F1. GP Malezji. Kubica w krainie deszczowców

- Jesteśmy gotowi na wyścig w deszczu i mamy nadzieję na solidną porcję punktów - mówił wczoraj na torze Sepang Robert Kubica. Dzisiaj pierwsze treningi przed Grand Prix Malezji.

Trzeci wyścig sezonu prowokuje wiele pytań: czy Sebastian Vettel z Red Bulla, który do obu wcześniejszych startów ruszał z pierwszych pozycji, ale tracił je ze względu na awarie, będzie miał wreszcie samochód sprawny w 100 proc.? Czy Michael Schumacher z Mercedesa pokaże klasę, która wystarczy choćby do pokonania kolegi z zespołu Nico Rosberga? Kto wygra trzecią odsłonę rywalizacji w McLarenie - zwycięski w Australii Jenson Button czy upokorzony błędem zespołu Lewis Hamilton?

Najważniejszy pytanie dotyczy jednak deszczu. Właściwie nie jest to pytanie, tylko stwierdzenie - padać w Malezji będzie, nie do końca wiadomo tylko, w jakich porach i z jakim natężeniem. Piątek powinien być suchy, ale w sobotę i niedzielę prawdopodobne są burze, a nawet zenitalne deszcze, które mogą zamienić wyścig w rywalizację motorówek.

Tak było rok temu, kiedy kierowcy przejechali tylko 32 z 56 okrążeń - na więcej nie pozwoliła ulewa i nadchodzące ciemności. W tym sezonie start na torze Sepang przesunięto z godziny 17 na 16 (10 rano czasu polskiego), ale kierowcy deszczu raczej nie unikną - tubylcy informowali lądujących w Kuala Lumpur dziennikarzy, że w rejonie toru leje codziennie ok. 17.

- Czy deszcz nam pomoże, czy zaszkodzi? Myślę, że nikt tego nie wie, ale jesteśmy gotowi ścigać się na mokrym torze. Liczę, że jeśli się rozpada, zdobędziemy trochę punktów - mówi Kubica.

Wśród wielu pytań pewne jest jedno - Polak w Malezji faworytem nie będzie. W niedzielę Kubica po brawurowym starcie i bezbłędnej jeździe w końcówce zajął w Australii znakomite drugie miejsce, ale wczoraj przypominał: - Nie jesteśmy tuż za liderami, strata jest dość duża. W Australii było to 0,8 sekundy na okrążeniu, więc obecnie przewodzimy chyba drugiej grupie, w której znajdują się Williams i Force India. Jeśli Mercedesowi coś nie wyjdzie, a my zaliczymy bardzo dobry weekend, możliwe, że będziemy mogli z nimi walczyć - ocenia Polak.

Dotychczasowe trzy GP Malezji, w których Kubica brał udział, były dla niego barometrem formy z całego sezonu. W 2007 roku, kiedy Polak jeździł w kratkę ze względu na awarie bmw, zajął na torze Sepang 18. miejsce. W kolejnym sezonie, w którym przez moment prowadził nawet w klasyfikacji generalnej mistrzostw, wyścig pod Kuala Lumpur zakończył na świetnej drugiej pozycji. W minionym roku, który okazał się agonalnym stadium BMW Sauber, Polak nie dojechał do mety.

W obecnym, jeszcze bardzo młodym sezonie Kubica jest na razie na wysokiej, szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej. Za nim są m.in. Vettel i Schumacher.

Baki mają braki

Samochody brytyjskiego zespołu Virgin - jednej z trzech nowych ekip w stawce - mają zbyt małe baki paliwa, aby ukończyć wyścig przy maksymalnym wykorzystaniu mocy. Timo Glock i Lucas di Grassi w najbliższych startach w Malezji i Chinach będą musieli zdejmować nogi z gazu, bo inaczej wybrakowane pojazdy nie dowiozą ich do mety - symulacje wskazują, że zabraknie im po 13 litrów paliwa. Międzynarodowa Federacja Samochodowa pozwoliła Virgin na modyfikację konstrukcji samochodu, ale ze względów technicznych będzie to możliwe dopiero podczas GP Hiszpanii (7-9 maja).

Tor w Malezji nie jest dla nas idealny - mówi Robert Kubica ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA