Robert Kubica w zawieszeniu. Jeśli ten stan potrwa - może być dramatycznie

- Do końca roku zdecydujemy o przyszłości Renault w Formule 1 - powiedział w czwartek szef wielkiego koncernu Carlos Ghosn. Sytuacja Roberta Kubicy nie byłaby beznadziejna, gdyby Renault wycofał się już teraz. Jeśli jednak stan zawieszenia potrwa, pozycja Polaka osłabnie dramatycznie. Do końca roku wszystkie miejsca mogą być już zajęte. Na pewno będą zajęte w najlepszych z nich, w tym w McLarenie.

W środę, w dniu wycofania się Toyoty z F1, spotkali się szefowie koncernu Renault. Jego rzecznik tłumaczył, że zebranie zarządu było planowane od dawna, jak to w każdej dużej firmie jest w zwyczaju, ale temat był alarmowy.

Do Paryża wezwano szefów zespołu wyścigowego, ale nie zostali dopuszczeni do dyskusji o przyszłości w Formule 1 700-osobowego teamu (plus Robert Kubica). Jeden z nich - Jean-Francois Caubet - stwierdził później, że podczas zarządu nie było mowy o wycofaniu się koncernu z wyścigów. Według Caubeta prezes Renaulta tylko zmotywował do pracy swoich menedżerów i inżynierów, mówiąc, że tak dalej być nie może.

Renault się wycofa, a Kubica trafi do McLarena? Dzień później okazało się, że dyrektor zespołu wyścigowego jest na końcu łańcucha pokarmowego wielkiego koncernu. Big boss Carlos Ghosn stwierdził bowiem groźnie: - Do końca roku zdecydujemy o przyszłości Renault w Formule 1.

Zespół Renault miał za sobą najgorszy sezon od 2002 roku - żadnego zwycięstwa, jedno trzecie miejsce, ósma pozycja wśród konstruktorów.

Odszedł główny sponsor, bankier i ubezpieczyciel świata ING, zostawiając wielką dziurę w 300-milionowym budżecie zespołu, dołączył producent zegarków TW Steel. Dobrych, wodoszczelnych, ale tylko zegarków, nawet nieszwajcarskich.

Odszedł dwukrotny mistrz świata, gwiazda wyścigów Fernando Alonso, przyszedł utalentowany, szanowany mimo młodego wieku Kubica, ale z jednym tylko zwycięstwem na koncie - w połowie 2008 roku.

Odszedł despotyczny menedżer Flavio Briatore, gwiazda wyścigów. Odszedł w niesławie, z dożywotnią banicją w F1 za ustawianie wyścigów i namówienie kierowcy zespołu do kraksy.

Koncern stawia teraz na elektryczne samochody (pokazał kilka na targach we Frankfurcie we wrześniu), ale o F1 można powiedzieć wszystko, tylko nie to, że stawia na meleksy. Nie mówiąc o światowym kryzysie na rynku samochodowym i idących w miliardy stratach koncernów motoryzacyjnych. Zespół fabryczny F1 zaś to właściwie same finansowe straty.

Zanim odezwał się szef szefów Renaulta, czujność wykazał menedżer Kubicy Daniele Morelli. Włoch z pewnością pamiętał, że podobnie uspokajający w tonie co Caubet był szef zespołu wyścigowego Toyota John Hovett. Było to tuż przed wycofaniem się japońskiego koncernu.

Morelli skontaktował się więc już z innymi zespołami dysponującymi wolnymi miejscami. Niemiecki portal wyścigowy Motosport-total.com pisze, że agent Polaka rozmawia z McLarenem. Tam króluje Lewis Hamilton, mistrz świata z 2008 roku, ale drugiego kierowcy wciąż nie ma. Mówi się, że do brytyjskiej firmy wyścigowej wróci Kimi Räikkönen, ale potwierdzenia brak.

Dla Kubicy sytuacja nie byłaby beznadziejna, gdyby Renault wycofał się już teraz. Jeśli jednak stan zawieszenia potrwa, pozycja Polaka osłabnie dramatycznie. Do końca roku wszystkie miejsca mogą być już zajęte. Na pewno będą zajęte w najlepszych z nich, w tym w McLarenie.

Ironią losu może być to, że dzięki wycofaniu się Toyoty do F1 wróci zespół Sauber, w którym Kubica pracował od końca 2005 roku do ostatniego Grand Prix w Abu Zabi. Tam miejsca będą.

Z F1 wycofały się Honda, BMW, Toyota, oponiarze z Bridgestone'a (po 2010 roku). W ich miejsce przyjdą nowe zespoły czekające karnie w kolejce. W sumie wszystkich będzie 13, czyli więcej niż dotąd.

Ale ile dotrwa do końca sezonu?

McLaren byłby dla Kubicy lepszy niż Renault. Oni znają się na ściganiu Kubica uciekaj natychmiast - czytaj komentarz na blogu Bartosza Raja >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.