Colin Clark: To byłby wstyd dla cyklu WRC, gdyby Roberta Kubicy w nim zabrakło [ROZMOWA]

- Jest charyzmatyczny, jest inny niż wszyscy, jest znany na całym świecie z innych dyscyplin motorsportu. Ma też przeogromny talent i świetnie się go ogląda. Przez ostatnie dwa lata wiele się nauczył i chciałbym, żeby tę wiedzę wykorzystywał w rajdach - mówi o Robercie Kubicy Colin Clark z radia WRC, jeden z najbardziej szanowanych rajdowych ekspertów na świecie.

Michał Owczarek: Wiele mówi się o przyszłości Roberta Kubicy w rajdach. Która droga jest dla niego najlepsza?

Colin Clark: Moim zdaniem on powinien zostać w rajdach. Cały czas się uczy, jeździ coraz szybciej, ma bardzo dobre czasy zarówno na szutrze, jak i na asfalcie. Ma co prawda ograniczenia, które trudno mu przeskoczyć, ale jednej rzeczy mu tak naprawdę brakuje - samochodu, który nie będzie się psuł, i dobrego zespołu wokół niego. Powinien zostać w rajdach na najwyższym poziomie, w samochodzie WRC.

To ciągle młody chłopak w rajdowym rozumieniu, ma przecież tylko 31 lat. Mamy teraz w rajdowych mistrzostwach świata utalentowanego młodziaka, Haydena Paddona, a on ma 28 lat. To tylko o trzy mniej niż Kubica! Kubica ma jeszcze wiele czasu, by zdobyć doświadczenie.

Chciałbym go oglądać przez cały kolejny sezon, ale rozumiem jego frustrację, bo nie ma całego pakietu. Na to składa się odpowiedni zespół, odpowiedni samochód, odpowiednie opony oraz możliwość testowania. Kubica to perfekcjonista, ktoś kto wymaga najwyższych standardów od samego siebie, ale wymaga tego samego od ludzi, którzy z nim pracują. O to w prywatnym zespole jest bardzo ciężko. Dla niego idealnie byłoby się znaleźć w zespole fabrycznym, ale w tej chwili nie widzę takiej możliwości.

Dla rajdów byłaby to ogromna strata, jeśli Kubica nie kontynuowałby ścigania się na najwyższym poziomie. Jest charyzmatyczny, jest inny niż wszyscy, jest znany na całym świecie z innych dyscyplin motorsportu. Ma też przeogromny talent i świetnie się go ogląda. Przez ostatnie dwa lata wiele się nauczył i chciałbym, żeby tę wiedzę wykorzystywał w rajdach. To byłby wstyd dla cyklu WRC, gdyby go w nim zabrakło.

Kubica mówi, że jeśli zostanie w rajdach, to ograniczy swój program startów. Będzie startował mniej, ale chce być lepiej przygotowany.

- To bardzo interesujące, ale wszystko sprowadza się do pieniędzy. Jest wiele plotek dotyczących głównego sponsora Kubicy, firmy Lotos, której dalsze zaangażowanie w rajdy wydaje się w tej chwili wątpliwe. Jeśli Kubica mówi, że będzie jeździł mniej, ale bardziej profesjonalnie, to dla mnie sygnał, że jego budżet jest jednak ograniczony, a tym samym chce pieniądze wydawać w bardziej konkretny sposób. Jeśli będzie w przyszłym sezonie miał dobrego sponsora, który umożliwi mu starty w półfabrycznym zespole, to będzie to dobra sytuacja. Bo rajdowe mistrzostwa świata stają się lepsze, jeśli jest w nich Kubica.

Jak duża jest różnica między zespołem i samochodem fabrycznym a prywatnym, że to jest aż tak istotne?

- Różnicą jest dostępność części zamiennych, ale przede wszystkim chodzi o możliwość testowania. Kierowcy fabryczni są zaangażowani w testowanie oraz rozwój części i samochodów. W zespołach fabrycznych auta buduje się pod preferencje kierowców. Jeśli chodzi o części, to np. w Volkswagenie, gdy kierowcy zjeżdżają do serwisu, to gdy tylko jest ułamek wątpliwości, od razu wymieniana jest część na nową, bez względu na to, czy coś jest uszkodzone czy nie. Kubica części raczej nie wymieni, jeśli nie jest zniszczona. W zespole fabrycznym wszystko jest dopracowane w najdrobniejszych szczegółach, jest więcej pieniędzy i masz dostęp do wszystkiego, co w danym momencie jest najlepsze.

Kubica to perfekcjonista. Np. VW ma najlepszych szpiegów lodowych, nawet spójrz na to jak zajmują się gośćmi w swoich namiotach, ale przede wszystkim na to jak wspierają swoich kierowców. Mają najlepszych mechaników i inżynierów, a to znów kwestia budżetu. Kubica ma dobry zespół wokół siebie, ale to jednak nie poziom fabryki.

Co to oznacza, gdy Kubica wygrywa odcinek specjalny na rajdzie mistrzostw świata?

- To potwierdzenie tego, jak ogromnie jest utalentowany. Ma umiejętności i determinację, żeby wygrywać rajdy, ale w jego przypadku jeszcze nigdy przez cały rajd nie zgrały się cztery elementy. Brakuje serii dobrych czasów na odcinkach specjalnych, bo zawsze coś się dzieje - albo on popełni błąd, albo auto go zawiedzie, albo coś jest nie tak z oponami, albo coś źle zrobią jego mechanicy, dlatego nigdy nie udało mu się wykręcić 17 czy 18 szybkich czasów na jednym rajdzie. Jeśli coś mu się takiego wreszcie uda, będzie wygrywał rajdy. Ma to w sobie. Poza tym, to jeden z najodważniejszych kierowców, jakich kiedykolwiek widziałem.

Oczywiście, nigdy nie będzie w stanie przezwyciężyć swoich ograniczeń. Było to widać choćby tutaj w Barcelonie. Wychodząc z jednego z zakrętów zabrakło mu mocy. Dlaczego? Bo kręci kierownicą jedną ręką. Na kierownicy są przyciski i on przypadkowo przełączył auto w inny tryb. To się zdarzyło tylko dlatego, że nie prowadzi auta dwoma rękoma jak inni. Przez to nie może w niektórych sytuacjach zachować się tak, jak trzeba. Tego nie da się przeskoczyć, więc musi się nauczyć jak radzić sobie w takich sytuacjach. Gdy nauczy się prowadzić auto np. w ciasnych nawrotach, gdzie trzeba odpowiednio ustawić samochód, to naprawdę zacznie wygrywać rajdy.

A czy niepełnosprawność Kubicy jest lub może być problemem dla zespołów fabrycznych, żeby dać mu auto?

- Jeśli ja byłbym szefem zespołu fabrycznego, jedyne na co bym patrzył, to wyniki i to jak ktoś jedzie. Nie za bardzo by mnie interesowało to, jak on to robi. Patrzę na czasy i widzę, że ten gość ma świetne wyniki. I z tego punktu widzenia Kubica kwalifikuje się do zespołu fabrycznego. Problemem jest to, że nie ma zbyt wielu miejsc w takich zespołach. Nie sądzę, by którykolwiek z zespołów twierdził, że nie da Kubicy miejsca właśnie przez jego ograniczenia.

Obserwujesz z bliska rajdy od lat, jesteś na wszystkich imprezach w sezonie. Widać to, jak Kubica się rozwinął?

- On wykonał przeogromny postęp. Tak samo zresztą było w WRC-2. Pierwsze kilka rajdów, ciągle kończył poza drogą. A potem znalazł coś, co pozwoliło mu zostać mistrzem świata w tej kategorii. U niego to jest tak - robi dwa kroki w przód i jeden w tył. Świetne wyniki przeplata ze słabymi.

Tutaj w Hiszpanii znów zadziwił. Miał dwa najlepsze czasy pierwszego dnia na szutrze, drugiego dnia na asfalcie też jechał piekielnie szybko. Po czterech ciężkich odcinkach był liderem rajdu, a takie rzeczy nie dzieją się przypadkiem. To sygnał, że on jest w stanie wygrywać rajdy, ale potrzeba do tego większej stabilności. I to jest u niego największy problem. Wiemy, że jest szybki i potrafi wykręcać dobre czasy, ale musi znaleźć sposób, jak to robić przez cały rajd.

A to nie jest czasem kwestia tego, że nie wszystkie elementy rajdowej układanki są u Kubicy na najwyższym poziomie?

- Oczywiście. Trzeba mieć cały pakiet - kierowca, samochód, zespół i opony. Mi się wydaje, że ten ostatni element też ma znaczenie. Opony Pirelli, z których korzysta Kubica, sprawują się dobrze w niektórych warunkach. Np. na Korsyce było trochę pechowo, bo te Pirelli były perfekcyjnie dostosowane do warunków tam panujących. I dlatego szkoda, że dwa razy przebił oponę na jednym oesie.

Ale tu musi wszystko działać jak należy. Czasami u Kubicy w porządku są trzy z czterech elementów, o których mówiliśmy, ale jeden zawodzi i już ma mniejsze szanse. Taka stabilność potrzebna jest do wygrywania rajdów, a to zapewniają zespoły fabryczne.

W przeszłości nie było zbyt wielu kierowców prywatnych, którzy wygrywali rajdy. Mówi się, że kiedy Mads Ostberg wygrał rajd, to on był "prywaciarzem", ale to nie do końca prawda, bo jednak wsparcie fabryki miał. W ostatnich 40 latach nikomu się to nie udało. Historia jest przeciw niemu jeśli chodzi o wygrywanie rajdu jako kierowca niefabryczny. To się nie zdarza.

Przeszłość jest przeciwko niemu. A przyszłość?

- W całym moim życiu nie spotkałem bardziej zdeterminowanej osoby. Jego etyka pracy i podejście do obowiązków jest fenomenalne. To urodzony zwycięzca, którego boli, że nie wygrywa. On wkłada ogrom pracy w to, by znaleźć właściwą drogę, która zaprowadzi go do zwycięstwa. Jeśli chodzi przygotowanie do rajdów, analizę po odcinkach specjalnych, to w rajdach nie ma wielu takich osób. Ta determinacja jest imponująca. I to dlatego myślę, że zobaczymy go w rajdach w przyszłym roku. Wydaje mi się, że jest coś w jego głowie, co mu mówi: chwila, ja nie odpuszczam takich wyzwań, ja stawiam im czoła, wygrywam i dopiero wtedy odchodzę i próbuję czegoś innego. Mam wrażenie, że jeśli on odejdzie z rajdów będzie miał poczucie, że przegrał z rajdami. A Kubica to nie jest osoba, która łatwo godzi się z porażkami. Dlatego będę zaskoczony jeśli go nie będzie w rajdach. Może rzeczywiście podejdzie do rajdów nieco inaczej. Może pojedzie tylko w imprezach, które zna i lubi, albo tych, które nie są daleko.

Ale raczej nie widzę tego, że on odchodzi. Coś w nim siedzi i mówi mu, że on to wyzwanie może pokonać.

W 2017 roku do rajdów wraca zespół Toyoty. To może coś w sytuacji Kubicy zmienić?

- To byłby bardzo mądry ruch. Toyota to globalna marka, która jest rozpoznawalna w każdym zakątku świata. Kubica to sportowiec znany na całym świecie, ludzie pamiętają go z F1. To jest taki człowiek, że jeśli zbudujesz auto wokół niego, masz duże szanse odnieść sukces. Wydaje mi się, że Toyota powinna tak zrobić. Popatrz na sukcesy, jakie odnosił Citroen, gdy postawił na Sebastiena Loeba. Volkswagen zrobił to samo. Przekonał najlepszego z młodych kierowców, żeby na rok zrezygnował ze startów w MŚ i zbudowali auto specjalnie dla niego. I od trzech sezonów są niepokonani. To właściwa droga także dla Toyoty. Od przyszłego roku potrzebują kierowcy, który wie dokładnie, co chce osiągnąć. Kubica byłby perfekcyjnie nie tylko ze względu na swoje umiejętności za kierownicą, ale ze względu na swoje umiejętności inżynierskie i pracy z mechanikami. Chyba nie ma kierowcy, który lepiej rozumie połączenie między samochodem, oponami i asfaltem. On wie doskonale, jak auto zachowuje się na drodze i jak to wszystko funkcjonuje, a do tego rozumie techniczny aspekt tego wszystkiego. To oczywiście bardzo trudna osoba we współpracy, bo trzeba robić dokładnie to, co on ci powie, bo ma bardzo sumienne podejście do rozwoju i testów. Dla Toyoty byłby to bardzo odważny ruch, ale mógłbym im się bardzo opłacić.

Nowy Sport.pl wkrótce! [SPRAWDŹ]

Jak narysować sportowca jedną kreską nie odrywając ręki? Właśnie tak! [GRAFIKI]

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.