GP Włoch. Robert Kubica żegna się z Europą

Podium w Belgii wyostrzyło apetyt Polaka na dobry wynik, zwłaszcza że w GP Włoch już dwukrotnie był trzeci. W sobotę kwalifikacje, w niedzielę wyścig w Monzy. Relacje na żywo w Sport.pl

Monza to "Świątynia szybkości" - przez ponad 70 proc. długości okrążenia kierowcy wciskają gaz do dechy, przez 11 proc. ostro wyhamowują przed nielicznymi zakrętami. Teoretycznie w takich warunkach najszybsze powinny być mclareny i ferrari, ale - jeśli wierzyć piątkowym treningom - pogłoski o słabości Red Bulla są mocno przesadzone. A i Renault wcale nie musi być dużo gorsze niż dwa tygodnie temu w Grand Prix Belgii.

Dobry wynik na torze Spa-Francorchamps Kubica zawdzięczał przede wszystkim kanałowi F, który pozwala jechać szybciej na prostych bez utraty przyczepności w zakrętach. Przed wyścigiem w Monzy, gdzie zakrętów jest niewiele, a docisk potrzebny jest w minimalnym stopniu, wiele mówiło się o tym, że kanał F nie będzie dawał dużych korzyści. Skoro zespoły i tak montują na samochody mniejsze niż zwykle tylne skrzydła, to i zysk z ich tzw. wygaszania będzie mniejszy.

Kubica miał więc stracić ważny atut, a w połączeniu ze słabszą mocą francuskiego silnika w siną dal miały odjechać szanse na powtórzenie sukcesu z Belgii. Podczas piątkowych treningów okazało się jednak, że większość zespołów z kanału F korzysta i Kubica - używający tego wynalazku w obydwu sesjach - osiąga wyniki, które dały mu miejsca w górnej połówce tabeli (czwarte i ósme). Czyli znów znalazł się w miejscu, w którym był w pierwszej części sezonu.

Najszybsi byli w piątek faworyci - Lewis Hamilton i Jenson Button z McLarena błysnęli na pierwszym treningu i choć w drugim dali się wyprzedzić Red Bullowi i Ferrari, to jednak na twardszych oponach pokazali, że są bardzo mocni.

McLaren testował w piątek dwa rozwiązania - na drugim treningu Button jeździł z kanałem F i tylnym skrzydłem generującym duży jak na Monzę docisk, a Hamilton - lider klasyfikacji generalnej - testował samochód bez tej nowinki.

Tracący do Hamiltona zaledwie trzy punkty Mark Webber z Red Bulla miał nieudany piątek (awaria na drugim treningu), ale jego kolega z zespołu Sebastian Vettel pokazał, że uważany za najlepszy zespół sezonu Red Bull w Grand Prix Włoch wcale nie musi być - jak zapowiadał - tłem dla McLarena i Ferrari.

Włosi na Monzy są pod podwójną presją. To ich domowy wyścig, na którym tifosi nie przebaczą im kolejnej wpadki. Poza tym ewentualne niepowodzenie praktycznie eliminuje z walki o mistrzostwo Fernando Alonso. Ferrari jeździły wczoraj w kratkę i niewykluczone, że będzie tak w niedzielnym wyścigu - dostarczająca opony firma Bridgestone na Monzę przywiozła twardsze gumy niż w poprzednim sezonie, a wiadomo, że Alonso i jego partner Felipe Massa z tym rodzajem opon mają problemy.

Grand Prix Włoch to ostatni w tym roku wyścig w Europie. Do końca sezonu kierowcy wystartują jeszcze w Singapurze, Japonii, Korei Płd. i Brazylii, aby mistrzostwa zakończyć 14 listopada w Abu Zabi.

Czołówka klasyfikacji generalnej:

Więcej w serwisie Sport.pl - Formuła 1 ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.