Robert Kubica: Ostatnie pięć lat było, powiedzmy, zróżnicowane. Zmieniło się sporo, nie tylko w sporcie. Prywatnie też. I jeśli chodzi o sprawność. Miałem gorsze i lepsze momenty. Nie ma co narzekać i się rozżalać, tylko robić swoje. Ja trzy lata poświęciłem rajdom, czemuś całkowicie dla mnie nowemu.
- Niestety, zagościłem w niej na krócej, niż wtedy myślałem. Formuła 1 to esencja. Zasmakowałem jej. To było coś najlepszego dla kierowcy - jeśli chodzi o bolid, ludzi wokół, logistykę. F1 dała mi dużo nauki i wielkie możliwości. Trudno jej dorównać. Rajdy w większej mierze są improwizacją, w samej jeździe i we wszystkim, co dzieje się poza trasą.
- No, tak. Jest Hyundai, Citroën z mniejszym budżetem niż za czasów Sébastiena Loeba, Volkswagen z mniejszym budżetem niż kiedyś i M-Sport, który stracił fabryczne poparcie Forda i też bez budżetu takiego jak za dawnych czasów. Dziś z moim doświadczeniem dostanie się do zespołu fabrycznego jest bardzo trudne. Miałem, co prawda, propozycję w 2013 r., ale uważałem wtedy, że dla mnie za wcześnie. Więc zostałem "prywaciarzem" i uczę się rajdów własnym tokiem. Skomplikowane to, bardzo techniczne i ma mało wspólnego z moim 20-letnim doświadczeniem w sportach samochodowych. Niektóre nawyki - dzięki którym byłem dobrym kierowcą wyścigowym - mi przeszkadzają. Łatwiej nauczyć się od zera, niż pozbyć nawyków. Musi to przyjść naturalnie. I wciąż jest długa droga przede mną.
Ale ja wiem, czy w rajdach trudniej się przebić do czołówki? W F1 też było niełatwo, choć tam nauka idzie szybciej, a doświadczenie nie ma tak fundamentalnego znaczenia jak w rajdach. Właśnie dzięki doświadczeniu w rajdach są długie okresy dominacji jednego zawodnika, a w ostatniej dekadzie było tylko dwóch mistrzów świata.
Doświadczenie jest wielką częścią tortu. Można być w rajdach najszybszym kierowcą na świecie i nie mieć sukcesów, bo w zbyt wielu momentach może się noga powinąć. Doświadczenia nie da się przenieść z wyścigów, bo to dwa różne sporty. Jak koszykówka i siatkówka. W nich też zawodnicy używają rąk, mają podobne warunki fizyczne i grają w piłkę na boisku.
- W F1 musiało być najlepiej, a nie tak, jak ja chciałem - to różnica. W F1 setki ludzi pracują na sukces zawodnika. Wiem - w F1 zasmakowałem tego, co najlepsze w moim sporcie. Nawet bilety lotnicze kupowano tak, aby było najkorzystniej dla zespołu, dla mechaników, inżynierów, kucharzy, projektantów. Ale w rajdach - w najlepszych zespołach i w ramach budżetu - też chcą jak najlepiej.
Powiem szczerze jeśli moja bezkompromisowość komuś przeszkadza, to tylko dla mnie lepiej, bo to oznacza, że czegoś się nauczyłem w najwyższej kulturze wyścigowej i mogę się tym dzielić.
- Na pewno stan mojej prawej ręki jakiś wpływ na to ma. Ale tego nie zmienię. Każdy wie o moim stanie, każdy to widzi. Jaki rzeczywisty wpływ ma moja niepełnosprawność na wyniki, wiem tylko ja i trochę Maciek. Nie ma co się oszukiwać - gdybym miał prawą rękę w pełni sprawną, pewnych wpadek bym uniknął. Jest to jednak sytuacja, którą trzeba zaakceptować.
Z drugiej strony - wiem, że muszę pracować więcej i że muszę zakładać większy margines błędu, właśnie ze względu na rękę. Tu ważne jest, aby nauka rajdów przychodziła naturalnie. Jak osiągnę wysoki poziom swobody, jak będę czynności podczas jazdy wykonywał z łatwością, to moje ograniczenia będą miały mniejszy wpływ. A jaki teraz mają wpływ ma wyniki? Jak duże mam ograniczenia? Tego nie da się zmierzyć, bo przed moim wypadkiem sporadycznie brałem udział w rajdach, a raczej w rajdzikach. Na torze wiem, jak bardzo mnie to ogranicza, bo mam porównanie. Brałem udział w długich sesjach na symulatorach F1 w Mercedesie i dzięki nim mam świadomość, że są tory, gdzie nie miałbym problemów. A na innych miałbym. Jeśli chodzi o rajdy, mogę powiedzieć tylko, że na niektórych oesach i na niektórych zakrętach nie jest mi łatwo.
- Niestety.
- Może nie tylko... Sezon w rajdach kończy się późno, a zaczyna wcześnie, bo czołowe zespoły testują samochody przed Rajdem Monte Carlo już w grudniu. Część informacji decydujących o sezonie dostałem zbyt późno. Konsekwencje ciągną się do teraz. Ale jeśli miałem startować w tym sezonie, musiałem podjąć decyzję o zmianach w zespole. Teraz mam swoich ludzi współpracujących z dwoma mechanikami i inżynierem z brytyjskiego M-Sportu. I startujemy z najmniejszym budżetem spośród wszystkich zespołów z samochodami WRC. Wpadliśmy kilka razy pod zimny prysznic, ale uważam, że trzeba robić swoje, mieć cierpliwość, a wtedy będzie mniej wpadek, mniej chaosu, a więcej organizacji. Może nie takiej jak w F1, ale wystarczająco dobrej na rajdy.
- Pięć lat temu bym tego nie powiedział, a dzisiaj proszę: chciałbym w 2025 roku pojechać w Rajdzie Polski. Z doświadczeniem większym o te dziesięć lat startów. Chciałbym móc powiedzieć tak jak Krzysiek Hołowczyc, gdy go zapytałem, czy zna ten odcinek specjalny, czyli: - Na pamięć [Hołowczyc wystartuje w swoim 23. Rajdzie Polski]. Wtedy można się rajdem delektować.
Najpiękniejsze dziewczyny z padoków pierwszej połowy 2015 roku [ZDJĘCIA]
źródło: Okazje.info