Robert Kubica: Potrzebuję więcej czasu

- Wciąż nie jestem pewny, czy będę gotów ścigać się w 2012 roku - ogłosił w środę Robert Kubica. Jego przedłużająca się rehabilitacja wpływa na zespół, który musi znów szukać zastępcy, rynek transferowy, niepewny jego przyszłej formy, i sponsorów, czekających na zwrot inwestycji

Oświadczenie Kubicy było jego pierwszym publicznym wystąpieniem od lipca. Słowa kierowcy, który w lutym omal nie zginął w koszmarnym wypadku podczas rajdu w Ligurii cytowano na czołówkach sportowych stron całego świata.

- Od kilku tygodni pracuję bardzo, bardzo ciężko. Do zdrowia wracam w dobrym tempie. Lekarze są pozytywnie zaskoczeni. Potrzebuję jednak więcej czasu, bo zanim powiem, że jestem gotowy na ściganie się, chcę być w 100 proc. pewny - ogłosił Polak na stronie internetowej zespołu Lotus Renault.

We wtorek we włoskim "Italiaracing" menedżer Kubicy Daniele Morellego mówił o możliwych testach Polaka w bolidach słabszych serii w styczniu. Te słowa - podobnie jak oświadczenie Kubicy - nie dają odpowiedzi na najważniejsze pytania. Kiedy Kubica wróci do Formuły 1? W jakiej będzie formie? Ba, czy w ogóle wróci?

Oświadczenie Kubicy - bardzo dojrzałe i fair w stosunku do Lotus Renault - jest bardzo ważne dla zespołu, który nie wiedział, czy na 2012 rok szukać kolejnego zastępcy Polaka, czy czekać na jego powrót. Czas uciekał. Teraz szef ekipy Eric Bouller już wie - przynajmniej na początek sezonu potrzebuje kierowcy, który będzie ścigał się u boku Witalija Pietrowa. Ale najważniejszy problem pozostaje nierozwiązany, czyli: jak funkcjonować bez lidera, wokół którego budowano zespół. Tak było w przypadku Kubicy i Renault, o czym mówił w maju właściciel zespołu Gerard Lopez: - Robert ma niepowtarzalną szansę. To prawda, niewielu kierowców ma talent pozwalający zyskać taką pozycję, ale też niewiele ekip jest skłonnych do zrobienia takiego ruchu.

Plan Lotusa Renault, zatrudniającego ponad pół tysiąca osób, z blisko 200 mln euro budżetu, wziął w łeb. Brak gwiazdy przełożył się na brak wyników. To z kolei oznacza mniej pieniędzy - choćby tych pochodzących z podziału zysków za sprzedaż praw do transmisji TV - oraz mniejsze zainteresowanie sponsorów. Wypadek Kubicy w Ronde di Andora zastopował więc nie tylko karierę sportowca, ale także rozwój Lotus Renault.

Ze środowego oświadczenia wynika, że zespół będzie rozmawiał z kierowcą o przedłużeniu kontraktu na 2013 rok. We wcześniejszych wypowiedziach Boulliera łatwo było wyczuć próby nacisku na Polaka według schematu: "my byliśmy fair w stosunku do ciebie, teraz ty bądź fair z nami". I podpisz kontrakt. Andrew Benson z BBC uważa, że Kubica będzie musiał podpisać kontrakt z Lotus Renault na 2013 rok, jeśli chce wrócić w 2012.

Z kolei fachowy Autosport.com napisał kilka dni temu, że dla Kubicy korzystniej będzie nie wracać w 2012 roku, aby mieć wolną rękę w negocjacjach na sezon 2013. Nie brak opinii, że Polak wróci do F1 w samochodzie Ferrari, pewne jest, że to on trzyma w szachu rynek transferowy po kolejnym sezonie.

Brak Kubicy - najbardziej rozpoznawalnego za granicą polskiego sportowca - na torze i w mediach to sytuacja przykra dla zespołu, kibiców, ale i sponsorów.

Lotto jest partnerem kierowcy od połowy 2009 roku. W czerwcu, cztery miesiące po wypadku, ogłosiło przedłużenie umowy z kierowcą. - Byliśmy z Robertem w momentach trudnych, bardzo trudnych, będziemy także wtedy, kiedy wróci na tor - mówi rzecznik firmy Piotr Gawron. Umowa z Kubicą według nieoficjalnych szacunków kosztuje Lotto 2-2,5 mln zł.

Nieobecność Kubicy nie musi się odbić na wynikach finansowych. - Nie każda współpraca ma charakter biznesowy. Naszą misją jest budowanie obiektów sportowych i wspieranie kultury, ale także sportowców, którzy są gwiazdami - mówi Gawron. Lotto prowadzi obecnie konkurs "Spotkaj Kubicę w Monte Carlo", w którym jedną z nagród jest wycieczka do Monako i spotkanie z kierowcą.

- Straty samego Kubicy na rynku reklamowym na pewno są duże, ale one nie tyle wynikają z wypadku, co ze sposobu myślenia marketingowców. Dla nich ktoś, kto nie startuje, jest dużo mniej ciekawym podmiotem sponsoringu - tłumaczy Piotr Pietrzak z agencji Havas Sports & Entertaiment.

Brak Kubicy wpłynął na oglądalność wyścigów - Polsat, który transmituje w Polsce Formułę 1 od 2007 roku, na początku jego startów zyskał widzów, bo średnia oglądalność wyścigów poszybowała z poziomu 200 tys. w TV 4 do 3,9 mln podczas Grand Prix Bahrajnu, w którym Kubica startował z pole position!

Nową, dwuletnią umowę na pokazywanie Formuły 1 Polsat podpisał kilka dni przed wypadkiem Kubicy. Wskaźniki oglądalności spadły wyraźnie w tym sezonie, ale w skali polskiego sportu i tak są świetne - ostatnie wyścigi w Indiach i Abu Zabi oglądało po 1,2 mln osób (dane Nielsen Audience Measurement).

- Czekamy na Roberta, trzymamy za niego kciuki. Najnowsze oświadczenie Kubicy nie będzie miało wpływu, jeśli chodzi o utrzymanie oglądalności. To, co miało się stać, miało miejsce tuż po wypadku - mówi szef sportu w Polsacie Marian Kmita.

Zero kontrowersji, żartów i luzu? To nie Facebook/Sportpl ?

Więcej o: