MŚ 2010. Słowacja remisuje z Nową Zelandią

W drugim meczu grupy F Słowacja zremisowała z Nową Zelandią 1:1 po bramce Winstona Reida w ostatnich sekundach meczu. Gola dla Słowaków zdobył w 50. minucie Robert Vittek, jednak powtórki wykazały, że w momencie podania od Stanislava Sestaka, był on na pozycji spalonej. Słowacy to rywale Polaków w grupie eliminacyjnej na Mundial. W ich bramce zagrał Jan Mucha, do niedawna bramkarz Legii Warszawa.

Zaskakujący cios w ostatnich sekundach wygranego, wydawało się, meczu zadał Słowakom Winston Reid. Z lewego skrzydła dośrodkowywał Smeltz, a piłkę głową do siatki skierował obrońca "All Whites". Wcześniej odbiła się ona jeszcze od słupka. Słowaccy kibice pogrążyli się w rozpaczy, tracąc szansę na historyczne zwycięstwo w mundialowym debiucie.

Piłkarze z Antypodów dobrze rozpoczęli też mecz, jednak Chris Killen na samym początku spotkania wpierw przeniósł piłkę wysoko nad poprzeczką, a po chwili jego strzał głową po rzucie wolnym bardzo pewnie wyłapał Jan Mucha.

Nowozelandczycy wyróżniali się na tle Słowaków lepsza organizacją gry, ich podania były dokładniejsze i częściej stwarzały zagrożenie pod bramką rywali.

Słowacy jednak nie dopuszczali do oddania skutecznego strzału i ograniczali się do kontr, w których brakowało podań otwierających drogę do bramki. W ich szeregach najaktywniejszy był napastnik włoskiego Napoli - Marek Hamsik, jednak nie dość, że był niedokładny, to też zbyt osamotniony.

W 28. minucie Słowacy przeprowadzili w końcu bardzo ładną akcję - piłkę wymienili między sobą Vladimir Weiss ze Stanislavem Sestakiem, po czym ten drugi oddał strzał zza pola karnego - tuż obok słupka. Kilka minut później Słowacy nie potrafili wykorzystać kiksu bramkarza rywali - Marka Pastona, któremu piłka "zeszła" podczas próby wybicia i trafiła do Roberta Vittka, ale ten nie zdołał pokonać golkipera.

Słowacy jednak wyraźnie przejęli inicjatywę i do końca pierwszej połowy to oni byli stroną przeważającą. Wyśmienitej okazji dla kontrujących co jakiś czas Nowozelandczyków nie wykorzystał Shane Smeltz, którego silne uderzenie z ostrego kąta końcami palców wybił Mucha. Tuż przed przerwą sprytnie rzut wolny wykonali Słowacy, a z dystansu uderzał Hamsik. Paston jednak nie dał się zaskoczyć i wybił piłkę zmierzającą w sam środek bramki.

Druga połowa rozpoczęła się dość sennie, jednak z tej atmosfery wyrwał kibiców słowacki duet Sestak - Vittek. Pierwszy z nich bardzo precyzyjnie zacentrował ze skrzydła do napastnika, a ten strzałem głową skierował piłkę do siatki. Powtórki wykazały jednak, że zdobywca gola był w momencie podania na minimalnej pozycji spalonej .

Utrata bramki niezbyt zmobilizowała ekipę "All Whites", gdyż inicjatywa wciąż pozostawała po stronie naszych południowych sąsiadów. Wejście na bramkę Weissa, dośrodkowanie Vittka, czy strzał Hamsika nie przyniosły jednak podwyższenia wyniku.

W 69. minucie powinno być już 2:0, ale Słowacy nie zdołali wykończyć bardzo efektownej kontry, kiedy to po szybkiej wymianie podań na bramkę strzelał Vittek. Obrońca rywali - Winston Reid zdołał jednak w ostatniej chwili zablokować piłkę i tym samym uratował swój zespół przed utratą gola.

Do końca meczu obraz gry nie uległ już zmianie - Słowacy wciąż atakowali, choć trochę nieporadnie, przez co razili brakiem zdecydowania pod bramką rywali. Senna atmosfera nie zwiastowała jednak tego, co miało nastąpić w trzeciej minucie doliczonego czasu gry. Sygnał do ataku dał Smeltz, który na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry strzelił głową tuż obok słupka.

Słowacja pokonuje Nową Zelandię - tak relacjonowaliśmy Z Czuba i na żywo ?

Więcej o:
Copyright © Agora SA