Po dwóch dniach przerwy w poniedziałek Rajd Dakar wrócił do ścigania. W sobotę etap odwołano, a na niedzielę zaplanowano dzień wolny. Odcinek specjalny siódmego etapu został skrócony o połowę, bo nadal – po ulewach – trasa w wielu miejscach jest nieprzejezdna.
Tym razem jedyny Polak w stawce samochodów – Przygoński – pojechał słabiej. Kierowca Mini BMW był piętnasty 18 minut za zwycięzcą Stephanem Peterhanselem (Peugeot). W klasyfikacji generalnej spadł na ósmą pozycję (strata 1 godzina i 18 sekund). „Niestety zabłądziliśmy i jechaliśmy wolniejszą drogą, zamiast szybka. Tempo było dobre, bo dogoniliśmy Terranovę, ale potem popełniliśmy błąd nawigacyjny. 13. miejsce na odcinku i spadliśmy na 8 w generalce. To jeszcze nie koniec, ciśniemy!” – napisał Przygoński na instagramie.
Sonik na półmetku rajdu do lidera tracił nieco ponad dwie godziny. Nie zamierzał się jednak poddawać. – Niemal dwie godziny straciłem w piątek, kiedy szukałem punktu kontrolnego z innymi motocyklistami, quadowcami i kierowcami samochodów. Strata wynikała z błędu w roadbooku. Te dwie godziny nie sprawiają więc, że chcę złożyć broń. Jestem w gorszej sytuacji, ale celu nie zmieniam – zapewnia Sonik.
W poniedziałek krakowianin (był 13.) zamiast odrobić straty do wyprzedzających go rywali, znów był od nich sporo wolniejszy. Do zwycięzcy Siergieja Karjakina stracił 48 minut i 13 sekund. W klasyfikacji generalnej jest 10. (2 godziny i 45 minut za Rosjaninem). Kamil Wiśniewski był 12.
W rywalizacji motocyklistów wygrał Amerykanin Ricky Brabec. Na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej umocnił się Sam Sunderland. W poniedziałek był trzeci i nad Pablo Quintanillą ma prawie 18 minut przewagi. Najlepszy wynik w tej edycji rajdu osiągnął Adam Tomiczek – na mecie był 15.