Pierwotnie otwierający sezon wyścig miał odbyć się 13 marca, został jednak przełożony ze względu na napiętą sytuację polityczną.
Władze Królestwa Bahrajnu opowiadają się za zorganizowaniem zawodów w 2011 roku. Dwa dni temu zniesiono w państwie trwający od trzech miesięcy stan wojenny; wszyscy zatrzymani podczas zajść pracownicy obsługi toru zostali zwolnieni.
Także Ecclestone ma nadzieję, że wyścig odbędzie się w końcowej części sezonu. - To nie ma nic wspólnego z pieniędzmi. Nic, w żadnym wypadku - powiedział szef F1 po przybyciu do Barcelony. - To ma związek z tym, czy ludzie... Jeśli mam być szczery to nie wiem dlaczego wszyscy obawiają się tego, co stało się w przeszłości w Bahrajnie - dodał Ecclestone, ustosunkowując się do "arabskiej wiosny ludów" w większości bliskowchodnich krajów. - Nie jest to dobra sytuacja, dlatego musimy poczekać - zakończył.
W Barcelonie mówi się, że najbardziej prawdopodobnym terminem rozegrania zaległego Grand Prix jest 11 grudnia. Byłoby to najpóźniejsze zakończenie sezonu od 1963 roku, na co nie zgadzają się niektóre teamy.
Zgodnie z planem sezon 2011 miał skończyć się 27 listopada w Brazylii.
W piątek decyzja w sprawie GP Bahrajnu ?