Rajd Dakar. Hernik po sekcji zwłok. "Przegrzanie organizmu"

- Została przeprowadzona sekcja zwłok i to nie był wypadek ani upadek. Doszło do tzw. przegrzania organizmu. Po prostu Michał się ugotował - powiedział Łukasz Byśkiniewicz, dziennikarz TVN Turbo, cytowany przez portal tvn24.pl o przyczynach śmierci Michała Hernika, polskiego motocyklisty, który zmarł na trasie Rajdu Dakar.

39-letni Hernik został znaleziony martwy na 206. kilometrze wtorkowego, trzeciego etapu między San Juan i Chilecito, 14 kilometrów od mety. Leżał 300 metrów od głównej trasy koło motocykla, bez kasku na głowie. O 15:23 miejscowego czasu rozpoczęły się poszukiwania, bo urwał się kontakt satelitarny z pojazdem Polaka. Martwego Hernika znaleziono 40 minut później. Według organizatorów nie było śladów wypadku. Na ciele nie było obrażeń, a motocykl nie miał widocznych uszkodzeń. Podczas etapu panowała wysoka temperatura, dochodząca do 40 stopni Celsjusza.

- To nie był wypadek. Michał po prostu bardzo się zmęczył i zatrzymał 15-20 kilometrów przed metą. Panowała bardzo wysoka temperatura, więc zdjął ubranie, położył się i po prostu zasnął na słońcu - powiedział Łukasz Byśkiniewicz, dziennikarz TVN Turbo, cytowany przez portal tvn24.pl .

Trochę inny powód śmierci polskiego motocyklisty podają argentyńskie media. Według nich zmarł on z powodu odwodnienia.

Dakar prezentem urodzinowym...

Przed startem Rajdu Dakar Hernik mówił, że to prezent, który sam sobie sprawia na 40. urodziny, które kończyłby 30 stycznia. - Przygotowania do Dakaru zajęły mi dwa lata. Nie wiem, czego się spodziewać - mówił już w Buenos Aires. W ramach przygotowań ukończył m.in. Rajd Maroka (2013) i Abu Dhabi Desert Challenge (2014).

Jechał motocyklem KTM z numerem 82. Swój pojazd nazywał przydomkiem "Baby". Po drugim etapie Rajdu Dakar zajmował 84. miejsce w klasyfikacji generalnej.

W Dakarze wystartował razem z przyjacielem Pawłem Stasiaczkiem, również motocyklistą. Razem prowadzili bloga z Dakaru . Ostatniego e-maila Hernik wysłał w poniedziałek. "Dziś trudny dzień. Bardzo szybki i niebezpieczny odcinek, zakręty 90 stopni. Potem mnóstwo kilometrów na dojazdówce w pełnym słońcu. Dobrze że już na biwaku. Pozdrawiamy wszystkich" - napisał w ostatniej wiadomości.

Osierocił trzy córki.

"Moim marzeniem było poczuć wiatr we włosach"

Hernik przyznawał przed rajdem, że motocykle są w jego głowie od ponad 20 lat. Będąc w liceum, po długotrwałym przekonywaniu rodziców, kupił junaka M07, którego przez kilka lat odrestaurowywał. - Moim marzeniem było poczuć wiatr we włosach... Od początku ciągnęło mnie do jazdy terenowej. Pomiędzy studiami a pierwszą pracą cały kapitał, który posiadałem, przeznaczyłem na sześciomiesięczną podróż do Azji i Afryki. Teraz celem i marzeniem jest meta w Buenos Aires 17 stycznia. Byłby to wspaniały prezent na moje 40. urodziny - mówił wówczas Hernik.

Polski motocyklista jest piątym zawodnikiem, który poniósł śmierć, gdy przeniesiono organizację rajdu do Ameryki Południowej w 2009 roku, a 24. od początku jego rozgrywania w 1979 roku.

O kulisach najbardziej morderczego rajdu świata przeczytaj w książce "Operacja Dakar" >>

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.