Dlaczego kibicuję Nigerii

Nigeria, spytacie? Ta Nigeria, która ostatni porywający mecz zagrała na mundialu we Francji w 1998 roku, kiedy w pierwszym grupowym starciu pokonała 3:2 Hiszpanię? Ta Nigeria, która na papierze i ekranie telewizora przegrywa każde porównanie z Wybrzeżem Kości Słoniowej, Kamerunem i Ghaną? Która do RPA wślizgnęła się w ostatniej chwili dzięki Mozambikowi, bo sensacyjnie wygrał z Tunezją?

A tak! Stawiam, że to właśnie "Super Eagles" powalczą w RPA o pierwszy historyczny medal dla Afryki, a ja - w koszulce z nr. 11 Emmanuela Amunike z mundialu w USA - będę oglądał ich każdy mecz. Z wiarą, że tak jak w latach 90. czarodzieje z Okochą, Kanu i Finidim na czele podbijali kibiców na całym świecie w dużej mierze dzięki holenderskiej myśli trenerskiej, tak teraz gwarantem sukcesu będzie szwedzki taktyk Lars Lagerback.

Jak dobrze, że ktoś w Lagos dojrzał wreszcie do decyzji o zakończeniu eksperymentów z rodzimymi półproduktami trenerskimi! Wyłączając nieudany epizod z Bertim Vogtsem w ostatniej dekadzie "Super Eagles" kierowali tylko Nigeryjczycy, którym brakowało i charyzmy, i doświadczenia, aby okiełznać i ustawić młode gwiazdki. Teraz zieloną drużynę poprowadzi trener, który z reprezentacją swego kraju był na dwóch kolejnych mundialach i trzech Euro. Od Lagerbacka nie oczekuję stworzenia drużyny grającej efektownie, ale liczę, że wprowadzi dyscyplinę taktyczną, która da Nigeryjczykom medal.

Sztukmistrzów pokroju Okochy w drużynie już nie ma, ale nawet odmłodzony zespół bez gwiazd, który zdobywał medale na pięciu z sześciu ostatnich mistrzostw Afryki, jest bardzo silną ekipą. Taye Taiwo - lewonożny obrońca z potężnym uderzeniem - nie będzie może Roberto Carlosem, John Obi Mikel - pomocnik Chelsea - nie zostanie takim generałem boiska jak Michael Ballack za najlepszych lat, a napastnicy Martins i Yakubu nie dorównają przebojowemu Eto'o, ale silnej fizycznie ekipie, którą trudno pokonać, nie brakuje wiele, by zaskoczyć faworytów.

Tak jak w 1998 roku, kiedy Nigeria przegrywała 0:1 i 1:2 z Hiszpanią, ale ostatecznie zwyciężyła 3:2. Decydujący gol - potężny wolej Sundaya Oliseha zza pola karnego - do dzisiaj jest moją ulubioną bramką, którą często oglądam na YouTube na poprawę humoru.

Idę o zakład, że po mundialu w RPA będę sobie włączał klipy z akcjami... Kalu Uche. Kilka lat temu zachwycał w Pucharze UEFA z Wisłą Kraków, a ostatnio ma coraz lepszą pozycję w reprezentacji Nigerii. Lubiany w Polsce Uche to jeszcze jeden powód, by trzymać za "Super Eagles".

A TY komu kibicujesz? 

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.