Kubica byłby liderem Lotus Renault, gdyby nie niemal śmiertelny wypadek w rajdzie w lutym tego roku. Polaka zastępuje Nick Heidfeld, który przed Grand Prix Turcji mówił: - Bolidy Red Bulla i McLarena są najszybsze, ale nasze cele są wysokie, chcemy być w czołówce. Walka z Ferrari nie będzie łatwa, na dodatek postępy zrobił Mercedes.
Zespołowi w tej walce bardzo brakuje Kubicy. - Kierowcy Renault wykonują dobrą robotę, ale gdy w kluczowym momencie trzeba z samochodu wycisnąć jeszcze ułamki sekundy, wyczuwa się brak klasowego kierowcy - mówi Lauda.
Gdy słowa austriackiego mistrza o Kubicy usłyszał szef zespołu Eric Boullier, ze znaczącym uśmiechem stwierdził tylko: - Tęsknimy za nim. To dobry kierowca.
Boullier nie chce publicznie powątpiewać w możliwości Heidfelda i Witalija Pietrowa, którzy w dwóch pierwszych wyścigach zajmowali trzecie lokaty, ale wystarczy posłuchać dziennikarzy i ekspertów zajmujących się Formułą 1 od lat. - Dopiero Robert pokazałby, na ile stać ten samochód - kiwają głowami.
Czy pokaże w tym sezonie? "Nie wiadomo", "Mam nadzieję", "Robert przechodzi rehabilitację z pełną wiarą w powrót" - takie odpowiedzi na kluczowe pytanie dotyczące Kubicy słychać najczęściej. Polak pracuje nad odzyskaniem czucia w prawej ręce, nad odbudowaniem pozrywanych połączeń nerwowych. Boullier stwierdził w czwartek, że być może w połowie czerwca będzie wiadomo, kiedy i czego można oczekiwać od Polaka.
Na co stać Renault bez Kubicy? Po zamorskich wyścigach francuski zespół ma 32 punkty - wyprzedzają go Red Bull (105), McLaren (85) i Ferrari (50), a goni Mercedes (16). - Nie jestem zadowolony z naszego dorobku, ale wyciągnęliśmy wnioski z trzech wyścigów. Jest nadzieja na postęp - mówi Heidfeld.
Renault przywiózł do Turcji zmodyfikowany samochód, ale na początku europejskiej części sezonu taką kosmetykę przeprowadzają wszystkie zespoły i do zapowiadanych przetasowań w klasyfikacji często nie dochodzi. Wczoraj jeszcze trudniej było ocenić jakość bolidów, bo przedpołudniowy trening odbył się w deszczu.
Heidfeld i Pietrow w pierwszej wczorajszej sesji mieli odpowiednio czwarty i piąty czas, na drugim Niemiec był 13., a Rosjanin 7. - Skupiliśmy się na długich przejazdach i plan wypełniliśmy - mówił Heidfeld, który jednak miał problemy z KERS. System po prostu nie zadziałał.
Problemy na torze i w garażu miało Ferrari, czyli zespół na celowniku Renault. W deszczu Alonso był najszybszy, po południu zajął 11. miejsce. Felipe Massa był siódmy i szósty. - Mamy ulepszenia, choć trudno mówić o rewolucji - powtarza Alonso, który w tym sezonie ani razu nie wywalczył podium, a do Sebastiana Vettela (Red Bull) traci aż 42 punkty.
Włoski zespół, największe rozczarowanie sezonu, przyznał się już do poważnych błędów. - Nasz projekt auta nie był wystarczająco agresywny. Na dodatek dane z tunelu aerodynamicznego nie potwierdzają się na torze - mówi szef Ferrari Stefano Domenicali.
Inżynierowie włoskiej ekipy krytykowani są za brak kreatywności - Ferrari po raz ostatni próbowało radykalnych rozwiązań trzy lata temu, od tamtej pory nikt nie kopiował rozwiązań Włochów. Regularnie zdarza się to w przypadku wynalazków Red Bulla i McLarena, ale także Renault czy Williamsa.
Włosi są zirytowani, bo Ferrari jest najbardziej utytułowanym zespołem w historii F1 i według publikacji "Business Book GP" ma także najwyższy budżet, który wynosi 199 mln euro. Renault, McLaren, a nawet Red Bull wydają ponoć mniej niż Ferrari.
- Red Bull zbudował szybszy samochód, bo ma Adriana Neweya. To on robi różnicę - komplementuje świetnego projektanta Domenicali. Zanosi się na to, że kierowane przez niego Ferrari w Turcji znów będzie raczej oglądać walkę red bulli z mclarenami niż w niej uczestniczyć.
Czy górą w tej walce będą mclareny? W piątek przez groźnie wyglądającą kraksę na mokrym torze Vettel, lider mistrzostw i obrońca tytułu, stracił drugi trening, na którym błyszczały właśnie mclareny (głównie Jenson Button) i mercedesy (Nico Rosberg).
III trening - sobota, 10.00
kwalifikacje - sobota, 13.00 wyścig - niedziela, 14.00 (Z Czuba i Na Żywo)