Lukas Podolski dla Gazety Sport.pl: Zagram w Górniku Zabrze

- Chciałbym zagrać w Górniku Zabrze. Tak powiedziałem i tak będzie. Więcej powiem, kiedy będę mieć 30 lat - mówi w rozmowie z Gazetą Sport.pl przebywający na urlopie na Śląsku supergwiazdor reprezentacji Niemiec Lukas Podolski.

Lukas Podolski urodził się 4 czerwca 1985 w Gliwicach. Ma polskie korzenie, ale zdecydował się na grę dla reprezentacji Niemiec. W karierze bronił barw dwóch klubów: najpierw FC Köln, skąd trafił do Bayernu Monachium. Aktualnie znów jest graczem drużyny z Kolonii.

Na mundialu w RPA wywalczył z kadrą Niemiec trzecie miejsce. Podolski był ważnym ogniwem drużyny - zdobył dwie bramki, miał też dwie asysty.

Spotkaliśmy się na stadionie Górnika Zabrze, któremu Podolski kibicuje od dziecka. Potem pojechaliśmy do Sośnicy, dzielnicy Gliwic, gdzie mieszka jego rodzina. Podolski pokazał nam boisko, gdzie grał w piłkę, kiedy przyjeżdżał do Polski. Pod kopalnią Sośnica-Makoszowy poczekaliśmy na wujka piłkarza, Wiesława Budzińskiego, który akurat kończył szychtę.

Paweł Czado: Pana ojczyzna to...?

- Bergheim i Kolonia, ale też Gliwice, Zabrze i Sośnica [w Bergheim Podolski zaczynał grać w piłkę. Jesienią ma tam być gotowy stadion, do którego budowy Podolski dołożył 160 tysięcy euro].

Czyli dwa heimaty?

- No ja, no tak. Polska i Niemcy.

Babcia się cieszy, że wnuczek przyjechał?

- Zawsze się cieszy. Tu jestem "Łukasz", tu się dobrze czuję. Lubię przyjeżdżać do Polski. Nie mieszkam w hotelu, tylko u wujka.

Cała rodzina trzymała za mnie kciuki podczas mundialu. Na swojej stronie internetowej czytam wiele słów poparcia z Polski. Cieszę się, że ludzie pamiętają, że urodziłem się w Polsce. Tutaj sympatia spotyka mnie na każdym kroku, na przykład w sklepie. Ludzie mówią: "Fajnie, że jesteś z Gliwic". Dziękuję im za to.

Jak pański urlop w Polsce wygląda?

- Wpadłem tylko na tydzień, 2 sierpnia zaczynam treningi, potem szybko wystartuje sezon. Koledzy w Kolonii już trzy tygodnie trenują. Ale ja byłem na mundialu, więc dłużej miałem wolne. Czasu mało, więc w Polsce właściwie tylko rodzinę odwiedzam. Obiad, kolacja. Wszystko dobre! (śmiech ).

W Niemczech brakuje panu polskiej kiełbasy?

- Nie jest tak źle. W Niemczech są polskie sklepy, można wszystko kupić.

Wrażenia z mundialu ciągle świeże. Który mecz sprawił panu największą satysfakcję?

- Z Anglią, Argentyną i Australią.

Widział pan, jak w meczu z Anglikami piłka przekroczyła linię bramkową po strzale Lamparda?

- Na boisku nie widziałem. Zobaczyłem dopiero po meczu, w telewizji.

Dziwił się pan, że sędzia czegoś takiego nie zauważył?

- Piłka przekroczyła linię może ponad metr. Ale bramki nie było, bo... sędzia jej nie widział. Co zrobić? (uśmiech ).

Czy reprezentacja Niemiec ma kompleks Hiszpanii? Znów ważny mecz przegraliście z nimi 0:1.

- Hiszpanie dobrze z nami zagrali, za to my nie za bardzo pokazaliśmy się w finale.

Wuwuzele przeszkadzały?

- Może trochę, jak się oglądało mecz w telewizji, ale na boisku w ogóle.

Który brązowy medal jest dla pana bardziej cenny? Ten zdobyty cztery lata temu w Niemczech, czy ten w RPA?

- Obydwa są cenne, choć oba mundiale były zupełnie inne. Trzecie miejsce na świecie to zawsze wyczyn.

Czy srebro z mistrzostw Europy i dwa brązowe medale z MŚ zamieniłby pan na jedno złoto?

- Jasne. Od razu!

Czyli na Euro 2012 przyjedziecie do Polski i na Ukrainę po złoto?

- Zrobimy wszystko, żeby to osiągnąć. Jak się widzi inne kraje - Francję albo Włochy - to sami starzy zawodnicy tam grają. My mamy młodą drużynę i myślę, że będziemy atakować.

Mówi się o zainteresowaniu Podolskim Interu Mediolan.

- Były jakieś pytania, ale na razie zostaję w Kolonii. Chcemy wypaść lepiej niż w tamtym sezonie, ale będzie ciężko. Pierwsze osiem drużyn ma duże pieniądze i trudno będzie się między nie wedrzeć. Dlatego dziewiąte-dziesiąte miejsce będzie dla nas dobrym wynikiem. A co potem? Powiem tak: piłka kręci się bardzo szybko...

Jest pan jednym z nielicznych piłkarzy, który więcej goli ma w reprezentacji niż w ekstraklasie...

- W ekstraklasie jeszcze nie... (śmiech ).

No tak (śmiech). W niemieckiej ekstraklasie, czyli w Bundeslidze...

- Cieszę się z każdej bramki. A parę goli w Bundeslidze jeszcze przyjdzie... I w reprezentacji też!

Skąd u pana miłość do Górnika?

- Moja Sośnica jest tylko pięć minut autem od stadionu. A Górnik to wielki klub nie tylko na Śląsku, ale też w całej Polsce. Kiedy byłem mały, przyjeżdżałem na stadion, by popatrzeć, jak zawodnicy trenują.

Czyli Piast Gliwice nie bardzo pana ciągnie?

- Kiedy byłem mały, tylko Górnik się liczył i tak zostało.

Kiedyś mówił pan, że chciałby zagrać w Zabrzu. To tylko kurtuazja?

- Tak powiedziałem i tak będzie. Więcej powiem, kiedy będę mieć trzydzieści lat.

Co pan sądzi o polskiej kadrze?

- Nie znam tej drużyny. Wiem, że i w Niemczech szukają zawodników, choćby Adama Matuszczyka z Kolonii. To dobry piłkarz, wiem, że już zadebiutował. Ale czy Polacy wygrają mistrzostwo Europy, tego nie wiem.

Nie przeraża pana stadion w Zabrzu i inne polskie obiekty, kiedy porównuje je pan ze stadionami w Niemczech?

- Ale przecież w Polsce właśnie budują się stadiony na Euro. Autobahny robią, stadiony robią. Jest duża szansa, żeby ludzi w Polsce opanowała euforia związana z futbolem. Tak jak u nas podczas mistrzostw świata w 2006 roku. Całe Niemcy kibicowały, auta z flagami jeździły wszędzie! Żałuję tylko, że na Górniku nie powstaje na razie nowy stadion. Tutaj zawsze jest dobra atmosfera, bardzo wielu ludzi lubi piłkę.

Dotychczas najlepszy reprezentacyjny dorobek piłkarza z Sośnicy to 75 meczów i 48 goli Włodzimierza Lubańskiego. Obecny bilans Lukasa Podolskiego to 79 i 40 goli, ale ma pan dopiero 25 lat. Czy te statystyki mają dla pana jakieś znaczenie, czy liczy się tylko gra w piłkę?

- Ma znaczenie. 100 meczów w reprezentacji to naprawdę coś znaczy. Niewielu piłkarzy może się tym pochwalić.

- Tylko tyle? Przecież do setki brakuje panu zaledwie 21 meczów. Ma pan szansę pobić Lothara Matthäusa [150 meczów w reprezentacji].

- Ale on grał do 39. roku życia.

A pan ma graniczną datę?

- Nie powiem, bo nie wiem. Mam dopiero 25 lat.

Podobno myśli pan o większym zaangażowaniu się w sprawy pozasportowe dotyczące Polski.

- Ma powstać fundacja pomagająca na Śląsku biednym dzieciom. Choćby budować dla nich boiska. Jestem związany z piłką, więc nie będę finansować budowy kortów (uśmiech ). Na razie to wszystko startuje, ucieszę się, kiedy przyłączą się jacyś sponsorzy. Fundacja działałaby nie tylko na Śląsku, ale też w całej Polsce. W Niemczech też.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.