F1. Szef FIA sprzyjał organizatorom GP Bahrajnu? Brytyjskie media: skandal

Po decyzji o odwołaniu GP Bahrajnu brytyjscy dziennikarze nie zostawili suchej nitki na prezesie Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA). Jean Todt jest oskarżany o sprzyjanie organizatorom wyścigu oraz nieumiejętne kierowanie organizacją w ważnych chwilach. Tymczasem pojawiły się pogłoski, że Grand Prix może zostać przeniesione w inne miejsce sezonu.

Gdy rozpoczęły się zamieszki w Bahrajnie prezydent FIA mówił dziennikarzom, że decyzje w sprawie GP nie będą radykalne i nie ma powodu do niepotrzebnych trosk. Pokojowi demonstranci szybko stali się jednak agresywniejsi od sił bezpieczeństwa, co zmusiło organizatorów Grand Prix do rezygnacji z imprezy. Czytaj więcej o sytuacji w Bahrajnie .

Todt długo nie zabierał głosu w sprawie. Ostatecznie, po poniedziałkowej informacji o odwołaniu wyścigu, FIA wystosowała oficjalne pismo, w którym poparła decyzję. Z oświadczenia wynika również, że to Międzynarodowa Federacja Samochodowa podejmie decyzję, czy Grand Prix w 2011 odbędzie się.

Brytyjscy dziennikarze otwarcie wyrażają swoje oburzenie. Korespondent Daily Telegraph nazwał sytuację "kompletnym brakiem ukierunkowania FIA". Za pośrednictwem Twittera wtórował mu Kevin Eason z The Times: "Nadal twierdzę, że kompletny brak przywództwa w FIA jest zdumiewający. Gdzie jest Max (Mosley - do 2009 prezydent organizacji - red.), gdy go potrzebujemy?". Byron Young z The Mirror nazwał oficjalne pismo "spóźnionym i "nieistotnym". Zgodził się z nim Eason, ironizując: "Informacja od FIA dotarła! To oznaka życia!".

Dziennikarze zwracają uwagę, że główne ciało decyzyjne sportów motorowych nie było w stanie szybko zareagować w tak ważnej sytuacji. Todt jest nazywany "gorszym niż bezużyteczny". Momentalnie wróciło wspomnienie o Maxie Mosleyu, który za wiele spraw był krytykowany, ale dobrego przywództwa nie można mu odmówić.

W tej sytuacji szczególne wątpliwości budzą bliskie związki Francuza z rodziną królewską arabskiego potentata. Dziennikarze odkryli, że drugi syn króla Bahrajnu jest członkiem Światowej Rady Sportów Motorowych przy FIA. To on miał odegrać kluczową rolę podczas wyborów nowego prezydenta organizacji w 2009 roku. Dodatkowo, książę Bahrajnu jest udziałowcem w firmie Nicolasa Todta (syna Jeana).

GP Bahrajnu jeszcze może się odbyć?

Wydawana w Dubaju angielskojęzyczna "Gulf News" napisała, że wyścig w Bahrajnie może odbyć się 6 listopada między GP Indii a wyścigiem w Abu Zabi. Byłoby to jednak niekorzystne z punktu widzenia Abu Zabi, bo Formuła 1 w Bahrajnie tydzień przed własnym Grand Prix mogłaby odebrać emiratowi część zysków.

Trudno wyobrazić sobie, że włodarze F1 zgodzą się na organizację trzech z rzędu wyścigów (GP Abu Zabi - GP Bahrajnu - GP Brazylii). Nadal nieznane jest jednak stanowisko szefów ostatnich wyścigów sezonu.

Kolejnymi możliwościami jest przesunięcie wyścigu na sam koniec sezonu bądź zagospodarowanie trzytygodniowej przerwy wakacyjnej. To ostatnie rozwiązanie wydaje się jednak mało prawdopodobne, gdyż dla członków teamów to jedyny moment w sezonie na odpoczynek i powrót do domów.

Testy F1. Rekord Felipe Massy  ?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.