Puchar Świata w Zakopanem. Adam Małysz: Gdy w czwartek zobaczyłem Ahonena, to się prawie przestraszyłem

Niedawno zdobył mistrzostwo Finlandii, a jego syn był o krok od awansu do finałowej serii. Janne Ahonen, legenda tuż przed czterdziestką, w Zakopanem wraca do Pucharu Świata. Z nadziejami, że za miesiąc będzie w Lahti w reprezentacji na mistrzostwa świata

Karierę kończył już dwa razy, ale nadal nie ma dość. Kiedyś napędzała go pogoń za trofeami, które mu umykały. Tylko dwóch nie zdążył zdobyć: olimpijskiego złota i złota mistrzostw świata w lotach. Teraz pcha go na skocznie poczucie, że nie zostawia się kraju w potrzebie. Fińskie skoki usychają od lat, nie ma nowych idoli od czasu, gdy Harii Olli zaczął przepijać karierę, brakuje magnesu dla młodych talentów.

Syn, który chciał być Małyszem

Więc Ahonen wraca i trwa, mimo że skoki już mu się za ten upór nie odwdzięczają. Ale to i tak piękna historia. We wrześniu 2016 Janne zdobył mistrzostwo Finlandii, a jego nastolletni syn Mico był 31. Gdy w 2005 Janne był na szczycie, wygrywał trzeci raz Turniej Czterech Skoczni (łącznie zbierze rekordowe pięć zwycięstw), a niedługo później złoto mistrzostw świata w Oberstdorfie, opowiadał o małej skoczni którą zbudował dla Mico w domu. I o tym, że synek udając na niej skoczka nie chce być Ahonenem, tylko Małyszem albo Hautamaekim.

Dba o młodych i sprzęt

W maju 2017 Janne skończy 40 lat. Ostatnie punkty Pucharu Świata zdobył 20 miesięcy temu, zajmując w 2015 w Planicy 23. miejsce. Ostatni sezon musiał spisać na straty, bo popełnił częsty błąd sportowców w jesieni kariery i pracował na treningach tak mocno, jakby miał 10 lat mniej. Organizm się zbuntował. Ahonen wystartował tylko w trzech konkursach, dwóch indywidualnych, nie zakwalifikował się do finałowych serii. W obecnym sezonie PŚ wystartował do tej pory trzy razy, na początku sezonu. W Kuusamo był dwa razy 34. W Klingenthal 45.

W Zakopanem wraca do startów pucharowych. Awansował do niedzielnego konkursu, choć nie bez problemów, z piątej dziesiątki kwalifikacji. Jest już w fińskiej kadrze nie tylko zawodnikiem, ale i specjalistą od spraw sprzętowych. I oparciem dla mniej doświadczonych skoczków, którzy nawet w sezonie mistrzostw świata u siebie nie mogą wyrwać się z zapaści. Zdobyli na razie dla Finlandii ledwie 33 punkty w Pucharze Narodów. Mniej niż sam Mackenzie Boyd-Clowes dla Kanady.

Małysz: Trochę mi go szkoda. Nie wiem czy nie powinien już zostać trenerem

- Wczoraj gdy zobaczyłem Janne w COS-ie w Zakopanem to się prawie przestraszyłem - śmieje się Adam Małysz. - Na twarzy miał wypisane to swoje wieczne niezadowolenie, ale to miły gość. Zagadniesz, co słychać, i pojawia się ten lekki uśmieszek: " Aaa, ok.". Ale mimo wszystko trochę mi go szkoda. Był wybitnym skoczkiem, pamięta czasy, gdy Finlandia była potęgą, a nie wiem, czy te dwie decyzje odwołujące koniec kariery były do końca jego, czy też został przekonany. Mógłby zostać trenerem, wspierać skoki w jakiś inny sposób. Ale czuje się odpowiedzialny, chce to jeszcze pociągnąć do przodu, na ile może. Tylko brakuje mu dobrych skoków, a trudno tak przyciągnąć młodzież. Jakieś talenty się u Finów pojawiają. Zatrudnili austriackiego trenera Andreasa Mittera. Odbudują się. Ale - mówi Małysz - wątpię, że to będzie z udziałem Janne.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Agora SA