Rajd Meksyku. Kubica dachował na super oesie

Robert Kubica świetnie radził sobie w Rajdzie Meksyku aż do przedostatniego piątkowego odcinka. Na super oesie wypadł z trasy i dachował. W sobotę wystartuje korzystając z systemu Rally2.

Super oes miał być zwieńczeniem dobrej jazdy Kubicy w piątek. Przez osiem odcinków Polak świetnie omijał pułapki i jechał tempem niewiele słabszym od ścisłej czołówki. Niestety, na krótkiej, liczącej zaledwie 2,2 km próbie za późno zaczął hamować, uderzył w betonowy słupek i jego auto przewróciło się na dach. Nie zostało mocno uszkodzone, ale sędziowie nie dopuścili go do dalszej jazdy.

Kubica będzie mógł wrócić do jazdy w sobotę w ramach systemu Rally2. Za nieukończenie etapu dostanie 5 minut kary i zajmuje 9. miejsce. To kolejny wypadek polskiego kierowcy w tym sezonie. W Rajdzie Monte Carlo skończył zawody po uderzeniu w most, Rajd Szwecji ukończył, ale szanse na dobry wynik stracił po kilku uderzeniach w zaspy.

W Meksyku nic nie zapowiadało takiego scenariusza. Kubica nie podejmował znacznego ryzyka, jechał swoim tempem. Jego jedynym problemem był przegrzewający się system zmiany biegów na pierwszej pętli. Po ok. 20 km długiego oesu układ przestawał działać i Polak tracił możliwość zmiany biegu łopatką, a musiał używać tradycyjnej dźwigni, co przy jego ograniczeniach oznaczyło praktycznie kierowanie jedną ręką.

- Na trzecim odcinku system padł nagle przy hamowaniu, a kiedy nie można redukować biegów, łatwo wypaść z trasy. Musiałem jechać ostrożnie - mówił Kubica. - Wiedziałbym, jak to naprawić, gdybym był inżynierem albo mechanikiem. Ale jestem tylko kierowcą i to nie rajdowym, tylko wyścigowym - dodał.

Na szczęście pomogli mechanicy M-Sportu, którzy poprawili działanie systemu. Kubica mógł się skupić tylko na jeździe. I jechał świetnie, aż do feralnego super oesu. Gdy z rywalizacji odpadli Hirvonen i Meeke awansował na czwarte miejsce.

Prowadzący Sebastien Ogier wygrał dwa pierwsze odcinki, ale później nieoczekiwanie dał się wyprzedzić Madsowi Ostbergowi. Norweg rzucił wyzwanie Volkswagenom i po pierwszej pętli prowadził. Mistrz świata jednak nie pękł. Na najdłuższym piątkowym odcinku, 44-kilometrowym "El Chocolate" odrobił straty, a nawet zbudował przewagę, którą powiększał z każdym odcinkiem. Ostberg utrzymywał drugie miejsce, a na trzecim okopał się Jari-Matti Latvala. Po kraksie Polaka tuż za podium wskoczył Elfyn Evans (M-Sport).

W sobotę do przejechania będzie siedem odcinków. Początek o godz. 16.28.

Kubica na Facebooku

To był dobry dzień, ale niestety zakończył się bardzo pechowo. Zaczęło się od małego zamieszania przed rozpoczęciem superoesu. Najpierw do startu stanęli Martin Prokop obok Thierry'ego Neuville'a, a później zdecydowano, że to ja mam pojechać z Thierrym. Taka zmiana na szybko sprawiła, że nie zdążyłem skoncentrować się przed startem. Już na pierwszym dohamowaniu było bardzo ślisko. Próbowałem się ratować, ale uderzyliśmy w betonowy kloc, który obrócił nas na dach. W samochodzie była pęknięta szyba i uszkodzone tylne zawiedzenie, ale auto nadawało się do dalszej jazdy. Niestety regulamin na superoes jest inny niż regulamin na normalne odcinki, dlatego sędziowie nie pozwolili nam pojechać drugi raz. Dlatego kolejny dzień musimy rozpocząć w systemie rally 2 - napisał polski kierowca na Faceboooku.

Więcej o: