Małysz: Nie miałem wyboru. Mój start ogłoszono, nim się zgłosiłem

Dlaczego Małysz wystartował w sobotnim konkursie Pucharu Kontynentalnego w Wiśle-Malince? Podwójny srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Vancouver: - Nie mogłem zawieść kibiców... Nie żałuję - czytamy w wywiadzie dla skijumping.pl

Więcej na Skijumping.pl ?

Dlaczego Pan wystartował w zawodach niższej rangi?

Adam Małysz: - No cóż, nie miałem wyboru, bo mój start ogłoszono, zanim się na niego zgodziłem, więc nie mogłem zawieść kibiców (śmiech). Ale dla takiej publiczności warto skakać. Zresztą była to bardzo miła forma przywitania po igrzyskach. Start uzależniałem od pogody. A że się poprawiła, warunki były fajne, a skocznia dobrze przygotowana to ani trochę nie żałuję. Poza tym cieszę się, że pomogłem drużynie (dzięki zwycięstwu Małysza limit zawodników na PK wynosi aż 7 - red.).

Teraz kolejne starty, a treningi?

Tylko na sucho, w domu. Trochę siły. Od poniedziałku treningi kondycyjne.

To jak się teraz skacze po tych medalach olimpijskich?

Dla takiej publiczności z ochotą. Takich kibiców niejeden kraj by nam pozazdrościł, bo nie wszędzie tyle ludzi przychodzi na Puchar Świata co u nas na Kontynentalny. I dla nich przede wszystkim wystartowałem. Skakało się fajnie i na pewno tej decyzji nie żałuję.

Jak Pan się czuje ratując honor polskich sportowców na Igrzyskach?

Ale ja wcale nie uważam, że ratowałem honor polskich sportowców! Nie ja sam zdobywałem medale, których zresztą przywieźliśmy najwięcej w historii! Każdy kto jedzie na olimpiadę bardzo się stara i daje z siebie wszystko. Słyszałem ostatnio jak nasz kulomiot, pan Majewski mówił w radio po występie naszej łyżwiarki figurowej, że na olimpiadzie nie powinno już być wycieczkowiczów. Ja jestem przekonany, że to chyba jakaś

nieścisłość wypowiedzi, bo na pewno nikt tam nie jedzie na wycieczkę, tylko walczyć. Ja też byłem na igrzyskach w Nagano pod wielką presją i typowany na faworyta, bo rok wcześniej wygrałem na tej samej skoczni. I choć całą zimę skakałem słabo, to cały czas mi to przypominano. Wiedziałem, że będzie bardzo ciężko, ale bardzo się starałem. Zająłem fatalne miejsca, ale byłem zadowolony, że nie brakło mi chociaż siły walki. I często tak jest, że im bardziej się starasz, tym gorzej wychodzi. Szczególnie w skokach.

Nie bał się pan tego całego szumu, zgiełku, fetowania po powrocie z Vancouver?

No trochę się bałem, bo już w samolocie słyszałem że jakaś scena i nie wiadomo ile to potrwa, ale na szczęście podróż była spokojna i nie byłem za bardzo zmęczony. Na samym początku rozbawił mnie Szymon

Majewski, który wpadł na scenę z tymi kiełbasami, więc humor mi się na starcie poprawił Potem też było bardzo sympatycznie. Ja naprawdę nie lubię hucznych powitań i ceremonii, staram się koncentrować na sporcie. Takie zamieszanie kosztuje dużo sił i nerwów.

Norweskie media nie potępiają Kowalczyk ?

Copyright © Agora SA