W związku z ograniczeniem dni testowych zespoły muszą dzielić treningi w samochodzie między obu kierowców wyścigowych. Jeśli jednak Renault nie podpisze kontraktu z drugim kierowcą do początku lutego, to Kubica będzie miał w Walencji wyścigówkę tylko do swojej dyspozycji.
To byłaby dobra wiadomość dla Polaka. Po pierwsze: Kubica miałby więcej czasu na zaznajomienie się z maszyną swojego nowego zespołu. Po drugie: mechanicy i inżynierowie w trakcie dalszych prac nad rozwijaniem samochodu kierowaliby się głównie sugestiami Polaka, który z racji swojego wzrostu i wagi może preferować inne ustawienia w bolidzie.
- Wciąż nie podjęliśmy decyzji w kwestii drugiego kierowcy - mówi szef Renault Eric Boullier. - Przyglądamy się kilku zawodnikom, którzy są jeszcze na rynku. Dwóch z nich to kierowcy doświadczeni, dwaj pozostali to ewentualni debiutanci.
- Skupiamy się na dwóch kwestiach. Po pierwsze, najważniejsze, pracujemy nad przywróceniem moralne do naszego zespołu [Renault ma za sobą aferę z ustawionym wyścigiem w Singapurze oraz zmianę właściciela]. Po drugie: szukamy sponsorów. Czekamy na to, aż wszystkie elementy zajmą swoje miejsca i podejmiemy decyzję odnośnie drugiego kierowcy - dodaje Francuz.
- Bardzo chcielibyśmy mieć drugiego zawodnika przed testami. Jeśli to się nie uda, Robert rozpocznie pracę nad rozwojem sam - mówi Boullier.
Wśród kandydatów do fotela kierowcy w samochodzie Renault z nr. 12 wymienia się głównie Nicka Heidfelda (były kolega Kubicy z BMW Sauber), Christiana Kliena (m.in. były tester BMW Sauber), Chińczyka Ho-Ping Tunga, Belga Jerome'a Ambrosio oraz Rosjanina Witalija Petrowa. Trzej ostatni kierowcy nie startowali jeszcze w Formule 1.
Sezon rusza 14 marca w Bahrajnie.