PŚ w Zakopanem: Małysz ósmy, wielki triumf Loitzla

Po pięciu latach Wolfgang Loitzl wziął na Wielkiej Krokwi wielki rewanż. To był konkurs Austriaków. Czy Adam Małysz przełamał zapaść? Tego stwierdzić się jeszcze nie da. Był ósmy

Sprawdź wyniki konkursu w Zakopanem ?

- Zrobiłem z siebie pośmiewisko, i to przed tak fantastyczną publicznością - mówił Loitzl. Pięć lat temu poślizgnął się na belce i zsunął z rozbiegu, wywołując najpierw przerażenie, a gdy wszystko szczęśliwie się skończyło - śmiech polskich fanów. Dla Austriaka była to kompromitacja, ale w piątek doczekał się rehabilitacji. Wygrał w fantastycznym stylu, pokonując genialnego nastolatka Gregora Schlierenzauera i wracającego do wielkiego skakania Martina Schmitta. Dzięki nim konkurs był pasjonujący.

Ale nie tylko. Adam Małysz osiągnął najlepszy wynik w fatalnym dla niego sezonie, po raz pierwszy wszedł do czołowej dziesiątki. Choć pewnie był zawiedziony, bo po pierwszym skoku zajmował czwartą pozycję. Gdyby w drugiej serii miał taki sam wynik jak w pierwszej, byłby nawet w czołowej szóstce.

Po pierwszej serii 25 tys. kibiców na Wielkiej Krokwi zaczęło marzyć. Ale walka o podium przekracza jeszcze możliwości Małysza. Wydaje się jednak, że 50 skoków treningowych, które wykonał w Lahti pod okiem Hannu Lepistö, pomogło zniwelować przepaść dzielącą go od najlepszych. W sobotę w kolejnym konkursie na Wielkiej Krokwi Polak może udowodnić sobie, że stać go już na stabilizację.

"Mało, za mało" - wydawało się, że skok Małysza na 121. metr w pierwszej serii był za krótki. Chwilę później Czech Roman Koudelka uzyskał 125,5 m. Ale kolejni rywale skakali krócej i Polak utrzymał się w klasyfikacji bardzo wysoko. Był czwarty ex aequo z Martinem Schmittem i Jakubem Jandą. To był świetny wynik, biorąc pod uwagę nawet to, że do Zakopanego nie przyjechało aż sześciu skoczków z czołowej dziesiątki Pucharu Świata. Przecież najlepszy wynik Małysza w tym sezonie to 14. miejsce w Kuusamo. Potem było tylko gorzej.

Kolejna informacja o Polakach była już wręcz sensacyjna. Jeszcze Kamil Stoch (siódmy) i Rafał Śliż (dziewiąty) byli w dziesiątce, obaj wyprzedzając lidera PŚ Simona Ammanna. Zanosiło się na najlepszy konkurs w historii polskich skoków. To była dobra wiadomość, wręcz koło ratunkowe dla Łukasza Kruczka. Młody trener kadry przeżywa ciężkie chwile. Załamany słabymi wynikami Małysz postanowił, że nie będzie z nim pracował, ale chce wrócić pod opiekę Hannu Lepistö. - Łukasz nie jest już w stanie mi pomóc - powiedział.

W finałowej trzydziestce było w piątek aż siedmiu Polaków - tego nie pamiętali najstarsi górale! W drugiej serii wszystko wracało jednak do normy - nasi lądowali coraz bliżej, rywale coraz dalej. Małysz uzyskał tylko 118 m i był zdecydowanie zawiedziony. Machnął tylko ręką, a na jego twarzy nie pojawił się nawet cień uśmiechu. Stoch spadł na miejsce 11., Śliż na 13., Hula na 18. I tak to jednak fenomenalny wynik, biorąc pod uwagę, że w tym sezonie polscy skoczkowie praktycznie w Pucharze Świata nie istnieli - pojedyncze miejsca w trzydziestce były wielkim sukcesem.

Czy Małysz przełamał zapaść? Tego stwierdzić się jeszcze nie da. W sobotę kolejna okazja, by wykonał krok we właściwą stronę. Niebawem ma stanąć do walki w obronie tytułu mistrza świata. Dobrze, by miał na to choć cień szansy.

Sprawdź aktualną klasyfikację Pucharu Świata ?

Relacja Z Czuba ze skoków - całość tutaj ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA