Śledź autora na Twitterze @kgirgiel
Rafał Sonik jako pierwszy w historii Polak skończył Rajd Dakar na podium, i to już w debiucie w 2009 roku. Cztery lata później powtórzył ten wynik. W tym roku po raz drugi w karierze sięgnął po Puchar Świata FIM, odpowiednik mistrzostw świata w rajdach terenowych. Sonik jest inicjatorem i kapitanem Poland National Team - polskiej reprezentacji na Rajd Dakar. W najbliższej edycji (5-18 stycznia) w jej barwach wystartuje 18 zawodników - jeden motocyklista, jeden quadowiec, dwie ciężarówki i pięć samochodów.
- To będzie najtrudniejszy Dakar w historii. Spodziewam się, że nie ukończy go ponad połowa uczestników. Najbardziej wykańczające będą maratony. Lubię długie odcinki, 500-kilometrowy oes to dla mnie dobra wiadomość, ale jeżeli mamy przejechać 1000 czy 1500 kilometrów bez serwisu, to każdy błąd i uszkodzenie pojazdu może wyeliminować z rajdu. Czy da się naprawić pogiętą oś? Nie da się. A pęknięta oś to już właściwie koniec rajdu. Najbardziej obawiam się takich przypadków na maratońskich odcinkach. Gdyby nie maraton, wygrałbym w tym roku Rajd Brazylii.
- Nie chcę narzekać na etapy maratońskie. One są częścią rajdów terenowych, ale wywodzą się z rajdów motocyklowych. A one są dużo mniej narażone na uszkodzenia. Gdyby trasę Rajdu Dakar układali quadowcy, to na pewno wprowadzilibyśmy możliwość serwisu gdzieś na końcu odcinka. Wystarczyłoby 15-30 minut.
Przerabialem to już w Brazylii. Mieliśmy tam takie etapy, że przyjeżdżaliśmy gdzieś na koniec świata w Brazylii i - chcąc odwrócić koła, zmienić bieżnik na bardziej ostry - nie mogłem skorzystać z niczyjej pomocy. Motocykl można postawić na stopce i oprzeć o płot, z quadem nie da się tego zrobić. Nikt tego nie potrafił zrozumieć.
Powiedziałem sędziemu: OK, pokaż mi, jak mam zamienić koła sam. Nie potrafił mi odpowiedzieć. Ale taki jest maraton. Ustawiony pod motocykle, które mają różne twardości opon. W przypadku quadów jest inaczej. Codziennie łapiemy gumę, codziennie trzeba naprawiać quada na trasie.
- Strasznie trudne, wąskie, trialowe trasy, które bardzo lubię. Mam nadzieję, że nie będzie za dużo błota w dżungli. Nie wiem jeszcze zbyt dużo, ale będę miał informacje, może nawet tak dobre jak zawodnicy z Ameryki Południowej.
- Policzyliśmy awarie w obu pojazdach i okazało się, że Honda to wciąż dla nas zagadka. Nie dlatego, że to zły quad. Ma genialną konstrukcję z niezależnym zawieszeniem wszystkich czterech kół. W wielu sytuacjach jest wygodniejszy. Doszliśmy do wniosku, że ze względu na prostotę konstrukcji bezpieczniej będzie jednak pojechać Yamahą, ale mam wrażenie, że Hondy będą bardzo szybkie. Nie zdziwię się, kiedy wygrają kilka etapów, a nawet cały rajd. To są quady bardzo porównywalne. W niektórych okolicznościach Honda jest dużo szybsza i lepsza, w innych Yamaha. Ja postawiłem na bezpieczeństwo.
- Jako kapitan reprezentacji czuję się odpowiedzialny za wynik zespołu. Miejsce kapitana jest na podium. Jeżeli zrobimy dobry wynik, to będzie nam dużo łatwiej w realizowaniu naszego celu nadrzędnego - uczynienia z rajdów sportu narodowego. Chcemy profesjonalizować ten sport, szukamy sponsorów. Jeśli nam się uda, to na kolejny Dakar pojedziemy jeszcze lepsi i lepiej przygotowani. Przywieziemy do Polski dziesiątki zwycięstw etapowych i dziesiątki zwycięstw w Pucharze Świata.
- Zdobyłem Puchar Świata i wiem, że każdy zawodnik na świecie jest do ugryzienia. Nie ma takich, którzy we wszystkich okolicznościach byliby szybsi. To będzie też walka młodych ze starymi. Ja już mam swoje lata i jadę tempem, które podkręcam. Są zawodnicy, którzy od pierwszego jadą na maksimum, stawiają wszystko. Przy takiej jeździe albo szybko się kończy rajd, albo szybko opada się z sił. Dakar to sprawdzian charakteru i trzeba umieć zachować spokój.