Formuła rusza o świcie

Na czele Red Bull, Ferrari, a może Mercedes lub odrodzony McLaren? Bez Roberta Kubicy akcje Lotus Renault stoją niżej, ale w inauguracyjnym Grand Prix Australii zdarzyć może się wszystko. W sobotę o godz. 7 kwalifikacje, w niedzielę o 8 wyścig. Relacje na żywo w Sport.pl

Przebieg i wyniki pierwszego wyścigu sezonu to zawsze wróżenie z fusów, bo z testów trudno wyciągnąć miarodajne wnioski. W styczniu, lutym i marcu na hiszpańskich torach Red Bull olśniewał szybkością, Ferrari wytrzymałością, Lotus Renault pomysłowością, a Mercedes postępami. Przykład McLarena, który zbudował wolne i awaryjne "paskudztwo", ale tuż przed Grand Prix Australii zrezygnował z rozwiązań skomplikowanych na rzecz prostych i miał najlepsze czasy na drugim piątkowym treningu, pokazuje jednak, że kandydatów do podium może być wielu.

Trudny tor w Melbourne: gdzie można wyprzedzać, a gdzie z niego wylecieć?

 

Na dodatek nawet najtęższe umysły Formuły 1 nie wiedzą jeszcze, jak w warunkach bojowych sprawdzi się połączenie trzech nowych rodzajów broni - opon Pirelli (mniej wytrzymałe niż Bridgestone, by zwiększyć liczbę pitstopów i rolę taktyki), ruchomego tylnego skrzydła (dzięki zmniejszonemu oporowi powietrza samochód jedzie szybciej i może wyprzedzać rywala w określonych miejscach na torze) oraz KERS (stosowany już w 2009 roku system odzyskiwania energii, który przyspiesza samochód przez 6,6 sekundy na okrążeniu).

Najważniejsze są opony. - Kiedy zaczynają się niszczyć, dzieje się to dramatycznie szybko i bez ostrzeżenia - mówi Jenson Button z McLarena, mistrz świata z 2009 roku i zwycięzca dwóch ostatnich wyścigów w Australii. Jeśli kierowca przegapi moment krytyczny i nie zmieni opon w odpowiednim momencie, na kolejnym okrążeniu może stracić nawet 5-6 sekund!

W związku z tym bardzo ważna będzie taktyka - planowanie wyścigu i reagowanie w jego trakcie. - Możliwe, że szybsze samochody zostaną pokonane przez sprytniejsze zespoły - mówi szef Mercedesa Ross Brawn. A jego słuchać warto, bo to m.in. taktyka była jednym z filarów pięciu dubletów Ferrari z początku wieku, kiedy włoskim zespołem dowodził właśnie Brawn, a za kierownicą siedział Michael Schumacher. Ten duet ma teraz stanowić o sile Mercedesa.

Niemiecki zespół do faworytów sezonu - i wyścigu w Australii - jednak nie należy. Najwyżej stoją akcje mistrzów, czyli Red Bulla i Sebastiana Vettela. Niemiec, najmłodszy czempion w historii, do obrony tytułu szykuje się zgodnie ze swoimi zasadami, czyli ochrzczeniem samochodu imieniem kobiety - tegoroczny bolid będzie się nazywał "Zadziorna Kylie" na cześć australijskiej wokalistki Kylie Minogue. Na pierwszym treningu Vettel był drugi, tylko za kolegą z zespołu Markiem Webberem, a jego przewaga nad trzecim Fernando Alonso z Ferrari wyniosła aż 0,6 sekundy.

Na drugim treningu red bulle koncentrowały się na symulacji wyścigu, więc pierwsze miejsce w tabeli czasów zajęły odrodzone mclareny - Button przed Lewisem Hamiltonem. Trzeci znów był Alonso, który do lidera stracił już tylko 0,14 sekundy.

Głodny sukcesu Alonso, mistrz świata z lat 2005-06, wciąż niepocieszony utratą tytułu na rzecz Vettela w ostatnim zeszłorocznym wyścigu w Abu Zabi, jest obok Niemca najpoważniejszym kandydatem do tytułu i Ferrari robi wszystko, aby przychylić mu nieba. Mimo zapewnień o równym traktowaniu kierowców jasne jest, że Felipe Massa, który wczoraj na treningach często wypadał z asfaltu na trawniki, ma być pomocnikiem Hiszpana. Zespołowi pomóc ma także komandor Massimo Tammaro, który wcześniej dowodził słynną eskadrą akrobatyczną Frecce Tricolori, a teraz ma poprawić zgranie i porozumienie w Ferrari.

Kierowcy Lotus Renault - Witalij Pietrow i zastępujący Roberta Kubicę Nick Heidfeld - zajmowali na treningach miejsca 10-13. - Wygląda na to, że Renault raczej znajdzie się w grupie średniaków z Sauberem, Williamsem i Toro Rosso, niż będzie przewodził - ocenia ekspert "Autosportu" Gary Anderson. - Będzie im brakować Kubicy i jego umiejętności ukręcenia karku samochodowi wtedy, kiedy tego potrzeba.

Zmiany przepisów, kalendarz, wyniki i relacje na żywo znajdziesz w serwisie F1 na Sport.pl

Więcej o: