Sebastian Ogier po sobotnim etapie prowadził w Rajdzie Chorwacji. W niedzielę jednak Francuz mógł zaprzepaścić swoje szanse na końcowy triumf. Mistrz świata przed startem zderzył się z osobowym BMW na drodze publicznej, a po tym zdarzeniu uciekł przed policją.
Cała sytuacja została sfilmowana, a nagranie udostępniono w mediach społecznościowych. Naganne zachowanie kierowcy wzbudziło ogromne poruszenie wśród internautów.
Na Ogiera spadła niemała krytyka ze strony kibiców i ekspertów, którzy uznali, że jego zachowanie było, łagodnie mówiąc nieodpowiedzialne. Francuz musiał zmierzyć się konsekwencjami i opublikował specjalne oświadczenie, w którym przeprasza za swoje zachowanie.
- Chciałbym przeprosić i wyjaśnić incydent z rana. Wbrew temu co pokazały niektóre filmy, zatrzymaliśmy się z policjantami po naszym zdarzeniu na drodze. Upewniliśmy się, że kierowcy nic się nie stało i wszystko wyjaśniliśmy funkcjonariuszom, pokazaliśmy też nasze dokumenty - czytamy w oświadczeniu. - Niestety, pojawiły się spore nieporozumienia w związku z barierą językową. Wszystko zostało jednak wyjaśnione. Jeszcze raz, cieszymy się, że nikomu nic się nie stało.
Pomimo problemów Ogierowi udało się wystartować w niedzielnej rywalizacji i wygrać cały Rajd Chorwacji. Dzięki temu Francuz objął prowadzenie w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. Sędziom nie umknął jednak występek mistrza świata i postanowili nałożyć na niego karę pauzy w jednym rajdzie w zawieszeniu na sześć miesięcy.