Lukas Podolski urodził się 4 czerwca 1985 w Gliwicach. Ma polskie korzenie, ale zdecydował się na grę dla reprezentacji Niemiec. W karierze bronił barw dwóch klubów: najpierw FC Köln, skąd trafił do Bayernu Monachium. Aktualnie znów jest graczem drużyny z Kolonii.
Na mundialu w RPA wywalczył z kadrą Niemiec trzecie miejsce. Podolski był ważnym ogniwem drużyny - zdobył dwie bramki, miał też dwie asysty.
Spotkaliśmy się na stadionie Górnika Zabrze, któremu Podolski kibicuje od dziecka. Potem pojechaliśmy do Sośnicy, dzielnicy Gliwic, gdzie mieszka jego rodzina. Podolski pokazał nam boisko, gdzie grał w piłkę, kiedy przyjeżdżał do Polski. Pod kopalnią Sośnica-Makoszowy poczekaliśmy na wujka piłkarza, Wiesława Budzińskiego, który akurat kończył szychtę.
- Bergheim i Kolonia, ale też Gliwice, Zabrze i Sośnica [w Bergheim Podolski zaczynał grać w piłkę. Jesienią ma tam być gotowy stadion, do którego budowy Podolski dołożył 160 tysięcy euro].
- No ja, no tak. Polska i Niemcy.
- Zawsze się cieszy. Tu jestem "Łukasz", tu się dobrze czuję. Lubię przyjeżdżać do Polski. Nie mieszkam w hotelu, tylko u wujka.
Cała rodzina trzymała za mnie kciuki podczas mundialu. Na swojej stronie internetowej czytam wiele słów poparcia z Polski. Cieszę się, że ludzie pamiętają, że urodziłem się w Polsce. Tutaj sympatia spotyka mnie na każdym kroku, na przykład w sklepie. Ludzie mówią: "Fajnie, że jesteś z Gliwic". Dziękuję im za to.
- Wpadłem tylko na tydzień, 2 sierpnia zaczynam treningi, potem szybko wystartuje sezon. Koledzy w Kolonii już trzy tygodnie trenują. Ale ja byłem na mundialu, więc dłużej miałem wolne. Czasu mało, więc w Polsce właściwie tylko rodzinę odwiedzam. Obiad, kolacja. Wszystko dobre! (śmiech ).
- Nie jest tak źle. W Niemczech są polskie sklepy, można wszystko kupić.
- Z Anglią, Argentyną i Australią.
- Na boisku nie widziałem. Zobaczyłem dopiero po meczu, w telewizji.
- Piłka przekroczyła linię może ponad metr. Ale bramki nie było, bo... sędzia jej nie widział. Co zrobić? (uśmiech ).
- Hiszpanie dobrze z nami zagrali, za to my nie za bardzo pokazaliśmy się w finale.
- Może trochę, jak się oglądało mecz w telewizji, ale na boisku w ogóle.
- Obydwa są cenne, choć oba mundiale były zupełnie inne. Trzecie miejsce na świecie to zawsze wyczyn.
- Jasne. Od razu!
- Zrobimy wszystko, żeby to osiągnąć. Jak się widzi inne kraje - Francję albo Włochy - to sami starzy zawodnicy tam grają. My mamy młodą drużynę i myślę, że będziemy atakować.
- Były jakieś pytania, ale na razie zostaję w Kolonii. Chcemy wypaść lepiej niż w tamtym sezonie, ale będzie ciężko. Pierwsze osiem drużyn ma duże pieniądze i trudno będzie się między nie wedrzeć. Dlatego dziewiąte-dziesiąte miejsce będzie dla nas dobrym wynikiem. A co potem? Powiem tak: piłka kręci się bardzo szybko...
- W ekstraklasie jeszcze nie... (śmiech ).
- Cieszę się z każdej bramki. A parę goli w Bundeslidze jeszcze przyjdzie... I w reprezentacji też!
- Moja Sośnica jest tylko pięć minut autem od stadionu. A Górnik to wielki klub nie tylko na Śląsku, ale też w całej Polsce. Kiedy byłem mały, przyjeżdżałem na stadion, by popatrzeć, jak zawodnicy trenują.
- Kiedy byłem mały, tylko Górnik się liczył i tak zostało.
- Tak powiedziałem i tak będzie. Więcej powiem, kiedy będę mieć trzydzieści lat.
- Nie znam tej drużyny. Wiem, że i w Niemczech szukają zawodników, choćby Adama Matuszczyka z Kolonii. To dobry piłkarz, wiem, że już zadebiutował. Ale czy Polacy wygrają mistrzostwo Europy, tego nie wiem.
- Ale przecież w Polsce właśnie budują się stadiony na Euro. Autobahny robią, stadiony robią. Jest duża szansa, żeby ludzi w Polsce opanowała euforia związana z futbolem. Tak jak u nas podczas mistrzostw świata w 2006 roku. Całe Niemcy kibicowały, auta z flagami jeździły wszędzie! Żałuję tylko, że na Górniku nie powstaje na razie nowy stadion. Tutaj zawsze jest dobra atmosfera, bardzo wielu ludzi lubi piłkę.
- Ma znaczenie. 100 meczów w reprezentacji to naprawdę coś znaczy. Niewielu piłkarzy może się tym pochwalić.
- Ale on grał do 39. roku życia.
- Nie powiem, bo nie wiem. Mam dopiero 25 lat.
- Ma powstać fundacja pomagająca na Śląsku biednym dzieciom. Choćby budować dla nich boiska. Jestem związany z piłką, więc nie będę finansować budowy kortów (uśmiech ). Na razie to wszystko startuje, ucieszę się, kiedy przyłączą się jacyś sponsorzy. Fundacja działałaby nie tylko na Śląsku, ale też w całej Polsce. W Niemczech też.