Rajd Polski. Kajetanowicz czwarty w debiucie w WRC 2. "Mój wynik o czymś świadczy"

To był trudny rajd, prezentowaliśmy dobre tempo i jesteśmy zadowoleni, bo ukończyliśmy w debiucie rundę mistrzostw świata na czwartym miejscu spośród 28 zawodników w klasie. To jest coś, co powinienem docenić - powiedział na mecie Rajdu Polski Kajetan Kajetanowicz, najwyżej sklasyfikowany polski kierowca.

W klasyfikacji generalnej Kajetanowicz zajął 16. miejsce, ale on przede wszystkim rywalizował w kategorii WRC-2, gdzie ścigali się kierowcy autami klasy R5. 37-letni kierowca po raz pierwszy w karierze startował w mistrzostwach świata i jak na debiutanta spisał się świetnie. Do mety dojechał na czwartym miejscu w WRC-2, ustępując jedynie zawodnikom celującym w tytuł. W WRC-2 triumfował Fin Teemu Suninen (Skoda Fabia R5) przed Brytyjczykiem Elfynem Evansem (Ford Fiesta R5) i Finem Esapekką Lappim (Skoda Fabia R5).

-Nie chciałem ryzykować, a kierowcy na co dzień jeżdżący w WRC-2 na pewno to robią, bo mają dużo do zyskania. Rajdy WRC to bardzo hermetyczne środowisko, do którego dostać się tak samo jak do Formuły 1, dlatego nie dziwię się, że oni jechali na limicie. Ja jestem w innej sytuacji, ale jestem pewien, że w niektórych rajdach byłbym w stanie z nimi nawiązać walkę, może nie w pierwszym roku, ale jak widać po czasach to nie ryzykując niesamowicie, robiliśmy dobrą robotę - powiedział Kajetanowicz.

Ze swojego debiutu w mistrzostwach świata jest zadowolony. -Zrealizowaliśmy plan, bo zakładaliśmy w debiucie miejsce w pierwszej piątce, ale wolałbym być na pudle. Raz zmienialiśmy koło na odcinku, raz zmienialiśmy koło po odcinku. To był trudny rajd, prezentowaliśmy dobre tempo i jesteśmy zadowoleni, bo ukończyliśmy w debiucie rundę mistrzostw świata na czwartym miejscu spośród 28 zawodników w klasie. To jest coś, co powinienem docenić - stwierdził.

Przez dwa pierwsze dni kierowcy ścigali się po suchych drogach. Na Mazurach było piękne słońce, wysoka temperatura i bezwietrzna aura. W niedzielę wszystko się zmieniło. W nocy przyszedł deszcz, który ustąpił dopiero popołudniu, gdy wszyscy zawodnicy zjechali z trasy. Drogi z szutrowych autostrad zmieniły się w trudne błotniste przeprawy. Szybko tworzyły się koleiny, które wypełniała woda. Utrzymać się w drodze w takich warunkach to duża sztuka.

-Jazda w takich warunkach jest wyjątkowym wyzwaniem, bo trzeba trzymać nerwy na wodzy, trzeba skumulować wszystko, co się posiada i dobrze wykorzystać swoje umiejętności na drodze. To są takie trudne sytuacje, kiedy nie do końca wiadomo, gdzie jest ślisko, a gdzie jest przyczepnie. Trudno to wytłumaczyć słowami, co się działo na odcinkach - powiedział Kajetanowicz.

-W samochodzie mamy pełno błota, bo spód auta w poprzednich dniach podziurawiły kamienie i teraz nam się nalewało do środka bardzo dużo wody - dodał.

-To nie był najtrudniejszy rajd w mojej karierze, ale psychologicznie nie był najłatwiejszy. Ostatni raz mieliśmy takie warunki jak w 2013 roku, może nie na wszystkich odcinkach jak teraz w niedzielę - powiedział Kajetanowicz.

Rajdowy mistrz Europy docenił kibiców, którzy mimo ulewnych opadów dzielnie stali przy trasie i dopingowali zawodników. -Kibicowanie na takich rajdach jest trudne. Oni mieli dziś niesamowicie trudną przeprawę, bo w przypadku takich imprez pogoda jest bardzo ważna. Mimo takiej ulewy kibiców przy trasie było bardzo wielu, a to nie jest łatwe. Na pewno są naładowani adrenaliną, ale pewnie nie tak jak my w środku, ale nasza jazda pewnie daje im trochę ogrzewania w środku.

Kajetanowicz ukończył Rajd Polski na najwyższej pozycji spośród polskich kierowców. Na piątym miejscu w WRC-2 i 18. w klasyfikacji generalnej dojechał Jarosław Kołtun (Ford Fiesta R5). Hubert Ptaszek, który także rywalizuje w klasie WRC-2 po kolejnej awarii auta wycofał się w niedzielę. 39. miejsce dla Tomasza Gryca (Peugeot 208 VTi R2), 40. dla Jakuba Brzezińskiego (Ford Fiesta R2T), a 45. dla Łukasza Pieniążka (Citroen DS3 R3T Max).

Oni po mistrzostwach Europy mogą być bohaterami wielkich transferów!

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA