Letnia GP. Polskie skoki w Wiśle

Adam Małysz przed Kamilem Stochem, sześciu Polaków w czołowej piętnastce letniej Grand Prix w Wiśle-Malince. Tak świetnego konkursu w historii naszych skoków jeszcze nie było.

- Nie gniewaj się, Kamil. Ale miałem dziś więcej szczęścia - uśmiechał się od ucha do ucha Adam Małysz, który triumfował na skoczni swojego imienia. 23-letni Stoch także był uśmiechnięty, choć do szczęścia czyli zwycięstwa zabrakło mu 0,6 pkt. Gdyby skoczył o pół metra dalej, pokonałby starszego dziesięć lat kolegę.

To były pierwsze tak poważne zawody na pięknym, kameralnym - mogącym pomieścić niecałe siedem tysięcy kibiców - obiekcie, który kosztem 45 milionów zł. Przebudowano w 2008 roku. Międzynarodowe władze były zachwycone okolicą i organizacją zawodów. Wszystko wskazuje na to, że w kolejnych sezonach latem najlepsi skoczkowie świata będą przyjeżdżać do Wisły, a do Zakopanego dopiero zimą. Trybuny Wielkiej Krokwi mogą pomieścić 35-38 tysięcy ludzi.

Piątkowy konkurs był kapitalną promocją skoków w Polsce. Na trybunach znowu był nadkomplet, wokół stadionu - drugie tyle widzów. Przeżywali fantastyczne emocje do ostatniego skoku. Z Polakami w rolach głównych. To jest nieprawdopodobne lato polskich skoczków. Siódmego sierpnia wygrali pierwszy w historii konkurs drużynowy. Kiedy Maciej Kot, Krzysztof Miętus, Dawid Kubacki i Małysz stali na podium w niemieckim Hinterzarten, Stoch czyli numer dwa naszych skoków stał na ślubnym kobiercu w Zakopanem. Na miesiąc miodowy przyjdzie czas w kwietniu, po sezonie. Od środy trenował z kolegami w Wiśle. Na razie małżeństwo służy mu znakomicie. We czwartek wygrał kwalifikacje skokiem na odległość 134,5 wyrównał należący do Małysza rekord obiektu. - Kamil jest faworytem - śmiał się przed zawodami Małysz. Jego słowo omal się nie spełniło - Stoch skakał naprawdę znakomicie, jakby chciał zaprzeczyć popularnej w tej dyscyplinie teorii, że "kiedy skoczek się żeni, to fruwa o pięć metrów mniej". Stoch odwrotnie - fruwa aż miło. Na razie na wielkiego mistrza Małysza to było za mało. Na resztę - starczyło. O porażce zadecydowały noty sędziów i punktów dodane za wiejący wiatr. Małyszowi wiało mocniej z tyłu i obu skokach dodano mu punkty, które przesądziły o wygranej.

W sobotę o 17.30 kolejny konkurs w Wiśle. Małysz jest liderem letniej GP, ale nie leci na kolejne zawody - do japońskiej Hakuby. - Lato to tylko przygotowanie do zimy, od przyszłego sezonu będziemy trenować - powiedział Hannu Lepistoe, fiński trener Małysza. Na razie Polak ma o 30 punktów więcej od Japończyka Daiki Ito i nadzieję, że w sobotę tę przewagę powiększy.

Wyniki:

Klasyfikacja generalna Letniej GP:

Tak relacjonowaliśmy na żywo konkurs w Wiśle ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA