Rajdowe ME. Cztery polskie załogi zaczynają sezon 4 tys. km od domu

Spektakularny Rajd Azorów (22-24 marca) zainauguruje kolejny sezon mistrzostw Europy. Na starcie w Ponta Delgada stanie 60 załóg, przy czym aż 35 z nich pojedzie samochodami R5, czyli najszybszymi konstrukcjami dopuszczonymi do europejskiego czempionatu. W czterech autach tej klasy pojadą polskie załogi.

Po raz pierwszy o punkty do klasyfikacji mistrzostw Europy walczono na Azorach w 1992 roku. Zawody na portugalskiej wyspie wróciły do kalendarza FIA ERC w 2013 roku i od tego sezonu nieprzerwanie stanowią część rywalizacji o miano najlepszej załogi rajdowej Starego Kontynentu. Doświadczeni kierowcy podkreślają jednak, że Rajd Azorów nie ustępuje trudnością rundom mistrzostw świata. Różni się od nich jedynie długością. Kręte partie wiodące drogami niewiele szerszymi niż rajdowy samochód, zaskakująco zmienna przyczepność na pokrytych wulkanicznym szutrem trasach i różnice wysokości, to tylko część wyzwań z jakimi kierowcy mierzą się w tej imprezie.

Uwagi do scenariusza batalii na Azorach często wnosi pogoda – tak kapryśna, że mieszkańcy archipelagu nie przywiązują większej wagi do prognoz. Dobitnie pokazała to ubiegłoroczna edycja. Przeniesienie zawodów z czerwcowego terminu na początek wiosny spowodowało, że gdy w Ponta Delgada było sucho, to wyżej położona część trasy była wilgotna, a gęste jak mleko mgły występowały jeszcze częściej niż latem. Rywalizacja w tych warunkach obfitowała w zwroty akcji i przygody, jakich nie ustrzegli się nawet doświadczeni kierowcy stanowiący ścisłą czołówkę FIA ERC.

W tym roku zwycięzcę rywalizacji na wyspie Świętego Michała wyłonią wyniki 15 odcinków specjalnych o łącznej długości 207,3 km. W porównaniu do ubiegłorocznej edycji harmonogram i trasa zawodów przeszły kosmetyczne zmiany. O nieco ponad 3,5 km wydłużono odcinek Villa Franca – Sao Bras, który wiedzie przez prywatny las, gdzie w wielu miejscach drogę otacza szpaler kolorowych kwiatów. Mniej kilometrów liczy za to wizytówka imprezy, czyli niesamowity oes Sete Cidades. Skrócono jednak sekcje asfaltowe, więc nie zabraknie jednego z najbardziej znanych widoków w rajdach samochodowych, czyli przejazdu po krawędzi uśpionego wulkanu, dookoła przepięknego dwukolorowego jeziora. Podobnie, jak w latach poprzednich, także i w tym roku planowane są internetowe transmisje na żywo z odcinków specjalnych, ale organizatorzy nie podali jeszcze ich harmonogramu.

W imprezie zobaczymy cztery polskie załogi. Debiut w mistrzostwach Europy zaliczą Hubert Ptaszek i Maciej Szczepaniak (Skoda Fabia R5), którzy do tej pory startowali w mistrzostwach świata. Za kierownicą Fordów Fiesta R5 zobaczymy załogi Habaj - Dymurski, Kołtun - Pleskot oraz Kasperczyk - Syty. Ten ostatni duet jest zgłoszony również do rywalizacji w cyklu FIA ERC Junior U28 przeznaczonym dla młodych kierowców w samochodach R5. W tej kategorii Polacy mają 11 rywali.

Tradycyjnie zanim zawodnicy ruszą do walki w 53. edycji imprezy, czeka ich jeszcze Ponta Delgada City Show, czyli pokazowy wiecz orny odcinek na ulicach stolicy archipelagu.Zakończenie rywalizacji w 1. rundzie FIA ERC 2018 zaplanowano na sobotę, 24 marca, na godzinę 20:26 czasu środkowoeuropejskiego.

- Lecimy ścigać się na Azorach już po raz trzeci, ale bez cienia przesady mogę powiedzieć, że będzie to start trudniejszy niż dwa poprzednie. Pogoda, która w marcu nie rozpieszcza odwiedzających wyspę Świętego Michała, to jedno. Ważniejsza jest jednak stawka zawodników, z jakimi przyjdzie nam się mierzyć w tym rajdzie. Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wcześniej startował w zawodach, do których zgłosiło się 35 kierowców i pilotów w samochodach R5. Myślę, że dla wielu z nich, w tym także i dla mnie, miejsce w pierwszej dziesiątce byłoby dużym sukcesem. Rok temu byliśmy blisko realizacji tego celu, co potwierdza, że w trudnych warunkach nasza taktyka się sprawdzała. Nietrudno o błąd przy nieustannie zmieniającej się przyczepności, wilgotnej nawierzchni, która często czai się pod suchą warstwą luźnego szutru. Dlatego kluczową cechą potrzebną do osiągnięcia mety będzie pokora. Nie mogę przewidzieć pogody, jaka będzie nam towarzyszyć, ale sądzę, że w tegorocznej edycji będzie się działo jeszcze więcej niż rok temu, więc trzymajcie kciuki za nas i za pozostałe polskie załogi - mówi Tomasz Kasperczyk.

Faworytem rajdu będzie wicemistrz Europy Portugalczyk Bruno Magalhaes, a o zwycięstwo z nim powinni bić się Rosjanin Aleksiej Łukjaniuk i Niemiec Marijan Griebel. W mistrzostwach Europy nie zobaczymy triumfatora w trzech poprzednich sezonach Kajetana Kajetanowicza.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.