KERS - kosztowna porażka faworytów

- Gdybyśmy przeznaczyli pieniądze wyłożone na KERS w pracę nad rozwojem samochodu, bylibyśmy teraz szybcy jak Red Bull - mówi szef Ferrari Stefano Domenicali. Do porażki przyznało się też BMW Sauber.

Porównanie do Red Bulla, którego użył Domenicali, jest nieprzypadkowe. Grand Prix Wielkiej Brytanii na torze Silverstone zostało zdominowane przez Sebastiana Vettela i Marka Webbera. Vettel wygrał kwalifikacje, jadąc najcięższym samochodem z czołówki, a w wyścigu błyskawicznie odjechał Rubensowi Barrichello z Brawn GP, czyli zespołu, który dotychczas był bezkonkurencyjny. Pierwsze dwa miejsca na mecie zajęli Vettel i Webber.

O mistrzostwo w tym sezonie walczą już tylko kierowcy Brawna i Red Bulla, a faworyci z trudem ciułają punkty. Faworyci, czyli Ferrari (mistrz konstruktorów), McLaren (macierz mistrza świata Lewisa Hamiltona), BMW Sauber (czarny koń poprzedniego sezonu) i Renault (wielkie ambicje i dwukrotny mistrz świata Fernando Alonso za kierownicą). Co ich wyróżnia? KERS, czyli system, który energię wytwarzaną podczas hamowania zamienia w dodatkowe źródło napędu. KERS, czyli kosztowna porażka faworytów.

Porażka, a wręcz klęska, jeśli spojrzeć na punkty zdobyte przez cztery zespoły, które KERS stosowały w wyścigach. Ośmiu kierowców Ferrari, McLarena, Renault i BMW Sauber uzbierało ich zaledwie 58 w ośmiu wyścigach! Tegoroczni mocarze z Brawna, Red Bulla, Toyoty i Williamsa, którzy świadomie zrezygnowali z KERS i skupili się na pracy nad nowatorskimi rozwiązaniami aerodynamicznymi, wywalczyli aż 229,5 punktu!

Do porażki przyznali się najwięksi orędownicy systemu, czyli BMW Sauber. - Jesteśmy w stanie osiągnąć większy postęp, koncentrując się na dopracowaniu elementów aerodynamicznych, które wykluczają użycie KERS - ogłosił Theissen przed wyścigiem na Silverstone. I dodał, że w tym sezonie jego zespół z tego systemu już nie skorzysta.

"Dopalacz" okazał się bezużyteczny. Przyspieszenie przez niecałe siedem sekund na okrążeniu było niwelowane przez straty powodowane ciężarem urządzenia, który utrudniał wyważenie samochodu. Szczególnie w przypadku ciężkich kierowców, do których należy Robert Kubica.

Polak, czwarty kierowca poprzednich mistrzostw świata, w ośmiu wyścigach wywalczył zaledwie dwa punkty. W niedzielę na Silverstone był 13. - Wyniki mówią same za siebie. Nie jesteśmy tam, gdzie chcieliśmy być, ale powoli się przyzwyczajamy do tej sytuacji. Jednak w takich trudnych wyścigach też można się sporo nauczyć - powtarza Kubica.

Czy jest szansa, że będzie lepiej? Za niecałe trzy tygodnie BMW Sauber czeka "domowe" Grand Prix na niemieckim torze Nürbürgring. Theissen mówi o przyspieszeniu rozwoju.

- To nie będą wielkie udoskonalenia - studzi nadzieje Kubica. - Będziemy mieli inny dyfuzor i trochę poprawek aerodynamiki. O niczym więcej nie wiem. Na większe postępy trudno mieć nadzieję, ale może będziemy w stanie zdobyć punkty.

Taka jest forma siermiężnego BMW Sauber jakie wyniki na Silverstone Pierwsze szczegóły dotyczące ''Nowej Formuły'' - czytaj tutaj >

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.