Sportowy weekend. Piekielny Rajd Dakar, niezniszczalny Kasai

Thomas Morgenstern dochodzi do siebie po koszmarnym upadku na skoczni w Kulm. Długo dochodzić do siebie będą też uczestnicy Rajdu Dakar, którzy walczą z ekstremalnie trudną trasą i niedbalstwem organizatorów. W hicie ligi hiszpańskiej piłkarze Atletico Madryt pokazali, że 400 mln euro wcale nie musi robić dużej różnicy.

"Sportowy weekend" to tytuł cyklu w Sport.pl. Co tydzień w niedzielę wieczorem podsumowujemy weekend w światowym sporcie, pisząc o tematach niekoniecznie lądujących na czołówkach portali. Wybieramy: wydarzenie, bohatera, antybohatera, liczbę, wideo, zdjęcie, cytat i tweet weekendu.

Wydarzenie weekendu

Wypadek Thomasa Morgensterna. Takich momentów w sporcie nie chce się oglądać. A kiedy to się przytrafia doświadczonemu i utytułowanemu zawodnikowi, widać, jak niebezpieczny jest ten sport. Po pierwszym poważnym upadku w tym sezonie Morgenstern mówił, że czuł się, jakby przywalił mu Kliczko. Tego, co czuł w Kulm, nie powie, bo niczego nie pamięta. W wyniku koszmarnego upadku na mamuciej skoczni doznał poważnego obrażenia głowy i stłuczenia płuc. Wygląda jednak na to, że za kilka dni opuści oddział intensywnej terapii, bo jego stan zdrowia znacznie się poprawił. Wyniki przeprowadzonej w sobotę tomografii były pozytywne. - Wszystko idzie w dobrym kierunku i wkrótce powinien być zdrowy - powiedział lekarz austriackiej kadry Juergen Barthofer.

Bohater weekendu

Noriaki Kasai. Gdy w 1992 roku Kasai debiutował na igrzyskach, Klemensa Murańki nie było jeszcze na świecie, a Adamowi Małyszowi sypał się dopiero pierwszy wąs. W tym też roku mięśnie, stawy, ścięgna, kości i więzadła Japończyka najprawdopodobniej przestały się starzeć. W sobotę 41-letni zawodnik wygrał konkurs Pucharu Świata w Kulm, bijąc dwa rekordy - został najstarszym zwycięzcą w historii PŚ , a jego pierwszą i ostatnią wygraną dzieli najdłuższy odstęp czasu. Gdyby ktoś w Japonii myślał o podniesieniu wieku emerytalnego, śmiało może się posłużyć przykładem Kasaiego.

Więcej o konkursach w Kulm ?

Antybohater weekendu

Organizatorzy Rajdu Dakar. - To jest najgorzej zrobiony roadbook, na jakim kiedykolwiek jechałem - wściekał się Rafał Sonik po jednym z etapów Rajdu Dakar. Poprzednie edycje uchodziły za jedne z łatwiejszych. Organizatorów te opinie musiały bardzo zaboleć, bo w tym roku zafundowali zawodników piekło w sensie ścisłym. Jeden z etapów prowadził przez ponure pustynne tereny, gdzie poza uczestnikami rajdu nikt nawet nie śmie zaglądać. Trasę ostatecznie skrócono o połowę, po tym jak wielu motocyklistów przybyło na metę pierwszej części kompletnie wyczerpanych i odwodnionych.

Ekstremalne warunki to jedno, ale organizatorzy nie zadbali wystarczająco o bezpieczeństwo zawodników. Poza źle przygotowanymi roadbookami pojawiło się mnóstwo skarg na niedokładne wprowadzenie zmian oznakowania zniszczonej przez deszcz trasy i niemal niewidzialne punkty kontrolne, przez które każdy kierowca musi przejechać. Problemy z nawigacją mieli nawet najlepsi.

- Organizacja takiej imprezy to ogromne wyzwanie, na uczestników czyha wiele zagrożeń. O bezpieczeństwo w Argentynie, Boliwii i Chile dbać będzie łącznie ok. 22 tys. osób, ale niestety, nie możemy wykluczyć, że stanie się coś złego - mówił przed zawodami dyrektor sportowy Rajdu Dakar David Castera. Jego obawy szybko się potwierdziły. W piątek na pustyni znaleziono ciało motocyklisty Erica Palante oraz podano informację o śmierci dwóch argentyńskich dziennikarzy.

Przeczytaj jak radzą sobie Polacy w Rajdzie Dakar ?

Liczba weekendu

51. - miejsce zajęła Magdalena Gwizdoń w zaliczanym do Pucharu Świata biegu na 15 km w niemieckim Ruhpolding. Jeszcze przed ostatnim strzelaniem polska biathlonistka była szósta i miała szanse na podium. Niestety spudłowała trzy z ostatnich pięciu strzałów. W piątkowych zawodach wszystkie Polki wyprzedziła Laurie Saulie z Andory .

Nasze reprezentantki są w tym sezonie w marnej formie strzeleckiej. Może przed Soczi przydałoby się kilka lekcji u Django i Dr. Schultza?

Cytat weekendu

- Mamy duży szacunek do Barcelony. Jest między nami skromna różnica 400 milionów euro - powiedział po meczu Atletico - Barcelona trener gospodarzy Diego Simeone. - Leo Messi to kosmita. On nie jest z tego świata. Moim zdaniem to najlepszy piłkarz w historii futbolu - powtórzył i tak znaną już wszystkim teorię Arda Turan.

Dwie najlepsze póki co drużyny Primiera Division nie stworzyły w sobotę porywającego widowiska. Mniej było technicznych popisów, więcej dyscypliny taktycznej, ostrej walki i ostrożności. Z wyniku 0:0 zadowolona jest przynajmniej "Królewska" część Madrytu.

Choć jak się okazuje zadowolonych po meczu Atletico - Barcelona było więcej

Tweet weekendu

 

Fot. Twitter/Chris Rann

Artur Boruc wrócił do bramki Southampton i najlepiej widać to było w ostatnich minutach meczu, gdy wybronił strzał Shane'a Longa z kilku minut. "Pamiętacie, jak po wpadce ze Stoke Boruc obiecał, że odzyska dla zespołu te dwa punkty? To była ta obrona. Załatwione" - zatweetował Chris Rann, kibic Southampton i bloger piszący m.in. dla ESPN.

Wideo weekendu

Jason Puncheon był kiedyś najlepszym napastnikiem w niższych ligach angielskich, w Premier League - cokolwiek by zrobił - zostanie zapamiętany na wieki jako wykonawca takiego rzutu karnego:

http://s3.amazonaws.com/br-cdn/temp_images/2014/01/11/penalty1.gif

Zawodnik Crystal Palace wykonywał jedenastkę w meczu z Tottenhamem, przy stanie 0:0. Jego zespół przegrał 0:2. Gdy internauci szukają kopniętej przez Puncheona piłki w innej galaktyce, radzimy Puncheonowi pilnie skontaktować się z Sergio Ramosem. On już to przeszedł.

Wyróżnienie: Marius Aasen i Marlene Engan mieli w norweskim Sigdalsrally groźnie wyglądający wypadek. Ich rolujące auto wyglądało, jakby nigdy nie miało się zatrzymać. Na szczęście załoga nie ucierpiała.

 

Zdjęcie weekendu

Na Meczu Gwiazd hokejowej ligi KHL (taka europejska podróbka NHL) rosyjscy hokeiści urządzili sobie małe zawody na najdziwniejszy element stroju. Trudno rozstrzygnąć, kto wygrał.

 

Fot. KHL

 

Fot. KHL

Więcej o: