"Nie mam ciśnienia, ale... !" - Kajetan Kajetanowicz o Rajdzie Barbórka

Kajetan Kajetanowicz, dwukrotny rajdowy mistrz naszego kraju, kolejny raz pojawi się na starcie Barbórki. Dla niego będzie to okazja do podziękowania kibicom, sponsorom i partnerom. Jednak Kajetan nie ukrywa, że wygrana na Karowej to coś, co warto mieć w swoim rajdowym dorobku. Z Kajto rozmawiamy o szczególnej atmosferze, jaka towarzyszy grudniowym zawodom.

Twoja historia związana z Barbórką nie jest bardzo długa, bo debiutowałeś tu zaledwie kilka lat temu. Zapewne dobrze pamiętasz początki?

Pierwszego razu w Warszawie nie da się zapomnieć :) Zresztą rzeczywiście nie było to tak dawno temu, bo w 2007 roku. Startowałem wtedy cały sezon Mitsubishi Lancerem z Rallytechnology. Miałem ogromnego pietra, bo wiedziałem, że to impreza o bardzo dużym prestiżu, że tutaj nie ma miejsca nawet na najmniejszy błąd. Byłem początkującym kierowcą w czteronapędowym aucie i z całej czołówki miałem najmniejsze doświadczenie w tym rajdzie. Mimo moich wcześniejszych obaw szybko odnalazłem się w tym wielkim świecie.

Czy masz jakieś szczególne wspomnienia związane z rajdem?

Każdy rajd jest wyjątkowy i ma coś w sobie :) Niezłą przygodę mieliśmy jednak dwa lata temu. W 2009 roku postanowiliśmy pojechać Karową w stu procentach "dla kibiców". Wystartowaliśmy, pierwsza beczka, potem kilka bączków i jedziemy na górną beczkę. Tam wciskam sprzęgło i . pedał "wpada" w podłogę. Auto zgasło. Udało się odpalić na biegu kręcąc rozrusznikiem. Zjechaliśmy na dół z uszkodzonym sprzęgłem, ale i tak zatrzymaliśmy się przed metą, żeby wysiąść z auta, pomachać kibicom i podziękować za cały sezon dopingu. To był też dla nas wyjątkowy rajd, bo właśnie podczas Barbórki 2009 rozpocząłem współpracę z LOTOS Dynamic, która trwa do dziś i przynosi fantastyczne rezultaty.

Czy coś zmieniło się w Barbórce w ciągu ostatnich lat? Jak oceniasz drogę, która podąża ta impreza?

Tak jak wspominałem wcześniej, w tym roku dopiero po raz piąty wystartuję w Barbórce, więc ciężko jest mi odnosić się do organizacji tej imprezy przed kilkunastoma latami. Sporo załóg na pewno może o tym więcej powiedzieć, a ja wcześniej nawet nie przyjeżdżałem na "oglądarkę". Lubię ten rajd, choć w przeliczeniu na jeden kilometr jest jednym z najdroższych w naszym polskim kalendarzu. Wiem, że organizatorzy dokładają wszelkich starań, aby zakończenie sezonu w sportach motorowych, jakim jest Rajd Barbórka, było jak najciekawsze i dostępne zarówno dla prawdziwych rajdowych fanów, jak i dla tych, którzy tylko na początku grudnia mają możliwość oglądania rajdu. To naprawdę wyjątkowa możliwość promocji zarówno naszej ukochanej dyscypliny sportu, jak i firm zaangażowanych i wspierających nas przez cały sezon. To ukłon w stronę kibiców oraz wszystkich, w których płynie choć odrobina benzyny we krwi.

Powiedziałeś, że Barbórka jest specyficznym rajdem. Wiemy dobrze, że to impreza zupełnie inna niż cała reszta sezonu. Co jest tu tak specyficznego? Co przyciąga kierowców, sponsorów i kibiców?

Przyjeżdżam na ten rajd przede wszystkim by dobrze się bawić. Zawsze doskonale się czuję, gdy wsiadam za kierownicę samochodu rajdowego, a jazda w tłumie kibiców jest nieprawdopodobnym przeżyciem i dodaje powera. Mróz nam w rajdówce nie doskwiera, ale podziwiam wszystkich fanów, którzy godzinami stoją na Żeraniu czy Bemowie, a później szybko przemieszczają się na Karową, by wymarznąć jeszcze bardziej. Nie mam ciśnienia na wygranie tego rajdu czy Karowej, choć oczywiście miło byłoby dopisać taki sukces na swoje konto. Traktuję Barbórkę jako kolejną możliwość spotkania się z kibicami, których dawno już nie widziałem, chcę im w ten sposób podziękować za cały sezon.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.