Gdy w połowie przejazdu 7-kilometrowej próby wspomniałem, że miałem okazję przejechać się z Andreasem Mikkelsenem Volkswagenem Polo WRC, czyli autem które w czterech poprzednich sezonach dominowało na rajdowych trasach, Hiszpan jakby przyspieszył. W zasadzie to pędził po szutrowej drodze, która wiła się po mazurskich polach, ale strachu nie było.
Sordo prowadził samochód pewnie, wykonywał delikatne ruchy kierownicą, a samochód niemal od razu wykonywał polecenia. Siedziałem dobrze przypięty pasami, ale drastycznych przeciążeń nie było - po pierwsze to zasługa kierowcy, który świetnie panował nad maszyną, a po drugie samochodu, który był świetnie przygotowany do jazdy po mazurskich szutrach. Nie ma w tym krzty przesady. W najlepszej czwórce Rajdu Polski znalazły się trzy Hyundaie - wygrał Belg Thiery Neuville, drugie miejsca zajął Hayden Paddon, a Sordo był czwarty.
- Lubię te drogi, bo naprawdę można pojechać szybko. Gdy pada deszcz i jest błoto lepiej czuje się Thierry, ale i ja dowiozłem swój najlepszy rezultat ze startów tutaj w ostatnich latach - mówił mi Sordo przed jazdą, jakby zapominając o tym, że w 2009 roku był drugi.
Jazda z nim była nie lada gratką, bo mazurskie szutry uchodzą za najszybsze trasy w całym kalendarzu mistrzostw świata. Konfiguracja dróg pozwala osiągać wyższe prędkości niż w Rajdzie Finlandii. W tym roku było szczególnie ciekawie, bo padający od środy deszcze kompletnie wywrócił sytuację w klasyfikacji końcowej imprezy. I podczas poniedziałkowego przejazdu z Sordo też było widać efekty opadów. Droga była wilgotna, miejscami, zwłaszcza na wewnętrzych zakrętów stały kałuże wody. Sordo musiał nieco kluczyć na trasie, ale nie sprawiało mu to większych problemów. Jechał szybko i pewnie. Na prędkościomierzu momentami pojawiało się ponad 180 km/h!
Wrażenia ze środka rajdówki są niesamowite. Siedzi się niemal na samej metalowej podłodze. Jestem przypięty pięciopunktowymi pasami. Ruszyć się nie mogę, ale to dobrze. W razie uderzenia pasy zatrzymają moje ciało. Na głowie mam kask, a o szyję dba system HANS, który sprawia, że trudno jest wykonać jakikolwiek ruch - to też zabezpieczenie w razie wypadku. W aucie siedzi się nisko, ale gdy się spojrzy daleko wprzód, to wiadomo, co czeka. Jeden zakręt, drugi, potem wzniesienie, a dalej kałuże. Auto dobrze radzi sobie z nierównościami, miękko wyskakuje z kolein, równie delikatnie ląduje po krótkich skokach. Prowadzi się pewnie.
Takich jazd Sordo odbył w poniedziałek kilkanaście. Woził zaproszonych przez Hyundaia gości, dla większości z nich był to pierwszy raz w tak szybkim aucie z tak świetnym kierowcą. Niektórzy nie byli w stanie ukryć wzruszenia, długo po jeździe nie chcieli ściągać rajdowego kombinezonu. Przejażdżka rajdówką najwyższej klasy to przywilej, którego doświadczają nieliczni.