Poprzedni sezon, debiutancki w najwyższej klasie rajdowej, czyli WRC, był poświęcony na zbieranie doświadczeń, często bolesnych i frustrujących. Bywało, że Kubica kończył imprezy poza drogą, miał problemy z pojazdem, płacił najwyższą cenę za naukę limitów auta i nawierzchni. Jesienią zastanawiał się nawet, czy w rajdach pozostać.
Został, ale na swoich warunkach. Przy wsparciu wieloletnich sponsorów - firmy Lotos i Grupy Azoty - utworzył własny zespół rajdowy RK WRT (Robert Kubica World Rally Team). Jego samochodem będzie tak jak w poprzednim sezonie ford fiesta WRC, ale Polak tym razem nie będzie korzystał z usług mechaników brytyjskiej firmy M-Sport, która auta produkuje. Sam postarał się o fachowców, ściągając ich z włoskich ekip, w tym z firmy A-Style.
- Nie mieliśmy wiele czasu, bo decyzja zapadła późno. Zebrałem osoby, które znam i podziwiam wysiłek, który włożyli w przygotowania w ostatnich tygodniach. Ten sezon na pewno będzie inny, bo w zespole trzeba wszystko zacząć od zera, by właściwie funkcjonowało - powiedział w rozmowie z AutoSportem.
Kubica będzie jeździł na innych oponach. Nawiązał współpracę z włoską firmą Pirelli - z jej usług będzie korzystał jako jeden z trzech kierowców WRC, reszta jeździ na gumach Michelin.
Nowi mechanicy i opony Pirelli to asy w rękawie Polaka. Na współpracę z firmą M-Sport Kubica w poprzednim sezonie bardzo narzekał, dlatego zdecydował się na ludzi, którzy będą w stanie sprostać jego wymaganiom, czyli pracować z dbałością o detale.
Po weekendowych testach Kubica był zadowolony, ale to trudny Rajd Monte Carlo będzie pierwszym sprawdzianem, czy Polak zmierza we właściwą stronę. - Rajd Monte Carlo to duże wyzwanie. Część odcinków specjalnych będzie dla mnie zupełnie nowa. W zeszłym roku wygrałem tu dwa oesy, ale tym razem konkurencja będzie wyjątkowo mocna. Zespoły fabryczne z pewnością są dobrze przygotowane, naszym celem jest gromadzenie ważnego doświadczenia - mówi ostrożnie Kubica.
Nowicjuszem już w WRC nie jest, ale ciągle trudno uważać go za jednego z faworytów do końcowego sukcesu. Na plus Kubicy działają drobne zmiany przepisów - od tego sezonu wszyscy kierowcy korzystają ze zmiany biegów łopatkami przy kierownicy, a to oznacza, że system w aucie Polaka nie będzie już sztucznie opóźniany.
Po pierwszych testach ciężko jednak wyrokować, w jakiej formie są poszczególne zespoły, czy kierowcy prywatni, tacy jak Kubica, mają szansę nawiązać walkę z fabrycznymi.
Które miejsce może zająć 30-letni polski kierowca w Rajdzie Monte Carlo? To jedna z najbardziej nieprzewidywalnych imprez w rajdowym kalendarzu. Trasa wytyczona została na wąskich i krętych alpejskich drogach asfaltowych. Tegoroczne odcinki różnią się znacznie od zeszłorocznych, ale nie to jest trudnością. Często na jednym odcinku specjalnym jedzie się po suchym asfalcie, by za chwilę wjechać na drogę pokrytą lodem. Kluczem jest skuteczna jazda i dobór opon, ale i to nie daje gwarancji. Kto popełni najmniej błędów, ten wygra. Kubica wie o tym doskonale - w zeszłym roku wygrał dwa pierwsze odcinki specjalne, utrzymywał się w czołówce, ale potem wypadł z trasy.
Faworytem Rajdu Monte Carlo i całych rajdowych mistrzostw świata jest broniący tytułu Francuz Sébastien Ogier (VW Polo WRC), a za głównych konkurentów uważa się jego kolegów z zespołu Fina Jariego-Mattiego Latvalę i Norwega Andreasa Mikkelsena, a także kierowców citroena ds3 WRC Krisa Meeke'a (Wlk. Brytania) i hyundaia i20 WRC - Thierry'ego Neuville'a (Belgia). Na alpejskich drogach zamieszać może wracający do rajdów na chwilę Sébastien Loeb, 9-krotny mistrz świata jadący citroenem.
Robert Kubica zaczyna drugi sezon w WRC. Dlaczego warto być optymistą