Przed GP Australii w Melbourne. Rywale o McLarenie: "Są w głębokiej d..."

- Nie spodziewamy się miejsca w czołówce w Melbourne - przyznają w McLarenie. - Są w głębokiej d... - mówią o zespole mistrza świata Lewisa Hamiltona rywale.

Raikkonen, Kubica i Alonso najbardziej zmotywowani ?

Rozpoczynająca sezon Grand Prix Australii zaczyna się w Melbourne od piątkowych treningów. W sobotę (kwalifikacje) i niedzielę (wyścig) poznamy pierwsze odpowiedzi na pytania o miejsce w stawce Roberta Kubicy i BMW Sauber. Najważniejsze dotyczy jednak broniącego tytułu Hamiltona i brzmi: czy McLaren ma aż tak słaby bolid?

Srebrno-czerwony samochód oznaczony symbolem MP4-24 nie spisuje się tak, jak oczekiwali jego projektanci. - W tej chwili jesteśmy w rozwoju nieco za rywalami - ostrożnie przyznaje Hamilton. - Nie pojawimy się w Melbourne z tak dużymi szansami na wygraną jak w poprzednich latach - trochę mocniej dodaje nowy szef zespołu Martin Whitmarsh. - Są w głębokiej d... - mówi anonimowy przedstawiciel jednego z rywali, którego "Times" przedstawia jako "zorientowanego w tym, co się dzieje".

Przebieg zimowych testów wskazuje, że to ostatnie stwierdzenie jest bliskie prawdy, bo McLaren miał problem najgorszy z możliwych - nie wie, gdzie leży przyczyna złej formy. To niesamowite, jeśli weźmie się pod uwagę, że na koniec poprzedniego sezonu Brytyjczycy nie mieli problemu z wydaniem 7 mln dolarów, byle tylko upewnić się, czy przed decydującym o tytule wyścigu w Brazylii w ich bolidach nie ma usterek.

Troska o zeszłoroczny samochód do ostatniego Grand Prix skróciła jednak pracę nad nowym bolidem. Niewykluczone, że to przyczyna obecnych problemów. Na pierwszy rzut oka diagnoza jest łatwa - bolid nie jest szybki, bo brakuje mu przyczepności. Ale nie wiadomo dlaczego. Inżynierowie McLarena podczas testów uciekali się nawet do tak podstawowych metod jak pokrywanie samochodu specjalnym płynem fluorescencyjnym. Jego rozprzestrzenianie pokazywało, co dzieje się z przepływem powietrza. - Robiąc to, ogłosili oficjalnie: jesteśmy w kłopotach - podsumował Mark Hughes, ekspert brytyjskiej stacji ITV.

Zakłócony przepływ powietrza sprawia, że elementy, które mają go wykorzystywać, nie robią tego w wystarczającym stopniu. Głównie dotyczy to tylnego skrzydła - w MP4-24 na testach dobrych efektów nie dawało ani zeszłoroczne (niskie i szerokie), ani to na 2009 rok (wysokie i wąskie).

Strata McLarena do czołówki podczas testów wahała się od 1,5 do 2 sekund - takie różnice na pojedynczych okrążeniach to w F1 przepaść. Gdyby taka strata utrzymała się w Australii, McLaren mógłby mieć problem z awansem do drugiej sesji kwalifikacji, czyli czołowej 15.

Brytyjczycy pracują jednak 24 godziny na dobę - w ostatnich dniach Hamilton i Heikki Kovalainen jeździli z nowymi podwoziami, które mają generować większy docisk oraz innymi nowinkami. Ale w Australii nie liczą na wiele: - Nie spodziewam się, że w kwalifikacjach będziemy na czele - powiedział Norbert Haug z Mercedesa, który dostarcza McLarenowi silniki. Wtóruje mu Whitmarsh - nawet mimo że zespół zrobił krok do przodu na ostatnich testach w Jerez.

Problem McLarena może nie dotyczyć tylko zamorskiego początku sezonu - w poprzednich latach było tak, że po powrocie do Europy z wyścigów w Australii, Malezji i Bahrajnie kończyły się niespodzianki, a do czołówki wracali faworyci. Zakaz testów między wyścigami sprawi jednak, że wprowadzanie poprawek do bolidów będzie trudniejsze.

Plusami McLarena są działające bez zarzutu silnik (korzystające z maszyny Mercedesa Brawn GP dominowało w testach) i KERS. We wtorek Brytyjczycy jako trzeci zespół po Ferrari i Renault zadeklarowali, że wystartują w Melbourne z dodatkowym źródłem napędu. Sześć innych zespołów jest na nie, a jedynym niezdecydowanym pozostaje BMW Sauber Roberta Kubicy. - KERS działa, ale jeszcze nie wiemy, czy z niego skorzystamy - powtarza szef zespołu Mario Theissen. Czy Brawn GP aż taki dobry jak wszyscy przewidują?

Decyzję musi podjąć przed piątkiem. Grand Prix Australii startuje w niedzielę o godz. 8 polskiego czasu.

Hamilton nr 1, Kubica nr 5

Międzynarodowa Federacja Samochodowa (FIA) opublikowała listę startową. Z nr 1 jeździł będzie mistrz świata Hamilton, a z dwójką jego partner Heikki Kovalainen. Pozostała kolejność ustalona została według klasyfikacji konstruktorów z poprzedniego sezonu - niższy numer w każdym zespole ma kierowca, który zdobył więcej punktów. W stawce tradycyjnie pomijany jest nr 13, który - jako pechowy - wycofano na dobre w 1976 roku.

1. L. Hamilton (McLaren), 2. H. Kovalainen (McLaren), 3. F. Massa (Ferrari), 4. K. Raikkonen (Ferrari), 5. R. Kubica (BMW Sauber), 6. N. Heidfeld (BMW Sauber), 7. F. Alonso (Renault), 8. N. Piquet jr (Renault), 9. J. Trulli (Toyota), 10. T. Glock (Toyota), 11. S. Bourdais (Toro Rosso), 12. S. Buemi (Toro Rosso), 14. M. Webber (Red Bull), 15. S. Vettel (Red Bull), 16. N. Rosberg (Williams), 17. K. Nakajima (Williams), 18. A. Sutil (Force India), 19. G. Fisichella (Force India), 20. J. Button (Brawn GP), 21. R. Barrichello (Brawn GP).

McLaren z KERS. Czekamy na BMW ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA