F1. GP Bahrajnu jednak po Abu Zabi?

Organizatorzy GP Abu Zabi są wyrozumiali wobec Bahrajnu, który z powodu antyrządowych zamieszek nie zorganizuje inaugurującego sezonu grand prix. Szefostwo Automobilklubu Zjednoczonych Emiratów Arabskich popiera zmiany w kalendarzu i sąsiednie terminy obu wyścigów nad Zatoką Perską.

W tym tygodniu rozstrzygnęły się losy GP Bahrajnu, który wrzy z powodu krwawych zamieszek. Szef Formuły 1 Bernie Ecclestone pozostawił decyzję organizatorom. Ci zdecydowali, że najważniejsze dla kraju jest teraz przywrócenie spokoju i na tym skupić muszą się wszyscy. Odwołano najpierw testy, potem także sam wyścig. Mimo iż za możliwość zorganizowania rozpoczynającego sezon GP szejkowie zapłacili dziesiątki milionów dolarów. Stracą także teamy, które nie otrzymają pieniędzy za transmisje telewizyjne - dla przykładu Ferrari, które liczyło na 11 mln dolarów. Łączna wartość strat Formuły 1 ma wynieść nawet 100 milionów dolarów. A los grand prix w Manamie dalej jest nieznany.

Proponowane są zmiany kalendarza, tak, by w jedną z planowanych przerw wcisnąć stracony wyścig. Jedna z takich "dziur" w terminarzu pojawia się pod koniec sezonu. Po Grand Prix Abu Zabi 13 listopada kierowcy opuszczają bolidy aż do 26 grudnia (GP Brazylii). Problem jednak tkwił w tym, że organizatorzy GP w sąsiadujących z Bahrajnem Zjednoczonych Emiratach Arabskich mogliyby sprzeciwiać się takiemu ustawieniu wyścigów. Impreza nad Zatoką Perską tydzień po tygodniu mogłaby zmniejszyć przychody także tego kraju. Jednak władze Automobilklubu Zjednoczonych Emiratów Arabskich wyraziły zrozumienie dla sytuacji swoich sąsiadów i są gotowe pójść na ustępstwa.

- Jesteśmy organizatorami wyścigu w Abu Zabi i szanujemy postanowienia FIA. Znalezienie wolnego terminu jest wykonalne. Pierwotnie, Abu Zabi oraz Bahrajn przystały na znaczne oddalenie w kalendarzu, aby w ten sposób móc zmaksymalizować wartość ekspozycji, jaką zapewniają Grand Prix. Teraz jednakże nastał przypadek szczególny i w takich sytuacjach zachodzi potrzeba współpracy - powiedział przewodniczący Automobilklubu Zjednoczonych Emiratów Arabskich - Mohammed ben Sulayem .

McLaren najbardziej skorzysta na przesunięciu sezonu? Musi gonić Red Bulla i Ferrari

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.