Heidfeld dołączył do zespołu Lotus Renault w trakcie przygotowań do sezonu. Pracuje w nim dopiero niewiele ponad miesiąc, ale już teraz jest przekonany, że współpraca na linii kierowca - inżynierowie układać się będzie znakomicie.
- Od pierwszych testów starałem się skierować rozwój bolidu na właściwe tory i jestem bardzo zadowolony z dotychczasowej współpracy z zespołem. Odnoszę wrażenie, że tutaj mogę mieć dużo większy wpływ na pracę ekipy niż miałem dotychczas, ponieważ wszyscy są bardzo otwarci i zainteresowani tym, co mam do powiedzenia - chwali Niemiec. Z tak dobrej współpracy urodził się boli, który, zdaniem Heidfelda, stać na walkę o wysokie cele.
- Nie wiemy dokładnie, w jakim miejscu się znajdujemy. Nikt nie wie. Mamy jednak jakieś pojęcie o naszej konkurencyjności. Samochód jest szybki, wszystko działa sprawnie, więc liczę, że od początku sezonu będziemy walczyć o podia - uważa Heidfeld. A jak będzie wyglądał wyścig w Australii?
- Jest wiele niewiadomych, głównie dlatego, że po raz pierwszy będziemy jeździli równocześnie z regulowanym tylnym skrzydłem, systemem KERS i oponami Pirelli. Uważam, że znaczenie ogumienia będzie największe i uczyni strategię wyścigową niezwykle ekscytującą. Spodziewam się większej liczby zjazdów do alei serwisowej niż miało to miejsce w przeszłości, przynajmniej trzech w wyścigu - kończy Nick Heidfeld.
Trudny tor w Melbourne: gdzie można wyprzedzać, a gdzie z niego wylecieć?
Dobrze przebiega rehabilitacja Kubicy ?