MŚ w lotach. Fruwał, Adam, fruwał

Siedem razy Simon Ammann wygrywał ostatnio z Adamem Małyszem. Czy w MŚ w lotach w Planicy wreszcie zamienią się miejscami na podium? Na razie Szwajcar wyprzedza Polaka o 2,8 pkt. Dwie rozstrzygające serie skoków w sobotę od 10.15

Walka będzie pasjonująca i to do ostatniego skoku, na razie czterokrotny mistrz olimpijski z Salt Lake City i Vancouver jest lepszy od czterokrotnego mistrza świata z Lahti, Predazzo i Sapporo o niespełna 2,5 metra. Na największej skoczni świata, słoweńskiej Letalnicy, to pestka. Obaj są w takiej formie, że reszcie skoczków pozostawili walkę o trzecie miejsce. Złoto i srebro rozdzielą między sobą. - Drugie miejsca są super, ale wreszcie chciałbym być wyżej. Simon wie, że depczę mu po piętach, pokonanie go jest w moim zasięgu. Mam nadzieję, że sobota będzie moim dniem, medal jest na wyciągnięcie ręki - mówił Małysz po rozegranych w piątek dwóch seriach MŚ w lotach.

Gorycz porażki - dramat Małysza w Planicy "Tutaj lata nasz mistrz świata" - wykrzyczał na całe gardło słoweński spiker przed skokiem Małysza w pierwszej serii. Polak uzyskał 217,5 m, zasłużenie dostał wysokie noty od sędziów i był liderem. Skaczący kilka chwil później Ammann też wylądował minimalne za drugą czerwoną kreskę oznaczającą 215 metr i uniósł ręce w geście radości. Mina mu się lekko wykrzywiła, kiedy na wielkiej tablicy pojawiły się wyniki - mały Szwajcar był o pół punktu za Polakiem. Od sytuacji, że nie jest liderem po swoim skoku, zdążył się odzwyczaić. W siedmiu ostatnich startach tylko raz nie prowadził - tydzień temu w Lillehammer wyprzedzał go Małysz. Potem jednak wszystko wróciło do normy - znaczy Adam był w konkursie trzeci, a Simon pierwszy.

W Planicy może nastąpić kolejne odstępstwo od normy, choć w połowie wyścigu o złoty medal znowu wszystko jest tak, jak wcześniej. Ammann wyprzedza Małysza. Szwajcar zawdzięcza to drugiemu skokowi i sędziom. Najpierw uzyskał 216,5 m, a potem dostał bardzo wysokie noty. Choć telemark miał bardzo wątpliwy i mało wyraźny. No, ale Ammann tak skacze od zawsze i - jako wielki mistrz, zdobywca PŚ - jest oceniany inaczej. Na pewno jednak za swój skok nie powinien dostać wyższej noty (o punkt) od Małysza, który lądował ładniej. - Spokojnie czekam na sobotę - uśmiechał się tylko polski skoczek. Przewaga tej dwójki nad resztą to, minimum kilkanaście punktów, i mało prawdopodobne, żeby w obecnej dyspozycji dali się komukolwiek dogonić. - Pierwszy skok miałem niezły, drugi był prawie taki, o jaki zawsze mi chodzi. Wygląda na to, że o złoto stoczę pojedynek z Adamem, nie wydaje mi się, by ktokolwiek mógł nam zagrozić - skomentował piątkowe loty Ammann.

Najdłuższy skok oddał w piątek Słoweniec Robert Kranjec, który uzyskał 223,5 m. Był to jednak siódmy wynik serii, bo konkurs rozgrywany był według nowych zasad - sędziowie mogli zmieniać belkę startową i, w zależności od siły wiatru, punkty były dodawane bądź odejmowane. Kranjec jechał z 24 belki startowej i już za to miał odjęte dziesięć punktów (na początku skakano z 21 rozbiegu, potem go podniesiono). Po wyjściu z progu Słoweńcowi wiało pod narty i za to odjęto mu kolejne 2,7 pkt. To tak, jakby skoczył o dziesięć metrów krócej (jeden metr na mamucie to 1,2 pkt.).

Na niezłym, siedemnastym miejscu jest Kamil Stoch. - W pierwszej serii miałem katastrofalne warunki. Po wyjściu z progu wydawało mi się, że jest dobrze, ale w drugiej części lotu czułem się jakby ktoś złapał mnie za brzuch i ściągnął w dół - powiedział skoczek z Zębu. Rafał Śliż i Łukasz Rutkowski nie przebrnęli pierwszej serii, po której odpadło dziesięciu najgorszych skoczków.

W niedzielę drużynowy konkurs MŚ w lotach. Nie wiadomo, kto oprócz Małysza i Stocha będzie reprezentował Polskę. Faworytami będą Austriacy, na pewno liczyć się będą Norwegowie. Kwestia brązowego medalu pozostaje otwarta. - Stać nas na dobre skoki i dobre miejsce - mówił z optymizmem Stoch.

81 - tyle razy Adam Małysz skoczył na nartach dalej niż 200 metrów. Słoweniec Robert Kranjec ma 85 takich skoków

Medal na wyciągnięcie ręki - mówi Adam Małysz po dwóch seriach MŚ ?

Copyright © Agora SA