Jeśli Kubica wróci do Formuły 1, to do Ferrari

Najlepszy scenariusz powstaje w najgorszym dla Polaka sezonie. Przejście Roberta Kubicy do legendarnego włoskiego zespołu jest już przesądzone?

Sport.pl w mocno nieoficjalnej wersji... Polub nas na Facebooku ?

Francuski serwis biznesowy Sportune.fr podał, że Ferrari zawarło wstępną umowę z Kubicą i za monopol w negocjacjach pełnego kontraktu Polaka płaci 1,5 mln euro. Pierwsza rata ma wynieść pół miliona.

Menedżer Kubicy Daniele Morelli nie odbierał wczoraj telefonu, informacji francuskich mediów nie chciał komentować polski przedstawiciel kierowcy Marcin Czachorski. Obaj nie mają w zwyczaju odnosić się do medialnych spekulacji, choć akurat te wyglądają wiarygodnie. Poważani dziennikarze z Włoch, Anglii i Hiszpanii od kilku tygodni piszą, że w powrotną drogę do Formuły 1 Kubica wyruszy czerwonym ferrari.

Jeśli w ogóle wyruszy.

Od poważnego wypadku w rajdzie minęło dziesięć miesięcy, Kubica przeszedł kilka operacji i zabiegów. Za kierownicą wyścigowego samochodu jeszcze nie siedział. Kilka tygodni temu poinformował szefów Lotusa-Renaulta, z którym umowa kończy się w tym roku, że nie zdoła wrócić na zimowe testy na początku 2012 r. Zespół zareagował podpisaniem kontraktów z Kimim Räikkönenem i Romainem Grosjeanem.

Mimo niepewnej przyszłości Kubicy doniesienia, że Ferrari chce mieć Polaka w składzie na rok 2013, u boku dwukrotnego mistrza świata i serdecznego przyjaciela Fernando Alonso, przybierają na sile.

Scenariusz, w którym zdrowie pozwala Polakowi na nieograniczone treningi na prywatnym torze zespołu w Mugello i zastąpienie w czerwonym bolidzie rozczarowującego Felipe Massę, jest dla Polaka nie tylko dobry. Jest najlepszy z możliwych.

We Włoszech Kubica traktowany jest jako jeden z miejscowych - to w tym kraju Polak dorastał, tam poznawał tajniki kartingu i rozpoczynał poważne starty, ma też włoskiego menedżera. We Włoszech w 2006 r. na torze Monza wywalczył swoje pierwsze podium w Formule 1.

Kubica płynnie mówi po włosku, jest znany i lubiany - to właśnie on był w 2008 r. wyłącznym ekspertem telewizji Mediaset, w której komentował wydarzenia weekendów Grand Prix. Dla Ferrari, w którym w XXI w. wygrywali ostatnio Hiszpan, Brazylijczyk, Fin i Niemiec, Kubica byłby skarbem.

- Te wszystkie klocki do siebie pasują - mówi "Gazecie" osoba z otoczenia kierowcy. - Dla Roberta lepiej byłoby być kierowcą testowym Ferrari i trenować przez rok starszym bolidem, niż być rezerwowym w Lotusie, który gwarantuje słabe wyniki. Co więcej, za te wyniki winą obarczano by Roberta, no bo przecież - tłumaczono by - wraca po wypadku, po rocznej przerwie.

Zaangażowanie Kubicy jest ze strony Ferrari logiczne także z powodów pozasportowych. - We Włoszech są koncerny zainteresowane jazdą Roberta w Ferrari ze względu na biznesowe związki z Polską i wielkość polskiego rynku - mówi nasz rozmówca. Nie precyzuje, jakie włoskie firmy ma na myśli - w Polsce w 2011 r. zainwestowało ich ponad 1,1 tys. - ale nazwy motoryzacyjnego giganta Fiata i bankowej grupy UniCredit, właściciela Pekao SA, do głowy przychodzą szybko.

Kubica mimo niezbyt długiej kariery w Formule 1 z Ferrari łączony był wielokrotnie. Już w 2008 r. były szef włoskiej ekipy Cesare Fiore powiedział: - Jest dwóch kierowców, którzy gwarantują sukces - Alonso i Kubica.

Media regularnie widziały w Polaku zastępcę Kimiego Räikkönena czy Massy. Kubica zbywał je zwykle w ten sam sposób. - To plotki - powtarzał.

- Czy jazda w Ferrari jest dla pana spełnieniem marzeń? - zapytaliśmy Kubicę trzy lata temu. - Niekoniecznie - odpowiedział lakonicznie. Pokusa do wciskania go za kierownicę do włoskiej ekipy była jednak tak silna, że podczas Grand Prix Francji w 2008 r. nazwisko polskiego kierowcy omyłkowo znalazło się w oficjalnej książeczce biura prasowego Ferrari przygotowanej z okazji wyścigu.

Kubica już raz na pokładzie Ferrari był. W 2010 r. wszedł do odrzutowca należącego do właściciela zespołu, aby wrócić do Europy z Grand Prix Chin, kiedy wybuch islandzkiego wulkanu zakłócił loty. Włosi sami zaprosili kierowcę Renault. Gdy korespondent hiszpańskiego dziennika "As" zapytał potem Polaka, czy jest na szczycie listy nowych partnerów Alonso w 2011 r., Kubica wywrócił oczami i zażartował: - No pewnie!

Jeśli wyzdrowieje i będzie zdolny do jazdy na poziomie sprzed wypadku, będzie mógł to powiedzieć na poważnie.

F1. Ferrari 'rezerwuje' Kubicę, bo wierzy, że 'wielka gwiazda wróci do wielkiego teamu'

Więcej o: