Co redaktorzy robią w pracy, gdy nie piszą? Sprawdź na Facebook/Sportpl ?
Odbywający się od rana w bardzo trudnych warunkach drugi dzień Rajdu Azorów nie był szczęśliwy dla Roberta Kubicy. Polak wraz ze swoim pilotem Maciejem Baranem w fantastycznym stylu rozpoczął piątkowe ściganie, wygrywając dwa pierwsze OS-y i zwiększając swoją przewagę w klasyfikacji generalnej rajdu do ponad 11 sekund nad plasującą się na drugim miejscu czeską parą Kopecky/Dresler.
Z czasem warunki mocno się pogorszyły, a Polacy zaczęli jechać znacznie wolniej. Nad trasą unosiła się bardzo gęsta mgła i z tego, co mówili kierowcy, widoczność sięgała jedynie 10-15 metrów. Najgorszy pod tym względem był ósmy odcinek, na którym Kubica wyraźnie zwolnił, jak potem mówił, nie wynikało to jednak z awarii samochodu, a właśnie z jego ostrożności. - Nie chciałem ryzykować, 80 procent odcinka jechałem tak, by być pewnym, że dojedziemy do mety i jestem szczęśliwy, że to się udało - mówił po przejechaniu tego OS-u polski kierowca.
Poniżej krótki wywiad z Kubicą w trakcie przerwy między OS-ami dla TVP Sport.
Najgorsze miało jednak dopiero nadejść. Kubica po przerwie serwisowej spisywał się nieco lepiej - na kolejnych odcinkach zajął kolejno czwarte i pierwsze miejsce, ale ostatni tego dnia, jedenasty, okazał się najbardziej pechowy. Warunki atmosferyczne wciąż były bardzo złe i Polak miał duże problemy na trasie; doszło do wypadku w wyniku którego samochód dachował.
Ostatecznie polskiej załodze udało się jednak wrócić na trasę, ale do mety dojechała na ostatniej, 19. pozycji z aż 4-minutową stratą. Po tym wypadku Kubica w klasyfikacji generalnej spadł na ósme miejsce i do prowadzącej załogi z Czech Kopecky/Dresler traci ponad pięć minut.
W wyniku trudnych warunków atmosferycznych ostatni, dwunasty odcinek został odwołany.
Kierowcy wrócą do ścigania w sobotę - mają do przejechania jeszcze siedem OS-ów. Początek ścigania w trzecim dniu Rajdu Azorów o 11.20.