Dakar 2015. Spalone marzenie Małysza

Samochód Adama Małysza i Rafała Martona spłonął na 35 km przed metą drugiego etapu Rajdu Dakar. Przyczyna pożaru jest nieznana. ?Marzenia musimy odłożyć na kolejny rok. Jesteśmy smutni i rozczarowani? - napisał kierowca.

Poniedziałkowy etap liczył mordercze 518 km po zróżnicowanej nawierzchni, w trudnym terenie i w palącym słońcu argentyńskiego lata. Motocyklista Jakub Przygoński na ostatnich kilometrach zatrzymywał się przy kibicach, żeby napić się wody. Chilijski quadowiec Ignacio Casale cudem przejechał bez wody 100 km. Warunki nie oszczędzały nikogo, problemy mieli też zawodnicy z czołówki. Krzysztof Hołowczyc (Mini All4 Racing), który do mety dojechał jako czwarty, przyznał, że w trakcie jazdy czuł się fatalnie, musiał się zatrzymywać, bo organizm nie był w stanie znieść gorąca i trudów trasy. "Potworny upał, na zewnątrz prawie 50 stopni, w samochodzie ponad 65! Potworny ból głowy i nudności. Myślałem kilka razy, że to już koniec, że mój organizm tego nie wytrzyma. Gdy zobaczyłem napis" meta ", pomyślałem, że to bramy raju." - relacjonował Hołowczyc na Facebooku.

Do raju nie dojechał Małysz. 35 km przed metą jego smg buggy doszczętnie spłonęło. Załodze nic się nie stało. - W pewnym momencie był duży wystrzał z tyłu przy silniku. Jak tylko się zatrzymaliśmy i wyskoczyliśmy z auta, zobaczyliśmy wysoki słup ognia. Szybko uciekliśmy. Nie mogliśmy nic zrobić, gaśnice nic nie pomogły - relacjonował Małysz reporterowi Onetu.

Zdjęcie spalonego auta Małysza, a w zasadzie resztek klatki bezpieczeństwa i felg, bo tyle zostało z samochodu, szybko obiegło internet. Małysz i Marton zostali w tym, co mieli na sobie. W aucie spłonęły m.in. paszporty zawodników.

"Marzenia musimy odłożyć na kolejny rok. Jesteśmy bardzo smutni i rozczarowani. Dziękujemy, że byliście z nami." - napisał do kibiców Małysz, który już nie jedzie dalej w rajdzie.

Dla byłego skoczka narciarskiego będzie to pierwszy nieukończony Dakar. W debiucie w 2012 r. zajął 38. miejsce, potem było jeszcze lepiej - w 2013 r. Małysz finiszował 15., a przed rokiem ukończył wyścig na 13. pozycji (na dwóch etapach zajmował miejsca w pierwszej dziesiątce). W tym roku miał ochotę na finisz w Top 10 klasyfikacji generalnej. Polak zmienił samochód - przesiadł się z napędzanej na cztery koła toyoty hilux do smg buggy - napędzanego tylko na tył prototypowego potwora o mocy 425 koni mechanicznych. Małysz był zachwycony autem, pokonał nim 4 tys. km testowych. Choć samochód wymagał innego stylu jazdy, to miał pozwolić osiągać lepsze czasy niż poprzednia maszyna. Tegoroczny rajd Małysz zaczął obiecująco - na pierwszym, rozgrzewkowym etapie zajął 18. miejsce. W poniedziałek na początku miał nieco problemów, ale potem przesunął się na koniec drugiej dziesiątki.

Z Ameryki Południowej płyną też dobre informacje. Na liczącej w sumie ponad 9 tys. km trasie przez Argentynę, Chile i Boliwię rewelacyjnie radzi sobie na razie w klasyfikacji quadów Rafał Sonik, który wygrał poniedziałkowy etap, a we wtorek na trasie z San Juan do Chilecito był trzeci. Polak prowadzi w klasyfikacji generalnej i ma blisko pięć minut przewagi nad Urugwajczykiem Sergio Lafuente.

Nieźle radzi sobie też Hołowczyc, który celuje w podium, a marzy o zwycięstwie. Na pierwszych dwóch etapach zajmował czwarte miejsca, wczoraj finiszował 12. i w klasyfikacji generalnej spadł na szóste miejsce. Do prowadzącego Nassera Al Attiyaha traci ponad 25 minut.

Dziś Dakar opuszcza Argentynę i przenosi się do Chile. Trasa z Chilecito do Copiapó wiedzie 4800 m n.p.m., a zawodnicy po raz pierwszy zmierzą się z pustynią Atakama. Do pokonania mają 594 km dojazdówek oraz 315 km odcinka specjalnego. Rajd zakończy się 17 stycznia w Buenos Aires.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.