Formuła 1: Kubica postawi na czerwone, czy znów na czarne?

W księstwie kasyn Robert Kubica będzie musiał mieć więcej szczęścia niż ostatnio w pokera, aby zdobyć choć pierwsze punkty w sezonie. W Monako można wygrać dzięki fuksowi, nawet jak się ma słabe karty, czytaj słaby bolid. Kubica: - Kierowca powinien poczuć się w bolidzie komfortowo, poczuć, że samochód się dobrze prowadzi. Jest szybki, z dobrym dociskiem do ziemi, z dobrą przyczepnością - mówił. Nie brzmi to jak BMW

Na wyboistych, krętych ulicach trzeba mieć samochód, w który się wierzy - mówił w środę Robert Kubica w ciasnym, osłonecznionym padoku Grand Prix Monako. Zagraniczni dziennikarze wciąż w niego wierzą - przyszli tłumnie, bo pamiętają, jak wspaniale pojechał rok temu w deszczu. - Kierowca powinien poczuć się w bolidzie komfortowo, poczuć, że samochód się dobrze prowadzi. Jaki to powinien być samochód? Szybki, z dobrym dociskiem do ziemi, z dobrą przyczepnością - dodawał.

Hmm, nie brzmi to jak opis BMW Sauber, model 2009, ale to Kubicy nie przeszło przez gardło. Choć start w Monako rzeczywiście jest rodzajem hazardu, nie da się tu wygrać tylko dzięki blefowaniu. Jak zresztą w całej F1. Monaco - ostatnie miejsce gdzie słaby bolid Kubicy może zdobyć punkty?

Nico Rosberg, który niemal regularnie jest najlepszy na piątkowych treningach (tu odbędą się - jak zwykle w GP Monako - już w czwartek), równie regularnie zbiera lanie w kwalifikacjach i wyścigach. Ostatnio zespół musiał się gęsto tłumaczyć z tego dziwactwa.

Można maksymalnie dopomóc szczęściu i być przy tym blisko ostrego blefu, jak Fernando Alonso, który podczas ostatnich GP nalewał do baku tak mało paliwa, że musiał tankować po pokonaniu kilku okrążeń. Ale dzięki temu zamieniał się w błyskawicę w ostatniej części kwalifikacji i zdobywał zaskakująco wysokie miejsca na linii startowej.

Jak się nie ma atutów w ręku - a to przypadek BMW Sauber - można tylko ryzykować. Możliwości są dwie, a i ten ograniczony wybór będzie aktualny tylko wtedy, gdy kierowcom niemieckiego zespołu uda się awansować do najlepszej dziesiątki kwalifikacji.

A więc można postawić na czerwone: w ostatniej części kwalifikacji nalać tylko kilkanaście kilogramów paliwa i walczyć o miejsca w ścisłej czołówce na linii startowej. W Monako to ważne, bo jest ciasno, wyprzedzanie kończy się często na stalowych barierkach - najczęściej na dwóch zakrętach za tunelem, zwanych wspólnie Chicane. W ciągu ostatnich dziesięciu lat tylko czterem kierowcom udało się dostać na podium z miejsca poza pierwszą piątką w kwalifikacjach. Ostatnio - w 2007 - David Coulthard przedarł się z siódmego miejsca na starcie na trzecie w wyścigu. Czyli wykonalne, ale rzadko.

Dobrze byłoby przy tym mieć samochód, który stać na więcej w kwalifikacjach. Ale w Monako Kubica będzie jechał bolidem identycznym jak w Barcelonie przed dwoma tygodniami. - Więcej zmian będzie w Stambule. W Turcji mamy nadzieję na większy krok naprzód niż w Barcelonie. Tylko że inni już tutaj przywieźli coś nowego. Spodziewam się nawet większej przewagi liderów nad nami niż w Hiszpanii - stwierdził nasz rodak.

Dla jasności - BMW Sauber ani razu w tym sezonie nie postawiło na czerwone.

Można więc postawić na czarne. Nalać paliwa do pełna, pod korek, aby wóz z kierowcą ważył 700 kg. I liczyć na to, że coś się w trakcie wyścigu wydarzy - w Monako wielokrotnie dochodzi do kraks, często na torze pojawia się samochód bezpieczeństwa. Mieć w baku pełno paliwa w momencie, gdy "safety car" cofa najszybszych, którzy na dodatek zjeżdżają do boksu, aby zatankować - to jakby rozbić bank.

Na czarne BMW Sauber stawiał w tym sezonie najczęściej. I nie tylko w tym. - Miałem ciężki od paliwa samochód, bo liczyliśmy na wprowadzenie samochodu bezpieczeństwa. Ale nic takiego się nie stało i byłem piąty. Gdybyśmy zaryzykowali z inną taktyką, mogło być lepiej - wspominał w środę Kubica start w 2007 roku.

Niestety, jeśli chodzi o hazard, ostatnio Polakowi nie idzie. Na turnieju pokerowym w Cassino Villamoura w portugalskiej Algarve stracił w godzinę żetony za 2750 euro i odpadł.

Czwartkowe treningi przed GP Monako o 10 i 14, relacje na Sport.pl

Ferrari wróć! Ale bez Renault i Toyoty ?