowanie Parmy samo w sobie nie jest już zwykłym fiki-fiki, a wyeliminowanie Parmy po zapierających dech w piersiach zawodach, to już coś, co się pamięta przez lata. Euforia mieszała się z niedowierzaniem, że polscy piłkarze potrafią wyczyniać na boisku takie rzeczy jak wiślacy. Gdy Adriano zapakował gola już na otwarcie spotkania wydawało się, że już po zawodach. Po godzinie gry Brazylijczyk zwinął się z boiska i udał pod prysznic. No i się zaczęło: 71. minuta - Kosowski, 80. - Żurawski i w dogrywce: 94. - Żurawski i 107. Dubicki. Tamta Wisła była lepsza niż misie-żelki. Skrót widowiska tutaj.

Hertha Berlin - Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski 0:0 i 0:1 (sezon 2003/2004)

Co prawda większa część rewanżu Dyskobolii z Herthą raczej nie była porywająca, ale sama jego końcówka sprawiła, że uśpieniu już kibice złapali nagle tętno sprintera. Samobójczy gol strzelony przez Simunica na 5 minut przed zakończeniem spotkania sprawił, że ostatnie chwile potyczki większość kibiców śledziła na stojąco. Skrót zawodów do obejrzenia tutaj.

Wisła Kraków - Iraklis Saloniki 0:1 i 2:0 (sezon 2006/2007)

Konia z rzędem temu, kto po beznadziejnym meczu w Krakowie wpadł na to, że Wisła może awansować dalej. Biała Gwiazda zrobiła jednak niespodziankę swoim fanom i dramatycznych okolicznościach wyszarpnęła przepustkę do fazy grupowej Pucharu UEFA. W ostatniej akcji regulaminowego czasu gry kropnął Nikola Mijajlovic,

a w dogrywce zwycięskiego gola zdobył Cantoro.

Rafał Murawski podczas swojego poprzedniego pobytu w Lechu Rafał Murawski podczas swojego poprzedniego pobytu w Lechu Fot. Andrzej Grupa/ AG Fot. Andr

Austria Wiedeń - Lech Poznań 2:1 i 2:4 (sezon 2008/2009)

Spotkanie Lecha z Austrią przy Bułgarskiej urosło już do rangi klasyka klasyków, jednego z najbardziej niezwykłych meczów polskiej drużyny w pucharach ever. Dla młodszych kibiców to wydarzenie niemal astralne. Dla starszych - metafizyczny dreszcz i reaktywacja wspomnień jak to drzewiej w polskiej piłce bywało. Na samo wspomnienie kręci się łezka w oku. Skrót zawodów tutaj.

Legia Warszawa - Spartak Moskwa 2:2 i 3:2 (sezon 2011/2012)

Jeżeli ktokolwiek oglądał rewanżową potyczkę Legii ze Spartakiem podgryzając sobie spokojnie orzeszki, to znaczy, że w jego żyłach płynie cement, a funkcje aorty spełnia metalowa przekładnia. Niezwykły mecz, z kapitalnymi zwrotami akcji, niesamowitymi scenami i szczęśliwym finałem. Powinni to grać w kinach 3D zamiast komedii romantycznych.

Przemysław Nosal

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.