- Moje skoki były dobre, mimo tego, że jestem chory i źle się czuję. Nie mogę nawet za bardzo się rozgrzewać, ale te skoki wychodziły mi dosyć płynnie - mówił zakatarzony Adam Małysz.
- Choroba trzyma mnie już długo. Pierwszy antybiotyk mi nie pomógł, pojechałem do laryngologa, który stwierdził, że migdały wyglądają bardzo brzydko. Przedwczoraj po treningu w Wiśle tak mnie ścięło, że rano myślałem, że już nie wstanę - opowiada "Orzeł z Wisły".
- Chcę przede wszystkim dobrze skakać, mimo tego, że samopoczucie nie jest za dobre. Chciałbym pokazać się z jak najlepszej strony, ale każdy chce tu wygrać i trzeba po prostu dobrze skakać - kontynuuje Małysz.
- To miłe uczucie, że ostatnimi trzema skoczkami na liście startowej są Polacy. Słyszeliśmy nawet tam na górze, jak spiker zapowiadał Thomasa Morgensterna, jako ostatniego zawodnika, który nie jest polskim skoczkiem. To przypomina trochę sytuację z Austriakami w ostatnich latach i mam nadzieję, że taki stan rzeczy utrzyma się jak najdłużej - zakończył nasz najlepszy zawodnik.
Kruczek: Warunki to była loteria
- Kwalifikacje i treningi były dobre w wykonaniu naszych zawodników, skakali to, czego się spodziewaliśmy. Warunki były bardzo loteryjne, wiatr miał tu bardzo duży wpływ na wyniki. Różnice w sile wiatru były spore, od tylnego do mocnego wiatru pod narty. Jedni zawodnicy mogli odlecieć bardziej, inni mniej - tłumaczy trener polskiej kadry.
- Troszkę słabiej skakał dziś Dawid Kubacki, ale to dla niego też kolejny nowy obiekt, nie zna tej skoczni tak dobrze jak reszta kadry, więc zobaczymy jutro. Wszystkie skoki Łukasza Rutkowskiego były dobre i jesteśmy z niego zadowoleni - ocenia Kruczek.
- Jutro najgroźniejsi będą ci zawodnicy, którzy trafią na dobre warunki. Dobrze zaczynają skakać Słoweńcy. Podczas zawodów warunki mają być lepsze niż dziś, pogoda ma być bardziej stabilna, liczymy więc po cichu na wyrównany konkurs - zakończył szkoleniowiec naszych zawodników.
Więcej o skokach na Skijumping.pl ?
