F1: Renault chce sprzedać zespół z Kubicą i sponsorami?

Dwa scenariusze mogą tkwić w głowie szefa Renault, Bishara Ghosna, który stwierdził kilka dni temu, że rozważa skasowanie teamu F1 z Robertem Kubicą na pokładzie, ale czy tak zrobi dowiemy się do końca roku - pisze na blogu Bartosz Raj ze Sport.pl.

Scenariusz pierwszy: Ghosn naciska na inne zespoły, a przede wszystkim na nowego szefa FIA Jeana Todt'a oraz na tą organizację w całości. Powód jest oczywisty. Renault byłoby ostatnim teamem F1 skojarzonym z wielkim koncernem motoryzacyjnym, który pożegnałby się z elitą. Jest wielu sympatyków wyścigów, którzy na takie rozwiązanie zaklaszczą w dłonie, gdyż wyznają uzasadnione skądinąd pragnienie śledzenia w F1 rywalizacji wyłącznie marek sportowych, najlepiej jeszcze z historyczną, tragiczną, ale i emocjonującą przeszłością - pisze na blogu Raj .

- Niemniej Todt ma teraz za główne zadanie zasypać wojenne topory, które wykopały zespoły w trakcie tegorocznych burzliwych negocjacji w sprawie redukcji budżetów i nowych przepisów, (że o klasyfikacji medalowej nie wspomnę). Będą mu do tego potrzebni wszyscy, także marki koncernowe i stojący za nimi sponsorzy. Tylko zgoda przyniesie do F1 pieniądze, konieczne do jej przetrwania. Kolejne odejścia i upadki kasy nie dadzą. Ten scenariusz Ghosna się moim zdaniem nie sprawdzi - uważa Raj.

Scenariusz drugi: Słowa Ghosna oznaczają jednak, że decyzja o rozwiązaniu teamu F1 jest przesądzona. A odroczenie oficjalnego komunikatu może wynikać z chęci spokojnego dokończenia negocjacji z kupcem. Może być nim jeden z tajemniczych tworów firmo-podobnych z Rosji. Może być fundusz szejka, właściciela Manchesteru City. Może być jeszcze inne rozwiązanie - można przeczytać na blogu "Graj Raj".

- Pozostając przy swoim zdaniu, że Kubica powinien z Renault uciekać jak najdalej i jak najszybciej, sprzedaż teamu F1 w całości wydaje się racjonalnym rozwiązaniem, gdyż Ghosn odraczając "wyrok" nie popełnia błędu BMW ani Toyoty. BMW nie dość, że nie podpisało Concorde Agreement, przez co straciło miejsce w F1, to jeszcze najpierw poinformowało o upadku idei F1, a potem chciało drogo zespół sprzedać. Przeliczyli się. Toyota to samo: najpierw zamknęła sklep, a teraz dopiero zastanawia co zrobić z psującym się towarem - kończy Raj.

Więcej przeczytasz na blogu Raja ?

Copyright © Agora SA