Robert Kubica coraz ważniejszy w F1

Robert Kubica pyskaty był zawsze, ale w sposób specyficzny, jakże nam dobrze znany - zdawkowe ćwierć-słówka po wyścigach, które rozebrane na poszczególne spółgłoski dawały obraz krytyki poczynań zespołu, lekką ironię na temat np. kolegi Nicka Heidfelda, czy też opisujące w trafny sposób sytuacje tzw. ogólną BMW-Sauber. Teraz nie dość, że mówi więcej, to też stawia na swoim w sposób nie pozostawiający złudzeń - pisze na swoim blogu dziennikarz Sport.pl Bartosz Raj.

Schumacher zjednoczy FIA? 

Chociażby ostatni weekend GP w Brazylii, gdzie obsztorcowany przez szefów teamu za ustawienia na sucho podczas kwalifikacji, potem ripostował i słownie i czynem, zdobywając drugie miejsce.

Kolejny przykład większego kalibru - łatwość z jaką Polak znalazł nowy zespół.

Trzeci - jeszcze mocniejszy - ultimatum, które postawił szefom Renault: kontrakt z możliwością rozwiązania po roku, jeśli stajnia nie będzie w stanie wywalczyć miejsca w pierwszej trójce. Do tego trzeba mieć silne plecy i dobrego menedżera.

I kolejny, ostatni w czasie: Kubica zadba, żeby mu partner z zespołu nie zepsuł kolejnego sezonu. Domaga się, wedle dobrze poinformowanego komentatora BBC, konkretnego kolegi, a nie jakiegoś tam. Puszcza mimo uszu plotki o Sennie, Montagnym, Heidfeldzie. I stawia na Heikki Kovalainena.

Jeśli rzeczywiście w przyszłym np. tygodniu dowiemy się, że w Renault pojedzie para KUB-KOV to będzie to jeszcze jedno potwierdzenie siły Kubicy w F1. Dobrze, że jest takim "ważniakiem" w pozytywnym tego słowa znaczeniu, bo to musi mieć przełożenie na wyniki.

Więcej na blogu Bartosza Raja ?

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.