Ostrożny Kubica mówi: Optymistyczne dane mogą się zmienić w brutalną rzeczywistość i odwrotnie

Każdy zespół próbuje napompować balon zainteresowania najbardziej jak się tylko da. Stąd przed sezonem jest zwykle pięć zespołów, które wróżą sobie zwycięstwa, a w sezonie wygrywają dwa, trzy - mówi Sport.pl Robert Kubica po prezentacji nowego bolidu zespołu Lotus Renault.

Sport.pl na Facebooku! Sprawdź nas ?

Nowy bolid Kubicy będzie równie szybki jak ładnie wygląda? Radosław Leniarski: Optymistycznie pan brzmi przed startem do szóstego już sezonu Formuły 1. Ma pan jakieś dobre dane prosto z tunelu aerodynamicznego, lub z analiz komputerowych?

Robert Kubica: - Dane są dobre, ale nie znamy danych rywali, co jest fundamentalne w ocenie szans. Dopóki nie odkryją kart, nie jesteśmy w stanie określić naszych możliwości. To wyklucza gdybanie o przyszłe wyniki. Może się okazać, że będziemy wygrywali czy walczyli o podium, ale też, że kresem naszych możliwości jest pozycja nr 8.

Szef zespołu Eric Boullier powiedział, że Lotus Renault ma jeden cel - zwycięstwo. Dał się pan ponieść fali entuzjazmu?

- Dam się ponieść, jeśli w piątek (11 marca) w Bahrajnie przed pierwszym Grand Prix będziemy walczyć o to, o czym mówimy dziś. Pięć lat temu może i bym dał się ponieść natychmiast. Ostatnie lata sporo mnie jednak nauczyły tego, jak szybko optymistyczne dane mogą się zmienić w brutalną rzeczywistość. I vice versa. W 2008 roku po trzech dniach testów w Walencji humory nie były w BMW najlepsze, bo dostawaliśmy od rywali po dwie sekundy na okrążeniu. Wróżyło to trzy i pół sekundy w Spa Francorchamps. Półtora miesiąca później w Australii stałem na starcie w pierwszym rzędzie.

A w 2009 było na odwrót. Oczekiwania olbrzymie i zaraz potem dotkliwe niepowodzenia...

- Właśnie. F1 jest nieprzewidywalna. Z drugiej strony, każdy zespół próbuje napompować balon zainteresowania najbardziej jak się tylko da. Stąd przed sezonem jest zwykle pięć zespołów, które wróżą sobie zwycięstwa, a w sezonie wygrywają dwa, trzy.

Cieszę się, że nadchodzi czas tego, co lubię najbardziej, czyli jazdy. Siedzenie w domu mnie już dręczyło, miałem dość. Fajnie, że się zaczyna wszystko od nowa. Fajnie, że zespół wygląda lepiej niż 12 miesięcy temu, co jestem w stanie ocenić. Między listopadem, grudniem, styczniem 2010 i 2011 jest różnica jak między niebem a ziemią. Wtedy w tunelu aerodynamicznym nie było bolidu, tylko kurz.

Wraca ważny w bolidzie KERS (system odzyskiwania energii kinetycznej, stosowany do chwilowego przyspieszenia) i inne nowe gadżety, mające ułatwić wyprzedzanie. Inżynierowie zespołu są zadowoleni ze swoich rozwiązań?

- Inżynierowie mogą być zadowoleni, ale nie mogą mieć gwarancji, jak to ich ustrojstwo będzie działać. Testy w Walencji będą więc ważne nie pod względem szukania osiągów, ale tego, czy wszystkie podzespoły działają. Im szybciej się z tym uporamy, tym szybciej zaczniemy praca nad szukaniem szybkości.

Będzie się pan musiał przyzwyczaić do nowej kierownicy, z nowymi przyciskami. Oprócz zwykłych operacji "na otwartym sercu" podczas każdego wyścigowego okrążenia, czyli radia, dyferencjału, balansu hamulców dochodzi KERS i sterowanie skrzydłami tylnymi. Nie za dużo tego?

- Zgadza się, dużo. Im więcej przycisków, tym łatwiej się zdekoncentrować. Nawet, jeśli po dwóch, trzech dniach testów będziemy wszystko robić nie patrząc na kierownicę, to jednak w f1 decydują ułamki sekund. Wiadomo przecież, że nie chodzi o to, aby przycisnąć przycisk dla samego przyciskania. Trzeba wiedzieć kiedy to zrobić, aby dało skutek i aby było zgodne z przepisami. Czyli wiedzieć na jakim odcinku okrążenia użyć przycisku np. KERS, przez ile sekund ma być aktywny. Te rzeczy mogą przynieść olbrzymi zysk lub stratę - same regulowane tylne skrzydła dadzą różnicę około 15-20 km na godz. Tymczasem kierowca w trakcie wyścigu nie jest w stanie zaplanować wydarzeń, nie wie jak zachowa się inny bolid. Dochodzą różne warunki atmosferyczne, takie jak na przykład deszcz.

Jednak prawdziwym wariactwem było to, co się działo w ostatnich sześciu, siedmiu wyścigach zeszłego sezonu z kanałem F [kierowcy zatykali łokciem, ramieniem lub kolanem kanał powietrzny i dzięki temu bolid na prostej mógł szybciej jechać - rl]. Zdarzało się, że 70 procent okrążenia prowadziłem bolid jedną ręką. Więc teraz dwa przyciski więcej nie powinny stanowić problemu.

Znaczy, dostał pan już nową kierownicę, aby się jej nauczyć przed środowymi testami?

- Nie. Projektujemy ją, tu jej nie mamy. Ogólnie, będą dwa dodatkowe przyciski i dwie dodatkowe łopatki [dojda do około 30 innych pokręteł, guzików, łopatek i przełączników - rl]. Luz.

Ostatnio kierowcy mnóstwo czasu spędzają w symulatorach - ze względu na drastyczne ograniczenia prawdziwych testów na torze. Przy tej okazji okazało się, że siedmiokrotny mistrz świata Michael Schumacher cierpi na chorobę lokomocyjną. Pan nie ma z tym problemu?

- Nie mam, bo nigdy w życiu nie siedziałem w profesjonalnym symulatorze. Chyba że za taki można uznać moją domową kanapę, czy fotel, na których siedzę, gdy gram na komputerze w wyścigi. Znam kierowców, którzy z powodu choroby nie mogą używać symulatorów. Profesjonalne urządzenia ruszają się tylko trochę, więc nie jest to to samo, co jazda bolidem. Wcale nie jestem zdziwiony, że istnieje taki problem.

Zespół Lotus Renault nie posiada symulatora? To chyba ważny niedostatek, bo liczba testów została ograniczona do zaledwie czterech sesji przed startem do pierwszego Grand Prix w Bahrajnie.

- Tak, to stawia nas w gorszej sytuacji. I to nie tylko kierowców, bo akurat nie sądzę, aby aż tak dużo nam dawał. Na pewno więcej danych i informacji symulator daje inżynierom i technikom. Używając go, można przetestować coś wcześniej niż na torze. Automatycznie zyskuje się czas.

Czy zespół pracuje nad własnym symulatorem, albo kupuje go?

- Nie wiem. Nie jest to takie łatwe. Kosztowne. Profesjonalny symulator kosztuje sporo wszystko zależy od tego jakie się ma priorytety i jaki budżet [nie najnowszy już symulator w centrum Toyoty w Kolonii kosztował ok. 1 mln dol - rl]. Nasz budżet jest znacząco mniejszy niż czołowych zespołów [zapytany później przeze mnie Eric Boulleir powiedział, że zespół już zbudował własny symulator, ale jeszcze nie jest on gotowy do użytku. Planowe uruchomienie w trakcie przygotowań do sezonu 2012 - rl].

W takim razie nawet ważniejsze jest pytanie o Witalija Pietrowa. Rosjanin był krytykowany w zeszłym sezonie, że nie wnosi do zespołu wiedzy o bolidzie, przez co pojazd jest wolniej modernizowany. Teraz będzie lepiej?

- Mam nadzieję. Sytuacja Witalija jest łatwiejsza niż w zeszłym roku dzięki większemu doświadczeniu. Ale nadal będziemy musieli mocno pracować, aby dowiadywać się od niego, jak nowe rzeczy działają i nie zdobędziemy 100-procentowej pewności.

Dlaczego w takim razie Witalij jeździ na testach jako pierwszy? Czy to dobrze, że mniej doświadczony kierowca idzie na pierwszy ogień?

- Jest tak samo, jak w zeszłym roku. Jak zespół chce wygrywać, to Witalija punkty są też potrzebne. Normalne, że zespół traktuje kierowców równo.

Lotus Renault ? pokazał nowy bolid

Więcej o:
Copyright © Agora SA