F1. Lotus Renault nadal będzie pozwalało na starty w rajdach

Szef Lotus Renault Eric Boullier mimo bardzo groźnego wypadku Roberta Kubicy nadal będzie pozwalał swoim kierowcom na branie udziału w potencjalnie niebezpiecznych wydarzeniach poza padokiem Formuły 1. - Jestem gościem mającym wyścigi we krwi i znam Roberta od lat. Po co doprowadzać go do szaleństwa? - powiedział Francuz.

Niedzielny wypadek Roberta Kubicy podczas Ronde di Andora w Ligurii wznowił dyskusję o sposobie spędzania wolnego czasu przez kierowców F1. Dziennikarze i kibice w ostatnim tygodniu krytykowali pozwolenie ze strony Lotus Renault na ryzykowanie zdrowia przez kierowców w rajdach samochodowych. W czwartek do tych opinii ustosunkował się szef angielskiego zespołu Eric Boullier.

- Przykro mi, ale to jest mój punkt widzenia. Jestem gościem mającym wyścigi we krwi. Znam Roberta 5 albo 6 lat. On jest kierowcą wyścigowym. Jest jak dziki kot. Jeśli zamknie się go w klatce, doprowadzimy go do szaleństwa. Dlaczego mielibyśmy o robić? On kocha Formułę 1, gokarty i rajdy - zaznaczył Boullier.

- W tej sytuacji każdy ma swoje zdanie. My i tak ostatecznie zawsze robimy to, co uważamy za najlepsze dla zespołu i samego kierowcy. Zgadza się, to wielki pech, że Robert jest teraz w szpitalu, ale przed występem w tym rajdzie był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie - dodał Francuz.

Podczas weekendu w Jerez w bolidzie Lotus Renault pierwszy raz zasiądzie Nick Heidfeld. Boullier przyznał dziennikarzom, że jeśli Niemiec zaprezentuje się wystarczająco dobrze zespół podpisze z nim kontrakt .

Czy Kubica powinien był startować w rajdach? Wielka pasja kontra wielki biznes

 

Wsparcie dla Kubicy na bolidach w Jerez >

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.